Patrzyłam
się na małe, prostokątne zdjęcie, a łzy leciały mi strumieniami. Kompletnie nie
wiedziałam co się dzieję, czułam się tak okropnie źle, że nawet nie potrafiłam
wykrztusić z siebie słowa… Stałam przyglądając się temu kwadracikowi jakieś 5
minut aż w końcu wybiegłam na dwór, do nich i JEGO cała zapłakana.
-Jejuu Sam,
co się stało? –spytał Hazza.
Podniósł się
z ławki i chciał mnie przytulić, ale ja szybko mu się wyrwałam.
-JAK
MOGŁEŚ?! –spytałam cały czas szlochając.
-Ale co?
–spytał.
Wszyscy
patrzyli na mnie ze zdziwieniem… Pokazałam Harremu i reszcie fotografię jego i
jakieś dziewczyny całujących się. Chłopaka zamurowało, innych też. On stał i
patrzył się to na mnie, to na zdjęcie.
-Ja..ja..–zaczął
się jąkać.
- Nienawidzę
cię. –powiedziałam mu prosto w twarz.
Zaczęłam
biec, do domku, marzyłam teraz aby się spakować i nie patrzeć już na tą twarz.
-Sam,
czekaj.. Proszę. –zaczął mnie gonić.
Jednak nie
zdążył, zamknęłam mu drzwi przed nosem. Oparłam się o nie i zsunęłam na ziemię,
złapałam za głowę i coraz bardziej płakałam.
-Czemu?
–spytałam siebie.
Wstałam z
podłogi i lunęłam na łóżko wtulając się w jakiś przedmiot. Kiedy otarłam łzy
okazało się, że była to fioletowa bluza Harrego z której wypadło to zdjęcie.
Miałam tak wielką ochotę ją teraz wyrzucić do śmieci, pognieść lub podeptać
lecz nie mogłam, bo wiązałam z nią tyle wspomnień.. Czułam w tej bluzie jego
zapach, ciepło i wszystko co było najlepsze w naszym związku. Byłam przy nim
taka bezpieczna i szczęśliwa i naprawdę wierzyłam, że on się zmienił tak jak mi
to oznajmił, że kochał tylko mnie. Podniosłam się z łóżka i z przypływu emocji
rozerwałam bluzę na pół i wwaliłam do kosza, starałam się dojść do siebie. Nałożyłam
włosy za ucho, odetchnęłam aby się uspokoić i zaczęłam pakować. Jednak nie
dałam rady, bo cały czas zza drzwi słyszałam głos Harrego, dziewczyn, Lou i
reszty.. Chcieli abym odo nich wyszła, a ja chciałam już znaleźć się w domu.
Otworzyłam szafę i ujrzałam tam ubrania Hazzy pomieszane z moimi.
-Ja nie
potrafię. –szepnęłam do siebie.
Nie chcąc
już słyszeć zdań wymawianych przez moją paczkę kierowanych do mnie oraz patrzeć
na ten pokój, w którym odbywało się tyle przyjemnych rzeczy, wzięłam tylko
torbę na ramię. Spakowałam do niej telefon, laptopa oraz jakoś bluzę abym nie
zmarzła i wyszłam przez okno w łazience. Trochę to trwało, bo zahaczyłam bluzką
o nawiasy i cała się rozerwała, więc można to ująć tak iż na szłam kilka chwil
w samym staniku. Potem włożyłam bluzę o której sobie przypomniałam. W momencie
opuszczenia domku i podwórka na którym się znajdował mogłam stwierdzić, że
rozstałam się z moimi przyjaciółmi już na zawsze.
Zaczęłam
błąkać się po jakimś lesie przez kilkanaście minut ciągle patrząc za siebie i
mając jakieś przewidzenia, że widzę Harrego. Jak główna bohaterka ze Zmierzchu
normalnie.. Na szczęście nie miałam zamiaru rzucić się z klifu. Ciekawe kto by mnie
uratował gdybym to zrobiła, ją uratował wilkołak, nie wiem jak mu tam.. Myśląc
o tym doszłam do jakieś autostrady czy coś w tym rodzaju. Było już ciemno, wiec
raczej chyba musiałam spać przy tej ulicy, bo nawet nie miałam kogo poprosić o
podwiezienie… Szłam prosto przez około pół godziny aż w końcu zobaczyłam
AUTOBUS, który nie wiem jak się tam znalazł.. Myśląc, że się zatrzyma zaczęłam
na niego czekać, jednak kierowca popatrzył się na w moją stronę i normalnie
mnie minął.. Nie tracąc czasu zaczęłam za nim biec ile sił w nogach i się drzeć
„STOP! PROSZĘ NOOO!!!”. Pojazd zaczął zwalniać, a ja mogłam swobodnie go
wyprzedzić. Kiedy tego dokonałam ustałam przed nim i zaczęłam machać do faceta
prowadzącego autobus i coś tam mówić. Po chwili otworzyły się drzwi busa.
-Trochę się
pani nabiegała. –powiedział kierowca.
-Tak, tak,
lubię biegać. Czy jedzie pan może do Londynu?
-Tak,
właśnie skończyłem fajrant, nie powinienem pani nigdzie podwozić po skończeniu
pracy, ale proszę wsiadać, poszczęściło się pani. –uśmiechnął się.
-Dziękuję.
–puściłam sztuczny uśmiech. –Ile płacę?
Wyjęłam z
kieszeni jakoś karteczkę. Myślałam, że to pieniądze..
-Nie ma pani
za co, mam i tak po drodze. Proszę usiąść.
-Dobrze.
Przeszłam
koło kilku pustych siedzeń i udomowiłam się prawie na końcu auta. Otworzyłam
zgniecioną karteczkę i nie spodziewając się zupełnie tego co tam było, ponownie
zaczęły lecieć mi łzy. TO zdjęcie mnie nawiedzało i chyba naprawdę marzyło abym ciągle myślała o tym co zrobił mi Hazza…
Odwróciłam fotografię i na tyle ujrzałam napis.
„Anabel ♥ Mam nadzieję, że mnie zapamiętałeś, było cudownie xx”
Wwaliłam
zdjęcie do torby i wyjęłam z niej telefon. Moja psychika powoli wysiadała.
Odblokowałam komórkę, ujrzałam na wyświetlaczu chyba ze 100 nieodebranych
połączeń od dziewczyn i chłopców oraz masę wiadomości. Zrobiłam to czego nie
powinnam –wyłączyłam telefon.
Po kilku
godzinach znalazłam się już na ciemnych i pustych uliczkach Londynu.
Podziękowałam mężczyźnie za fatygę i udałam się do domu.. Nie myślałam o
niczym, ponieważ właśnie w taki spodów mogłam zapomnieć o tym wszystkim co mnie
spotkało. Po kilkunastu minutach doszłam do domu, rzuciłam torbę do mojego
pokoju i zeszłam na dół, napiłam soku pomarańczowego i odczytałam wiadomości z
sekretarki. Dzwonił mój tata i się nagrał:
-Hej kochanie,
nie odbierasz telefonu, nie wiem co się dzieję. Proszę napisz chociaż coś. Moje
spotkanie się przedłużyło, będę za 3 dni. Mam nadzieję, że te wszystkie dni się
udały. Pozdrów Danielle, Eleanor, Henrego i Kamilę. Do zobaczenia!
Koniec.
Weszłam na
górę i napisałam tacie na wiadomość, że wszystko dobrze i życzyłam mu dobrego
pobytu, Następnie wykąpałam się, ubrałam w piżamę i poszłam spać.
Obudziły mnie
mocne promienie słońca padające prosto na moją twarz… Uśmiechnęłam się na myśl
o dzisiejszym dniu, który spędzę w gronie przyjaciół lecz potem uświadomiłam
sobie, że już ich nie posiadam.. Poleciało mi kilka łez. Pościeliłam łóżko,
ubrałam w szlafrok i zeszłam na dół. Schodząc po schodach na kanapie ujrzałam
jakoś postać. Wzięłam do ręki napotkanego buta i zbliżałam się do osoby.
-Sam.
–powiedział znajomy mi głos.
-Zayn.
–odparłam.
Harry*
-Jak mogłeś
jej to zrobić?! –krzyknął zdenerwowany Lou.
-Nie wiem..
ja.. –powiedziałem niepewnie.
-Nie poznaję
cię stary. Myślałem, że ją kochasz..
-Bo kocham!
–wrzasnąłem.
-Nie kochasz!
Miałeś ją w dupie całując tamtą dziewczynę! Tak w ogóle czemu to zrobiłeś?
-Nie całowałem
Sam już tyle miesięcy, a wtedy przyszła ta dziewczyna i się do mnie zbliżyła..
-Och, nie chce
słyszeć szczegółów! Niall, Liam i ja nie widzieliśmy swoich dziewczyn taki sam
czas jak ty, ale oczywiście szanowny Harry musiał się złamać.
-Przestań na
mnie krzyczeć!
-Nie
przestanę! W ogóle jak mogłeś to zrobić?! Przecież wiesz, że Sam była twoją
jedyną dziewczyną, którą lubiliśmy.. Dla każdego była jak siostra, dawała do
naszej paczki tyle wariactwa, tylko przy niej mogliśmy poczuć się jak normalni
nastolatkowie.. –Lou westchnął- Ale ty musiałeś wszystko spieprzyć durniu!
-Nie przezywaj
mnie! –krzyknąłem na niego.
-Będę, już
wolę żeby Sam była z innym..
-Kogo masz na
myśli? –spytałem.
-Nieważne.
-Będę o nią
walczyć choćbym miał próbować 100 tysięcy razy..
-Hha, ona ci
nie wybaczy, nie rozumiesz tego?! Jesteś dla mnie i reszty zespołu w tym
momencie zerem. –Lou powiedział mi to prosto w twarz.
-Posiadam masę
innych przyjaciół, a was mam w dupie. Jak widać będziemy ograniczać się tylko
do koncertów i wywiadów. –oznajmiłem.
-Nie mogę już
na ciebie patrzeć..
-A ja na
ciebie.
Wyszedłem i
zatrzasnąłem za sobą drzwi.
Chłopak
podniósł się z sofy i ustał przede mną.
-Jak się tutaj
dostałeś? –spytałam.
-Wszyscy
nazywają mnie bad boy i jak już pewnie wiesz jestem nim. Nietrudno było mi
otworzyć drzwi od domu.
-Wkradłeś się
do mnie. Tak po prostu.
Patrzyliśmy
się na siebie..
-Tylko w ten sposób mogłem cię zobaczyć. –powiedział
przerywając ciszę.
-Wróciliście
już wszyscy? –spytałam.
-Tak, wszyscy
są już w Londynie. Swoją drogą, to chyba twoje. –wyjął jakiś materiał z
kieszeni. –Coś mi się wydaję, że nie miałaś najlepszego uciekania przez okno.
-Nie wszystko
jest tak jak w filmach.. ze szczęśliwym zakończeniem. –pomyślałam o Hazzie.
-A jak.. jak
ty się czujesz? –spytał niepewnie.
-Emmm..
dobrze, bardzo dobrze. –wyprostowałam się i próbowałam udać uśmiech.
Znowu nastała
chwila milczenia…
-No chodź tu
do mnie. –otworzył ramiona.
Podbiegłam do
Zayna i wtuliłam się w chłopaka jak najbardziej tylko potrafiłam. Zaczęłam
płakać, a on leciutko głaskał mnie po włosach.
-Już
spokojnie. –mówił.
-Czuję się tak
okropnie.. On mnie zdradził, tak po prostu. Miał mnie w dupie całując się z tą
dziewczyną, a ja go kochałam.. –powiedziałam szlochając.
-Widocznie
musiało tak być. –złapał mnie za ramiona i skierował moją twarz ku jego.
-Zayn, mam
prośbę.
-Jaką?
–pogłaskał mnie po policzku.
-Zostaniesz
tutaj ze mną?
-Oczywiście,
zostanę tutaj ile będziesz chciała. –przytulił mnie.
-Dziękuję.
Chłopak wziął
mnie na ręce, położył na kanapie i przykrył kocem. Usiadł obok mnie i włączył
telewizję.
-Na co masz
ochotę?
-Wszystko,
tylko nie filmy romantyczne. –powiedziałam do niego.
Zaśmiał się i
tak słodko uśmiechnął pokazując przy tym swoje białe ząbki.
*Zayn*
Po 2 godzinach
filmu usnęła. Wyglądała tak słodko i nieskazitelnie. Jak mały aniołek. Musiała
teraz bardzo cierpieć, ale ja na to nie pozwolę. Zrobię wszystko aby moja Sam
była szczęśliwą dziewczyną i zapomniała o Harrym i o tym co ten frajer jej
zrobił… Podniosłem się z kanapy, wziąłem ją w swoje ramiona i zaniosłem do
góry, do jej pokoju. Ułożyłem na łóżku i przykryłem błękitną kołdrą.
Pocałowałem w czoło i wyszedłem z jej domu cichutko zamykając drzwi…
Obudziłam się
w moim pokoju, zupełnie sama. Widocznie Malik musiał wyjść kiedy zasnęłam..
Przeniósł mnie do mojego pokoju i przykrył, to bardzo miłe z jego strony!
Spojrzałam na zegarek, dochodziła godzina 19.00 wieczorem. W końcu włączyłam
telefon. Po chwili zadzwonił do mnie Henry.
-Hej Sam! Jak
tam?
-Szczerze?
Masakra. –posmutniałam.
-Co jest?
–spytał z troską w głosie.
-Harry jest.
-Harry
przecież jest w trasie. –powiedział.
-Wrócili
wcześniej i ten… -zaczęłam szlochać.
-Boziu, to coś
poważnego. Zaraz u ciebie będę, pa! –rozłączył się.
-NIE!
–krzyknęłam.
Niestety było
już za późno. Po 5 minutach w drzwiach zobaczyłam Henrego.
-A więc tak,
mam lody i duuużo czekolady. Podobno to na ciebie działa. –uśmiechnął się.
-Zawsze z
Harrym jadłam czekoladę. –zaczęłam beczeć.
-Ej, kochana,
co jest? –przytulił mnie.
Poszliśmy do
mojego pokoju.
-No,
opowiadaj. –usiadł na łóżku.
-Co ja ci będę
opowiadać. –podeszłam do torby i wyjęłam zdjęcie. –TO. –wskazałem na nie.
Henry wziął
fotografię do ręki i wyszczerzył oczy.
-Co za… -już
chciał dokończyć.
-Nie kończ.
–powiedziałam spokojnie.
-Co za
pojebany..
-HENRY!
–krzyknęłam.
-Jak mam go
nie przezywać?! Jak on mógł ci coś takiego zrobić? No kurwa! –wrzasnął. –Idę do
niego! POŻAŁUJĘ! –zaczął iść w kierunku drzwi.
-Henry,
proszę, nie. –złapałam go za dłoń. –Ja wytrzymam. –powiedziałam.
-I co?
Odpuścisz mu? Tak to sobie wyobrażasz?
-Każdy
popełnia błędy.
-ALE NIE
TAKIE! Sam, zrozum, że…
-Że miał mnie
w dupie całując tamtą dziewczynę.
-Będę
przyjacielem i nie zaprzeczę. –potwierdził.
W tym momencie
przytuliłam się do niego.
-Dziękuję ci,
że jesteś taki szczery. –puściłam sztuczny uśmiech. –Ale naprawdę nie musisz go
bić, wystarczy żebyś teraz był ze mną.
-Byłem, jestem
i będę! Obiecuję! A teraz opowiadaj jak to wszystko było.
Zaczęłam historię. Kiedy ją skończyłam Henry znowu
chciał pójść go walnąć, ale przytrzymałam go.
-Henry, proszę. To nic nie da. Nie wszystko da się
załatwić przemocą.
-Jak możesz być taka spokojna? Przecież on.. Ja nie
mogę..
-Ja go kochałam, to fakt. Był dla mnie wszystkim, ale
zdradzając mnie dał do zrozumienia, że ma mnie w dupie i nie kocha. Przecież
wiesz, że na jednym chłopaku świat się nie kończy..
-Pierwszy raz poznałem cię od tej strony, naprawdę nie
potrafię zrozumieć, że z ciebie taka dojrzała osoba. –powiedział i spojrzał mi
w oczy.
-W Polsce taka byłam cały czas. Jak widać cząstka mnie
została.
-I niech będzie z tobą do końca życia. –objął mnie
ramieniem. –To co? Uśmiechniesz się? –wyszczerzył do mnie zęby.
-Jeszcze nie, za wcześnie.
-Rozumiem, nie będę naciskać.
Nastało milczenie.
-Henry, dziękuję. No masz. –uśmiechnęłam się do niego.
-TAK TAK TAK! JEA JEA JEA! –zaczął skakać.
-No już, już, spokój!
-Dobra, to seans filmowy? Słodycze są.. O kuźwa..
–Henry pobiegł szybko na dół.
-Co jest? –krzyknęłam do niego.
-LODY! RATOWAĆ LODY! NIEEE! –zaczął się wydzierać.
Zbiegłam na dół.
-I co?
-Nie przeżyły tego ciepła. –zaczął udawać, że płacze.
-Zawsze zostaje czekolada, no i przyjaciel.
–poklepałam go po ramieniu.
-I to jaki przyjaciel! –przełożył mnie przez ramię.
-Aaaa! Henry! No weź!
-Hahhaa, nie ma, że boli! –w końcu położył mnie na
kanapie. –Proszę, tu czekolada i kocyk. Ach, no i ja!
-Wariat z ciebie, wiesz? Ale dziękuję. –znowu się
uśmiechnęłam. –Z przyjaciółmi życie od razu staje się lepsze.
-I to z jakimi przyjaciółmi.. hooh!
-Tak, tak. Dupaj!
Spojrzeliśmy się na siebie.
-Horror! –oznajmiliśmy w tym samym momencie.
-Henry. –walnęłam śpiącego chłopaka w ramię.
Nie drgnął.
-Henry! –podniosłam głos i pociągnęłam za włosy.
W dalszym ciągu spał.
-HENRY! –tym razem wrzasnęłam i dałam plaska w
policzek.
-Łooo boże! –chłopak spadł z kanapy. –Sam, co ty…?
-Przepraszam! Nie chciałeś się obudzić.. Musiałam coś
zrobić.
-Co chcesz? –spytał.
-No nie wiem, nikt się o ciebie nie martwi? Mówiłeś
kiedy będziesz?
-Mogę być w domu kiedy chce.
-Jak to? –zdziwiłam się.
-Rodzice mają do mnie zaufanie, więc mogę robić co
chce.
-Aha.
-Ałłć, moja ręka…
-Przepraszam Henry! To nie było specjalnie nooo..
-Toć przecież wiem głupku! Idź spać, ja tu sobie dam
radę.
-Na pewno? –spytałam.
-Tak. Branoc!
-Branoc! –dałam mu przyjacielskiego buziaka w
policzek.
Poszłam na górę.
-ODWALTA SIĘ! WY DZIENNIKARZE… -podniosłam się łóżka.
Zeszłam za chodów coś tam majacząc i narzekając, że
tak rano pukają do drzwi.
-Henry, nie możesz się ruszyć i otworzyć?! –spojrzałam
na kanapę.
Niestety nikogo tam nie było.
-Zostawił mnie! –powiedziałam.
Podeszłam do drzwi. Otworzyłam je.
-Czeg… -nie dokończyłam.
-SAM SAM SAM! –zaczęli skakać wokół mnie i przytulać.
Na pierwszym planie zobaczyłam Lou, potem dziewczyny,
a na końcu Liam i Niall.
-Boże, ty żyjesz.. Czemu nie odbierasz?!
Zamartwialiśmy się o ciebie.. –powiedział Lou.
-Bo nie miałam ochoty rozmawiać, przepraszam.
–powiedziałam.
-Nic się nie stało, rozumiemy.. I jak tam? –spytała
Danielle.
-Pamiętasz jeszcze o Harrym? –spytał Niall.
Wszyscy w tym samym momencie walnęli go w ramię, a ja
stałam wmurowana na myśl o tym imieniu. Od razu przypomniał mi się nasz
związek.. Zaczęłam płakać.
-Ja, przepraszam.. O mój boże. –zatrzasnęłam drzwi.
-Sam, proszę! –zaczęli pukać w drzwi i krzyczeć.
Pobiegłam na górę. Zaczęłam znowu płakać. Położyłam
się.
Jest ciemno.. Nie wiem co się dzieję. Stoję na twardej
powierzchni.. Po chwili ktoś łapię mnie w pasie i zaczyna lekko kołysać. Czuję
ciepło jakiego jeszcze nigdy nie zaznałam…
-Kocham cię. –męski głos szepnął mi do ucha.
Uśmiechnęłam się.
-Mam dla ciebie niespodziankę. –chłopak ujął mnie za
dłoń.
Szliśmy jakoś ciemną dróżką, w oddali ujrzałam
światło, bardzo mocne światło. W pewnej chwili on zatrzymał się i wyjął z
kieszeni kawałek materiału. Nałożył mi go na oczy i zawiązał.
-Cii, nie bój się. –pogłaskał mnie po policzku.
Poszliśmy dalej, po kilku minutach w końcu ustaliśmy.
Chłopak delikatnie odwiązał mi opaskę i w tym samym momencie ujął mnie w pasie.
-To wszystko dla ciebie.
Zobaczyłam przed sobą tysiące małych, kolorowych
świeczek, płatków róż, a na środku okrągły, nakryty stół i 2 krzesła…
Odwróciłam się do chłopaka i ujrzałam jego twarz.
-Kocham cię. –pocałował mnie.
-Harry. –powiedziałam cicho.
-Wiem, że mnie nienawidzisz, ale spędźmy choć tą noc
razem. –znowu musnął moje wargi.
Usiedliśmy…
Obudziłam się i zobaczyłam nad sobą jakoś postać.
-Sam.
Zapaliłam lampkę.
-Tata. –powiedziałam. –Co ty tutaj robisz?
-Przyjechałem wcześniej, przepraszam, że cię
obudziłem. –uśmiechnął się.
-Nic się nie stało.
-A jak tam z dziewczynami? Nie nocują dzisiaj u
ciebie?
-Nie, dzisiaj nie. –uśmiechnęłam się tak aby myślał,
ze wszystko jest okej.
-Sam, czy to łza? –spytał nagle.
Szybko otwarłam policzki.
-Tak, ostatnio bolą mnie oczy strasznie i łzawię. Nie
wiem czemu. –skłamałam.
-Dobrze, to ja idę, a ty śpij. Dobranoc.
-Dobranoc.
-Ale na pewno wszystko w porządku? –spytał wychodząc.
-Tak. –uśmiechnęłam się na tyle wiarygodnie, że mi
uwierzył.
Wyszedł. Zgasiłam lampkę i usiadłam. Skuliłam się i
schowałam głowę w kolana. Znowu płakałam.. Ciepło jego dłoni, jego pocałunek i
to wszystko co wydarzyło się w tym śnie.. Czemu on musiał to zrobić?! Czemu do
cholery mnie zdradził? Przecież było nam obojgu tak dobrze, codziennie
wyznawaliśmy sobie miłość bez względu na to ile miesięcy naszego związku
minęło. Musiałam to przyznać, ale ja go dalej kocham…
*6 dni później*
Siedziałam w swoim pokoju, w pustym domu, na łóżku
patrząc w jeden punkt. Było ze mną coraz gorzej.. Cały czas płakałam i myślałam
o Harrym. Nie chciałam nikogo widzieć, jeść, z nikim się spotykać. Wystarczała mi muzyka.
-Never let me go, never let me go.. –
cichutko śpiewałam piosenkę Florence+The
Machine “Never let me go”
Ktoś zapukał, nie wiedziałam gdzie. Zaczęłam się
rozglądać… Dźwięki dobiegały z okna, podeszłam do niego i je otworzyłam.
-Zayn. Co ty tutaj robisz? –spytałam i pomogłam mu
wejść.
Mulat wszedł do mojego pokoju i zamknął okno.
-Sam. –przytulił mnie bardzo mocno.
Kiedy się od siebie oderwaliśmy on spojrzał się mi
prosto w oczy.
-Jak się czu… -zaczął.
-Z każdym dniem coraz gorzej. –odpowiedziałam.
Znowu mnie przytulił.
-Przepraszam, że cię zostawiłem. Dzisiaj posiedzę
tutaj, z tobą.
Usiadłam na łóżku.
-Zayn, to mnie niszczy. Nic nie jem, nigdzie nie
chodzę, cały czas patrzę się w ścianę i płaczę. A jak… On? –nie ośmieliłam się
wypowiedzieć jego imienia.
-Wolę nie mówić.
-Gadaj, śmiało. Zniosę to. –przełknęłam ślinę.
-Cały czas się uśmiecha, śmieję, przytula fanki i je
zagaduję Tak jakby zapomniał.
Poleciały mi łzy.
-A ja miałam nadzieję, że zrobił to z przypływu
emocji.. Że może jest jeszcze dla nas jakaś szansa.. Zayn, ja go kocham.
Tym razem ja się do niego przytuliłam.
-Sam.. –spojrzał mi w oczy.
Zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Dzieliło nas
kilka milimetrów..
-Zayn, nie. –odwróciłam twarz. –To za.. za wcześnie.
Przepraszam.
-Tak właśnie myślałem. To ja przepraszam. –zaczął
kierować się do wyjścia.
-Ale przecież miałeś tutaj ze mną zostać. –odparłam.
Chłopak gwałtownie się zatrzymał.
-Mam zostać? –spytał.
-O tym teraz marzę.
Usiadł na łóżku. Po chwili zaczęłam się śmiać.
-Sam? –spytał.
-Mój boże..
-Co?
-Czuję się jak ta Bella ze Zmierzchu, Edward też do
niej wszedł przez okno.
Malik wybuchł śmiechem.
-I widzisz.. Jednak potrafisz się uśmiechnąć.
-O jejku, ja się uśmiechnęłam. –znowu to zrobiłam.
–Może to na myśl o Edwardzie. Był w tym filmie taki nieziemski.
-Pff, jestem bardziej sexy! –Zayn zaczął wywijać
tyłeczkiem.
-Hahahaha, a ja będę nieśmiałą Bellą! –schowałam się
pod kołdrą.
Mulat zaczął wyrywać mi pierzynę.
-Nie ty mój sexi wampirku! Proszę.. Jestem tylko
nieśmiałą… -zaczęłam krzyczeć.
-Zaraz.. –przerwał mi.
-Co? –nagle spoważniałam.
-Powiedziałaś „ty mój” .Dzięki. –pokazał ząbki.
-Nie ma za co ty mój! –puściłam mu oczko.
-Czyli co? Koniec użalania się?
Zamilkłam.
-A wiesz, że tak? Skoro Harry ma mnie w dupie to ja
też mam go w dupie. –uśmiechnęłam się do siebie.
-Wohooo! –podskoczył.
-Dziękuję Zayn, za to, ze tu przyszedłeś i, że jesteś.
-To była dla mnie przyjemność madam. –ukłonił się
przede mną.
-Tylko mnie nie zjedz! –schowałam się pod kołdrę.
-Za bardzo mi na tobie zależy żeby cię zjeść, na kogo
będę patrzeć? –uśmiechnął się.
-Na Nialla! Tego słodkiego blondaska! A właśnie, jak
tam dziewczyny i wy, ogólnie zespół?
-Wszyscy się o ciebie martwią. Ciągle masz wyłączony
telefon i nie dajesz znaku życia, a zespół to hmmm.. –zamyślił się. –Wiesz, na
wywiadach i koncertach jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, a za kulisami już nie
jest taka dobra atmosfera.
-Kłócicie się? Jak zawsze, wszystko moja wina.
-Nie, nie twoja. Raczej Harrego.
-Tak, tak.. A może to moja wina, bo nie dawałam mu
tego co chciał?
-Posłuchaj mnie. Gdybym posiadał taką dziewczynę jak
ty nigdy, ale to przenigdy bym jej nie zdradził. Jesteś idealna. –spojrzał mi
się w oczy.
Zarumieniłam się.
-Uwielbiam jak to robisz. –uśmiechnął się do mnie.
-Sen.. Tak.. Mówiłeś to w tym śnie. –powiedziałam.
-W jakim śnie?
-A na końcu powiedziałeś „To byłem ja, domyśl się o co
chodzi” –powtórzyłam. –O co chodzi?
Uśmiechnął się.
-Pamiętasz jak byliśmy pokłóceni i poszliśmy potem do
tego klubu?
-Ach, po tym jak chciałeś na mnie wymusić gwałt?
–zaśmiałam się.
-Tