Spojrzałam
się na chłopaka i od razu wszystkie wspomnienia do mnie powróciły… Wstałam z
krzesełka i zaczęłam uciekać. Słyszałam tylko jego wołanie, jego głos.. Wyszłam
na zewnątrz i pobiegłam do jakiegoś ciemnego kąta na końcu uliczki. Schowałam
się tam i usiadłam na zimnej powierzchni. Płakałam..
-Sam. –ktoś
wypowiedział moje imię.
Byłam pewna,
że to Lou, więc szybko wyszłam z ukrycia. Ujrzałam jednak Harrego. Niestety nie
miałam drogi ucieczki. Chłopak podszedł do mnie i złapał za nadgarstki.
-Zostaw
mnie, słyszysz?! –krzyczałam płacząc, zaczęłam się wyrywać.
-Sam,
spokojnie. Proszę… Ciii. –zasłonił mi usta palcem.
Odpuściłam,
a kiedy mnie puścił spoczęłam na krawężniku.
-Czego
jeszcze ode mnie chcesz? –spytałam.
-Chce ci
wszystko wytłumaczyć. –powiedział spokojnie.
-Nie masz co
tłumaczyć. Sprawa jest jasna. Nie kochasz mnie i masz mnie w dupie. –łzy
stawały się coraz gęściejsze.
-Spójrz się
na mnie. –powiedział.
Moja głowa
jednak cały czas była odwrócona.
-Sam.
–skierował moją twarz ku jego.
Spojrzał mi
głęboko w oczy.
-Kocham cię.
-A ja ciebie
nie. –skłamałam.
Chłopak
nagle mnie puścił.
-Jesteś tego
pewna?
Nie
odpowiadając na pytanie podniosłam się z krawężnika i kierowałam do moich
przyjaciół.
-Sam.. Żebyś
tego nie żałowała. –powiedział stanowczo.
Reszty co
powiedział już nie usłyszałam.
Wracając
starałam się uspokoić. Bo co ja miałam mu powiedzieć? Że co? Że go kocham? Że
mu wybaczam i, że wszystko będzie tak jak dawniej? I czego ja mam żałować?
Tego, że nie będę z chłopakiem, który mnie zdradził i miał w dupie? Haa.. Ta..
Ale z drugiej strony, te jego spojrzenie, jego dotyk, on sam w sobie, jego
głos… Tego tak szybko się nie zapomina.. Harry chyba zawsze będzie cząstką
mnie. Ja za bardzo przywiązuję się do ludzi.
-Boże Sam..
–krzyknął męski głos i zaczął do mnie biec.
Był to Lou.
Doszliśmy do reszty.
-Gdzie ty
byłaś?! Wszystko dobrze? –spytał Zayn z troską w głosie i objął mnie ramieniem.
-Tak, ja..
-Gdzie ty
się podziewałaś?! –przerwał mi Liam.
-Byłam,
emm.. tam. –wskazałam palcem w jakoś uliczkę.
-Po co?!
Martwiliśmy się o ciebie. Na pewno wszystko okej? –zadała pytanie Danielle.
-Tak, na
pewno. –uśmiechnęłam się. –To co? Już koniec imprezy?
-Niestety
tak. Awaria w klubie. Po prostu cudownie. –westchnął Niall.
-To do
domów. –odparł nasz kochany Liam.
-Yuuup..
Samochód stoi tam. –Lou wskazał na niego palcem.
Wsiedliśmy
do niego.
-To co? Kogo
odwieźć pierwszego?
-Ja chce
ostatnia! –powiedziałam.
-Dobra, więc
Danielle, Eleanor, Lou, Niall i ja. Zayn, podwieziesz Sam na samym końcu?
–spytał Liam.
-Jasne.
–uśmiechnął się do mnie.
Po jakimś 20
minutach zostałam sama z mulatem w samochodzie. Nastała cisza.
-Martwiłem
się o ciebie. –powiedział.
-Ja po
prostu musiałam iść.. Musiałam się przewietrzyć. –oznajmiłam niepewnie.
-Kłamiesz.
–odparł. –Ale jeśli nie chcesz o tym gadać, nie będę naciskał. –uśmiechnął się.
-Od kiedy
jesteś taki wyrozumiały? –spytałam.
-Od kiedy
cię poznałem.
Dojechaliśmy
do mojego domu.
-Zayn, za
wszystko ci strasznie dziękuję. –przytuliłam się do niego bardzo mocno. –Gdyby
nie ty pewnie teraz siedziałabym w moim pokoju zachowywała jak zombie.
-Hah, nie ma
za co. –spojrzał mi się w oczy. –Dobranoc. –kierował swoje usta na moje lecz
jednak skręcił i pocałował w policzek.
Wyszłam z
samochodu i weszłam do domu. Ujrzałam mojego tatusia na kanapie oglądającego
tv.
-Tata! Hej!
–pocałowałam go w policzek.
-Sam, w
końcu.. Gdzie byłaś?
-A no, z
przyjaciółmi. –uśmiechnęłam się do niego.
-Danielle,
Eleanor…
-Tak, tak, z
nimi, spokojnie! Tak dawno nie rozmawialiśmy, gadaj, co u ciebie?
-A no
wiesz.. Praca, praca, praca. Mamy masę zamówień i naprawdę nie wiem jak sobie z
tym poradzę.
-Może mogę
jakoś pomóc?
-Właśnie
pomagasz mi z tym, że mi się do niczego nie wcinasz ani w niczym nie
przeszkadzasz.
-Tak jak ty
mi, dziękuję, że mi tak ufasz!
-A jak
miałbym nie ufać córeczko? Jesteś odpowiedzialna przecież.
-No wiesz,
wiem.
-A jak tam
sprawy z chłopcami? Masz już jakiegoś?
-Tato,
weeź..
-No co?
Przecież jesteś taka śliczna i zabawna. Moim zdaniem żaden na ciebie nie
zasługuję.
-Nawet
sławny? Wooow.
-Nawet
sławny, milioner.. Nikt.
-Masz rację
tatusiu, nikt nie zasługuję i będę się tego trzymać dopóki nie zjadę tego
odpowiedniego. Dziękuję. –przytuliłam go.
-Nie ma za
co córunia. A może jesteś głodna? Jakoś schudłaś. Wyrodny ze mnie ojciec..
-Nie tato,
spokojnie! Po prostu ostatnio nie chciało mi się jeść, ale jest okej.
-Na pewno
wszystko z wszystkim dobrze? Nie masz żadnych problemów?
-A wiesz, że
nie? Na razie jest dobrze. –uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Promieniejesz.
-Bo wakacje!
Jeszcze 3 tygodnie i koniec..
-I college!
Z Henrym!
-Haha, tak,
to będzie przygoda!
-Masz prawo
córcia, do szczęścia. Ty to już na pewno. Dużo się wycierpiałaś.
-Oj tato,
nie wspominaj! Teraz wszystko jest świetnie, spokojnie. –tym razem skłamałam.
-Tak mi się
wydaję, bo jesteś taka uśmiechnięta!
-Dokładnie!
Dobra tato, ja idę spać.. Jutro od rana do wieczora?
-Cały
tydzień od rana do wieczora.. –westchnął.
-Ale macie
tam jakieś przerwy, co?
-No jasne,
że tak. Co godzinę.
-Ohoooh i ty
jeszcze narzekasz?! –spytałam i się zaśmiałam.
-Samanto!
Jak ty się wyrażasz do ojca! –uśmiechnął się.
-Oj tam oj
tam! Idę spać ojcze! Dobranoc! Miłych przerw! –pocałowałam go w policzek.
Weszłam na
górę, tradycyjnie się wykąpałam i położyłam do łóżka. Usłyszałam dźwięk przychodzącego sms.
Otworzyłam go.
„Nie mam
zamiaru się za tobą uganiać. Teraz albo nigdy… Mamy szansę? Harry”
Nie mam
zamiaru kurwa co?! A co ty Haroldzie łaskę robisz, że co sobie myślisz? Jakieś
ultimatum mi stawiasz? Raz ze mną porozmawiałeś i myślisz, że wszystko jest
okej? I co ja mam mu napisać? „Tak, wybaczam ci, będzie tak jak dawniej”.
Raczej nie mam zamiaru tego zrobić, bez względu na to jak bardzo go kocham. On
ma mnie w dupie i pokazał mi to dzisiaj już kilka razy. O nie, nie.. Odpisałam
mu:
„Uganiać
mówisz? Wydaję mi się, że mnie jeszcze nie dogonisz. Ty chyba myślisz, że masz
nade mną kontrolę, co? Grubo się mylisz chłopczyku. Sam.”
Po kilku
minutach mi odpisał.
„Zazwyczaj
robiłaś to co chciałem.. Dzisiaj powiedziałaś definitywnie, że mnie nie
kochasz, a ja nie mam zamiaru tracić na ciebie czasu. Trzeba korzystać z życia.
Powtarzam twoje słowa. Harry”
O mój boże.
Zdziwiłam się…
„Zmieniłeś
się Harry. Sam.”
„A skąd
wiesz, że przy tobie nie udawałem? Harry”
„Bo po tych
wszystkich miesiącach spędzonych dzień w dzień razem poznałam się na tobie.
Sam”
„A co jeśli
mnie wcale nie znasz? Harry”
„Sława ci uderzyła do głowy. Wystarczy kilka dni bez
chłopaków… Zapierdalaj do innych sławnych seks-
bomb. One ci na pewno dadzą tego
czego nie dawałam ci ja. Sam”
„A żebyś wiedziała. Może przynajmniej będą lepsze w łóżku.
Harry”
Wkurzyłam się.
„Spierdalaj.” –napisałam.
-O-MÓJ-BOŻE- tylko to mogłam teraz sobie powtarzać… To nie
ten Harry co kiedyś.. Teraz to sławny Harry Styles, który myśli, że może mieć
wszystkie dupy, bo ma kasę.
„Uuu, Sam się wkurzyła ; ) Kiedyś taką cię lubiłem.. Jednak
znam lepsze i ładniejsze. Harry”
O ku*wa, że co proszę? Chcesz wojny to będziesz ją miał.
„Tak się składa, że też znam lepszych i seksowniejszych. O
taak.. Jednego znasz nawet ty. : ) Sam”
„Haha, teraz bierzesz mnie na zazdrość? Stare triki
wykorzystujesz : ) Harry”
„Więc wykorzystam ten najnowszy: Nienawidzę cię i mam głęboko
w dupie. Dobranoc, snów o sztucznych blondynach xx Sam.”
Nic już nie odpisał. Chyba go zatkało… Napisałam właśnie, że
go nie kocham i mam głęboko. Tak, tak, skłamałam.. I źle się z tym czuję, ale
znam Harrego i wiem, że teraz jestem dla niego nikim. Niestety, ale nie mam
zamiaru zniżać się do jego poziomu. Położyłam się i usnęłam.
Kiedy
wstałam to hmm.. Już nie płakałam, nie byłam smutna i nie zachowywałam się jak
zombie-desperatka. Trzeba korzystać z życia! Od razu ubrałam się i ruszyłam do mojej
paczki.
-Hej, hej
helloł! –krzyknęłam do Lou i rzuciłam się na niego.
-Hej
wariatko! –zaczął tańczyć, a ja z nim.
-Wszyscy są?
JESTEŚCIE?!! –wrzasnęłam.
-TAAAK!
–odpowiedzieli.
-Sam. –Lou
szepnął.
-Co?
-Harry jest
w domu. –powiedział cichuteńko.
Wzruszyłam
ramionami, uśmiechnęłam się do niego i ruszyłam do salonu. Zobaczyłam na
kanapie rozwalonych chłopców, a na nich dziewczyny (bez skojarzeń) i siedzącego
na fotelu uśmiechniętego Harrego. Kurde, już przed nim nie uciekałam! Robię
postępy!
-Co oglądacie?
-Nie wiem,
jakaś głupia komedia.. Romantyczna.
-Dziewczyny
chciały. –zaczęli żalić się chłopcy.
-Dobrze,
dobrze dziewczynki! Idę do kuchni po coś do picia.
Weszłam do
pomieszczenia z jedzeniem. Zobaczyłam tam Malika.
-Zayn, hej!
–przytuliłam go.
-Hej Sami.
Jak tam po wczorajszym?
-A bardzo
dobrze. Harry już mi przeszedł. –szepnęłam mu do ucha.
-Gratuluję!
–uśmiechnął się do mnie.
Nalałam
sobie soku do szklanki.
-Ooo,
maliny! Kocham maliny! –podeszłam do mulata i chciałam wziąć owoc do ręki.
-Mogę zrobić
to sam? –spytał.
-No jasne.
Przysunął
się do mnie i nakarmił.
-Mniam,
dobre, słodkie!
-Czekaj,
pobrudziłaś się. –leciutko otarł moje usta i jeszcze bardziej się przybliżył.
-Czyżbym
była jeszcze brudna?
-Nie, po
prostu lubię być blisko ciebie. –pogłaskał mnie po policzku.
Uśmiechnęłam
się. Chłopak przybliżył się jeszcze bardziej i chciał mnie pocałować, jednak
ktoś wszedł do kuchni. Był to Harry. Widziałam wielkie zdziwienie w jego oczach
na nasz widok i lekki smutek na twarzy. Od razu wyszedł. Po kilku chwilach
usłyszałam mocne zatrzaśnięcie drzwi od
mieszkania.
-Ja
przepraszam. –powiedział Zayn i od razu się ode mnie odsunął.
-Przed
chwilą ci powiedziałam, że mi przeszedł. Zayn, Harry już mnie nie obchodzi.
–spojrzałam się głęboko w jego brązowe oczy. –Rozumiesz?
-Co między
wami wczoraj zaszło?
Wyjęłam z
kieszeni telefon.
-Sprawdź
wiadomości. –powiedziałam i poszłam do salonu.
-Sam, czemu
Harry tak nagle wybiegł z mieszkania? –spytał Lou.
-A kto by
tam wiedział.. Może okresu dostał, hormony działają. –powiedziałam.
Wszyscy
zaczęli się śmiać.
-No tak,
może w ciąży jest jeszcze do tego.
–odparł Niall.
-A wiadomo z
kim on tam uprawiał seks kiedy ma mnie
głęboko w dupie. –powiedziałam.
Wszyscy się
na mnie dziwnie spojrzeli.
-No co? Taka
prawda. –usiadłam na fotelu.
Na tym
fotelu, na którym przed chwilą siedział Harry. Od razu poczułam jego perfumy.
Zamknęłam oczy i doszłam do siebie.
-Wszystko
okej? –spytał Liam.
-Tak, tak.
–uśmiechnęłam się.
-Co za
skurwysyn! Pożałuję tego! –krzyknął Zayn i wybiegł zatrzaskując mocno drzwi.
-ZAYN! NIE!
–zaczęłam krzyczeć.
-Co jest?
–spytali wszyscy naraz.
Nie zważając
na pytanie zaczęłam biec za Malikiem. Kiedy wybiegłam z budynku Zayna nigdzie
nie było, a każdy dobrze wie, że on mógł pobić Harrego. Pobiegłam do parku.
-ZAYN! ZAYN!
–zaczęłam się wydzierać. –Boże, gdzie jesteś…
Zaczęłam
błąkać się po tym parku i płakać. Nie chce żeby Zayn skrzywdził Harrego. Na
szczęście po kilku minutach go znalazłam.
-Zayn.
–złapałam go za dłoń. –Proszę, uspokój się.
-Sam, nie!
Jak on w ogóle kurwa mógł?! Ja muszę..
-Będę mówić
to może i tysiąc razy, ale przemoc nie jest żadnym wyjściem. –odparłam ze łzami
w oczach. –Zrób to dla mnie i nie sprawiaj mu bólu.
-Ale on
sprawił go tobie. Ty cierpisz, ja to widzę, on musi…
-Zayn.
–spojrzałam się mu w oczy. –Po prostu mnie przytul.
Chłopak
objął mnie swoimi silnymi ramionami.
-Będzie ze
mną dobrze, zobaczysz. –powiedziałam do niego.
-Jesteś tego
pewna? –złapał moje ramiona.
-Tak.
Jestem. –powiedziałam stanowczo i uśmiechnęłam się do niego. –Poradzę sobie.
-Poradzimy. –pokazał
ząbki.
Wróciliśmy
do mieszkania.
-Teraz
gadać! O co chodziło!
-Zayn
wkurzył się i wyszedł, a ja za nim.. Bo by tam ludzi pozabijał. –oznajmiłam.
-Na co się
wkurzył?
-Na takiego
swojego przyjaciela. Zrobił świństwa jakieś dziewczynie i wiesz..
-Ach,
rozumiemy. I co Zayn, uspokoiłeś się?
-Tak, jest
już spoko.
-Wiecie co,
z przyjemnością poszedłbym spać. –odparł Niall.
-Tak, ja
też. –oznajmiła Misia.
Poszli na
górę trzymając się za ręce.
-Uuuuuu!
Miłej zabawy! –zaczęliśmy krzyczeć.
Oni się
tylko zaśmiali.
-Uhuuh,
będzie ostro! Idziemy podsłuchiwać? –spytał Lou.
-Lou! Jesteś
mega wścibski!
-Z tego
słynę.. Ech. To idziemy?!
-Ja mogę iść
z tobą, ale do twojej sypialni. –El uśmiechnęła się do chłopaka.
-Ohooh, u
nich też będzie się działo. No, jeszcze Liam i Danielle. Na górę, już!
–zaczęłam ich poganiać.
Wszyscy
poszli. Zostałam tylko ja i Zayn.
-Coś mi się
zdaję, że jutro będzie duuużo czapek na głowach.
Mulat się
zaśmiał.
-To co,
jakiś film? –spytał.
-No tak, ty
do kina nie możesz.
-Czemu nie
mogę? Wystarczy czapka i okulary. –uśmiechnął się i wziął ze stołu kluczyki.
Wyszliśmy z
mieszkania i udaliśmy do samochodu. Kiedy dojechaliśmy poprawiłam mu czapkę.
-Jejciu, ale
ty masz te włosy wysoko noo!
-Dzięki,
dzięki. –powiedział.
-Ale nie
przeczę, że je uwielbiam. –uśmiechnęłam się do niego.
-Dziękuję.
–spojrzał się na mnie.
Weszliśmy do
kina.
-Jaki film?
–spytał chłopak.
-Mam ochotę
na coś.. Chwila. Horror, tak, zdecydowanie horror.
-A w głównej
roli wyobrazisz sobie Harrego?
-Tak, to
dobry pomysł, dzięki! –uśmiechnęłam się do niego.
Poszliśmy
kupić bilety.
-Proszę
pana. –zawołała sprzedawczyni.
Spojrzeliśmy
się na nią.
-Proszę
zdjąć czapkę i okulary. –powiedziała.
-Ale ja
ten.. Nie mogę. –odparł mulat.
-Czemu?
-Ponieważ ja
mam…
-Mój
przyjaciel ma uczulenie na flirty jakie idą z ekranu kinowego.. Bolą go potem
oczy i głowa. Czapka i okulary to zalecenie lekarza.
-Aha… Proszę
iść dalej. –kobieta nam uwierzyła.
-Dobra
jesteś!
-Się wie!
–uśmiechnęłam się.
Oddaliśmy
bilety i weszliśmy do sali kinowej.
-Boisz się?
–mulat spytał się mnie po połowie filmu.
-Nie, a ty?
-Też nie.
Nie sądzisz, że dziwne jest to, że jesteśmy sami na Sali?
-Ten film
wycofali z niektórych kin, bo podobno jest taki straszny. Dlatego ludzie na
niego nie przychodzą.
-Odważna
jesteś dziewczynko. –szepnął mi do ucha.
-Ty też
chłopczyku.
Mulat objął
mnie ramieniem. Wtuliłam się w jego tors.
-O tak,
teraz niczego się nie boję. –powiedział.
Uśmiechnęłam
się.
-Zayn.
-Słucham?
-Przejdziemy
się po okolicy? Muszę z tobą porozmawiać.
-Jasne,
chodź. –zamknął samochód.
Weszliśmy na
jakoś ciemną polanę.
-Posłuchaj.
–nagle się zatrzymałam. –Czy nie sądzisz, że źle postępuję?
-O czym
mówisz? –spytał i przysunął się do mnie, bardzo blisko.
Poszłam
dalej.
-Co jest?
Czemu odeszłaś?
-Właśnie o
to chodzi.
-Czyli o co?
–zaczął podążać za mną.
-O to, że
dopiero co zerwałam z chłopakiem i już szukam pocieszenie w ramionach innego.
Zachowuję się jak jakaś hmm.. dziwka.
Zayn zrobił
zdziwione oczy.
-Tak, dobrze
usłyszałeś.
-Sam, nie
mów tak.
-Ale
przecież dobrze wiesz, że między nami jest coś więcej niż tylko przyjaźń.
–spojrzałam się na niego. –Ja nie powinnam.
-Sam. –ujął
moją dłoń. –A Harry? On się tak nie zachowuję? Zobacz jakie pisał ci wczoraj
sms.. Jestem szczery w stosunku do ciebie i wydaję mi się, że teraz obściskuję
się z jakoś laską w klubie ciesząc swoją twarz. To nie jest chłopak dla ciebie.
-A co, może
ty jesteś? –puściłam jego rękę.
-Tak,
jestem. –zbliżył swoją twarz do mojej. –Wiem, że tego chcesz.
Odwróciłam
twarz, chłopak dosięgnął jedynie do policzka.
-Zayn,
przestań. Harry był moją pierwszą miłością i nigdy go nie zapomnę.
-Nawet jeśli
przeleciał w tym czasie już kilka innych blond dup? –powiedział podnosząc głos.
-On tylko
udaję. To gra pozorów.
-To nie jest
żadna gra! Nie ufaj mu, to zwykła świnia. On udawał przy tobie. Na trasie co
chwilę oglądał się za co ładniejszą dziewczyną. Nic o nim nie wiesz.
-Wiem o nim
dużo, a może na trasie po prostu ci się wydawało?
Złapał mnie
za nadgarstki.
-Tak bardzo
chcesz wytłumaczyć sobie, że Harry jest dobry. –powiedział. –Ale ja wiem jaki
on jest. Wmawiaj sobie co chcesz. To nie moja sprawa. –puścił je. –Jedziemy?
-Pójdę sama.
–zaczęłam się oddalać.
Było już
ciemno, ale się nie bałam. Miałam czas na przemyślenie sobie kilku spraw… Czy
ja sobie to wszystko wmawiam? Co ja tak naprawdę chce sobie wytłumaczyć? Że
Harry to ten dobry? A może on po prostu się zagubił w tym całym świecie sławy i
zbłądził? On nie może się zmienić, bo ten chłopak za dużo dla mnie znaczy… A
Zayn, to co między nami się dzieję jest magiczne. On jest taki, taki jak Harry
na początku naszego związku. Jest wyrozumiały, kochający i pragnie dać mi
wszystko czego potrzebuję, a czasem nawet jeszcze więcej. Takie zachowanie mi
imponuję, ale zachowuję się bardzo nie fair w związku do innych… Doszłam do
domu i jak zawsze byłam sama. Jak palec. Poszłam na górę i wzięłam zimny
prysznic… Schowałam się pod kołdrę i włączyłam laptopa. Na pewnej stronie
zobaczyłam to czego tak bardzo teraz nie chciałam.
-Proszę, nie
w tym momencie. -szepnęłam.
Zdjęcia-dowody
na to, że on już mnie nie kocha… Nie żadne plotki wyssane z palców
dziennikarzy, tylko prawdziwe fotografię, które stawiają sprawę jasno-Harry ma
mnie głęboko w dupie. Masa kolorowych obrazków z Harrym- uśmiechniętym,
całującym w policzek, bądź obściskującym blondyny podczas tańca lub przy
stoliku … W pewnym momencie aż chciało mi się wymiotować. To było okropne. On,
w koszulce, a gdzieniegdzie nawet bez koszulki, który dotyka te wszystkie
dziewczyny w pośladki, piersi, łydki… A może on robi to specjalnie? Może on
chce po prostu wzbudzić moją zazdrość?
-Nie, nie,
nie! –powiedziałam do siebie.
Co ja
wygaduję?! Czy mnie już całkowicie popierdzieliło? Bronię go tak, jakby nic się
nie stało.. A on jest zwykłym dupkiem… ale nie, on robi to specjalnie.. Musi,
nie ma innego wyjścia… Myśląc nad tą sprawą, usnęłam.
Dzwonek
telefonu. Miałam budzik ustawiony na 9 i podpis.
„Wstawaj! I
chodź od razu do nas… Taki tam żarcik! :D Lou i Eleanor xx”
Zaśmiałam
się. Oni zachowują się jak jakieś małżeństwo.. Ach tam, niech będą ze sobą. Nawet
jeśli sobie w czymś nie poradzą zostanie im to co jest najważniejsze w związku
i to, czego już nie zaznam-miłość… Westchnęłam głęboko i się ubrałam.
-Tato,
jesteś? A co ty tutaj robisz tak późno? –zobaczyłam go w kuchni.
-Mała
przerwa, zapomniałem śniadania zjeść. A ty co tutaj tak wcześnie robisz?
-Wstałam!
–uśmiechnęłam się. –Czyli zmykasz zaraz do pracy?
-Nie mam
innego wyjścia córcia! Będę wieczorem. –pocałował mnie w głowę. –Pa!
-Pa.
–pomachałam mu ze smutkiem w oczach.
Zjadłam
jakieś szybkie śniadanie i udałam się do mojej paczki. Kiedy szłam prosiłam
siebie aby nie było w mieszkaniu Harrego. Nie chce na niego patrzeć, bo zaraz
wyobrażę go sobie z jakoś laską obściskujących się… Doszłam i zapukałam. Otworzył
mi Lou.
-Sam!
Wstałaś! –zaśmiał się.
-Tak, tak,
dziękuję za miłą pobudkę –uśmiechnęłam się.
-Nie ma za
co. –odparła Eleanor kiedy weszliśmy do salonu.
Zobaczyłam
na fotelu Harrego, od razu spuściłam z niego wzrok. Usiadłam obok Zayna.
-Hej.
–szepnął mi do ucha.
Na kanapę
także wpierdzielili się Lou i El, więc musiałam się trochę skurczyć, a połowa
mojego ciała wylądowała na Zaynie.
-Wygodnie?
–spytał zadowolony Lou.
-Tak, tak.
–pokazałam kciuka w górę.
Czułam się
okropnie.. Wszyscy naokoło mnie przytulali się dawali całusy i szeptali sobie
coś do ucha. Było czuć od nich takie uczucie jakiego nikt ani nic by nie
zniszczyło.. Oni sobie ufali i to było bezgraniczne zaufanie, jakie ja kiedyś czułam
do Harrego. Może i miałam obok obejmującego mnie Zayna, ale co mi po tym? To
mój przyjaciel i chyba tego będę się na razie trzymać… Mój były chłopak
siedział na tym fotelu rozwalony na całą jego powierzchnię i śmiał się z tej
komedii tak jakby już całkowicie o mnie zapomniał i myślał tylko o laskach z
ostatnich imprez. On nie udaję. Widzę to po nim… Chyba czas się po nim
otrząsnąć i wyjść z tej sytuacji z honorem, ale nie… Może on się jeszcze
zmieni?
-Sam. –ktoś
powiedział. –Sam!
-Eemm, tak,
no? –ocknęłam się.
-Idziemy na
górę, nie obrazisz się? –spytał Lou.
-Nie, nie,
spokojnie. –uśmiechnęłam się do nich.
Poszli.
Zostałam tylko ja i Zayn. Chłopak w dalszym ciągu mnie obejmował. Odsunęłam się
od niego.
-No
eeej, było mi ciepło! –powiedział.
-Wczoraj
sobie to wyjaśniliśmy. –oznajmiłam poważnie.
-Sam… -zaczął.
-Nie,
przepraszam. Idę, na górę…
-Sam!
-Daj spokój.
Znalazłam
się na górze i z przyzwyczajenie weszłam do pokoju Harrego. Zobaczyłem te
łóżko.. W którym spałam pierwszy raz po zakładzie Lou. Pamiętam jak wtedy
delikatnie dotknął mnie w plecy i wiedziałam, że to nieprzypadkowe.. Pamiętam
naszą kolację dzień przed ich trasą, jak potem znaleźliśmy się w tym pokoju..
Pamiętam jak wyjęłam z jednej z półek książkę i jak powiedział, że to jego ulubiona..
Uśmiechnęłam się na myśl o tym wszystkich co się działo w naszym związku. Było
idealnie… W pewnej chwili usłyszałam jakieś kroki i szybko zwiałam do łazienki
naprzeciwko pokoju zamykając drzwi na zamek.
„Proszę,
żeby mnie wtedy nie zobaczył…” –zaczęłam się modlić.
Po kilku
minutach siedzenia na ziemi ktoś pod drzwiami wsunął białą, jednolitą karteczkę
zawiązaną złotą nitką. Wzięłam ją do ręki i odwinęłam sznureczek… Coś tam
pisało.
„Wyjdź na
taras. Chce ci coś pokazać… xx Harry.”
Od razu się
uśmiechnęłam na myśl co chłopak chce mi pokazać. Może chce ze mną porozmawiać?
Chce przeprosić? Może przygotował jakoś kolację? Jejciu, byłabym taka
szczęśliwa! Czym prędzej podniosłam się z zimnych płytek i otworzyłam drzwi
ubikacji. Przepełniona szczęściem zeszłam na dół… W salonie nie było nikogo,
kierowałam się na taras. Może w końcu będziemy znowu razem? –uśmiechnęłam się
na tą myśl i otworzyłam szklane drzwi…
-Harry.
–zaczęłam go wołać.
Zobaczyłam w
głębi balkonu ciemną postać. Wyszczerzyłam się na myśl, że właśnie może teraz
nadejdzie moment zgody i pocałunku, którego tak pragnęłam.
-Tutaj
jesteś. –odparłam.
Zbliżyłam
się do chłopaka i w tym momencie zapaliła się jakaś lampka… Ustałam jak
wmurowana i zaczęły lecieć mi łzy jak chyba jeszcze nigdy. Harry tylko spojrzał
się na mnie i puścił ironiczny uśmieszek… Szybko wybiegłam z tarasu i udałam na
górę. Nie panowałam nad sobą… Całkowicie.
-O boże…
Jezuuu… -trzymałam się za głowę i płakałam jak głupia.
Otworzyłam
przypadkowe drzwi. Ujrzałam tam Lou siedzącego na łóżku.. Chłopak spojrzał się
na mnie z wielkim zdziwieniem. Potrafiłam wykrztusić z siebie tylko jedno
zdanie.
-Lou, on to
zrobił…
________________________________________
Miałam dodać w czwartek. Zawiodłam was.
Przepraszam, ale, nie to, że nie mam weny, po prostu nie mam chęci do pisania, motywacji...
Taki okres.
Po drugie chciałam żeby każdy kto przeczyta skomentował. Napisało 10 osób. Serio? Na tyle wejść, tylu czytelników? Ja się cieszę.. Ja doceniam... Ale to smutne.
ech, nieważne.
Rozdział jest, napisany już tydzień temu, dodaję i bez względu na wszystko: dziękuję :*
Ola.
Jezu dziewczyno ty masz talent! Nie przejmuj się ilością komentarzy. Jest lato, wielu osobą nie chce się komentować. Ten rozdział jest genialny. Od początku zachwycam się twoim opowiadaniem i zazdroszczę, szczerze zazdroszczę takiego talentu. Piszesz tak wciągająco, że chce się czytać i czytać. Po każdym rozdziale mam niedosyt i chce więcej.
OdpowiedzUsuńTak bardzo chcę, żeby Sam wróciła do Harrego. Okazał się totalnym skurwielem, ale mam nadzieje, że w końcu się to zmieni i znowu będzie to paczka kochających się przyjaciół, którzy za szczęście drugiego daliby się pokroić.
Jak mogłaś przerwać w takim momencie?! Wiem, że zrobiłaś to specjalnie. Ale teraz będę jeszcze z większym utęsknieniem wyczekiwać kolejnego rozdziału.
Jesteś dla mnie wzorem do naśladowania i chciałabym pisać tak jak ty. Jeżeli znajdziesz trochę czasu, proszę cię, wpadnij i napisz co myślisz o moim opowiadaniu: http://lifecannotbereproduced.blogspot.com/.
Już się nie mogę doczekać kolejnego! Mam prośbę mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach?
Pozdrawiam Kadi♥
Nie no zabiję Cię! Jak mogłaś to zrobić?! W takim momencie?! No błagaaaam! Teraz nie zasnę! ;-) A w ogóle rozdział świetny! Fantastyczny po prostu! :-D Tylko szkoda, że ona nie chce być z Zayn'em :-( No i mówiłam jej, żeby nie szła na ten balkon. Mówiłam! Ale nieee! Kto by mnie tam słuchał? Ja wiedziałam, że on coś odwali! Tylko co? Proszę Cię pisz jak najszybciej next, bo się nie doczekam! A właśnie, kiedy tak mniej więcej mogę się go spodziewać? :-) Za tydzień, miesiąc, rok? Proszę, chociaż tyle mi powiedz! :-)
OdpowiedzUsuńej ej ej ! kurde co sie stało ?!
OdpowiedzUsuńnie ogarnelam tej koncowki co on kuwa zrobil ?! :DD
daaaaaaaaaaaaaaaj mi nastepny ! :)
a niech ona se bedzie z Zaynem ! no wez pasuja do siebie ! :))
uwielbiam takie dlugie rozdzialy ! ^^
o k***a dziewczyno co się tam stało??
OdpowiedzUsuńjezu jak to wszystko się na maxa pokomplikowało, Harry zachowuje się jak świnia.!! Te sms'y i jego zachowanie.
Za to Zayn jest strasznie uroczy, ta akcja z malinami była przesłodka. ; ))
Teraz już nie mam pojęcia z kim Sam powinna być... Mimo, że Harry tak okropnie się zachowuje to chciałabym aby wrócił do Sam, no ale Zayn też by do niej pasował.. Teraz tylko czekam jak ty dalej to wszystko poprowadzisz. Czekam na więcej twoich zajebistych pomysłów. ; ]]
Szybko dodawaj next'a, bo już nie mogę się doczekać co takiego zrobił Hazza.
pozdrawiam.♥
pewnie był tam z jakąś pustą blondyną... jak zwykle świetny rozdział...już nie mogę się doczekać następnego. Andzia ;*
OdpowiedzUsuńA ja się domyślam, co on mógł zrobić ;-)) Ciekawa jestem, czy mam rację :-) Wczoraj na to wpadłam przed snem.
OdpowiedzUsuńA ja kompletnie nie mam pomysłu na to co mogło się stać. Ale rozdział czytało mi się przyjemnie. I wiesz co? Podoba mi się to, że ona coś kręci z Zaynem. Znaczy.. może i się wykręca, ale mam nadzieję, że pokaże Harry'emu, że jest idiotą :D [help-me-see]
OdpowiedzUsuńKocham Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńSwietnie rozkręca się akcja :)
Nie kończ bloga ani go nie usuwaj, nawet o tym nie myśl ;D
Pisz to dla siebie dla nas, kocham CIę i miłych wakacji <3
Jeju w jakiej ty chwili zatrzymałaśTO .;) MAtko .;) Boże dodawaj szybko !
OdpowiedzUsuńTo co piszesz jest genialne! Jedna z najlepszych historii jakie kiedykolwiek czytałam, a jest ich sporo! Jesteś niesamowicie dobra. Nie poddawaj się mimo, że komentarzy jest tak mało! Moje serce do następnego rozdziału nie wytrzyma chyba.. Ciekawość mnie zżera teraz : D Uwielbiam Cię! ;*
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga <333 Jak tylko widzę, że jest nowy rozdziała bez względu go czytam czy jest późno czy mam zły humor to jest nieważne ;*** Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuń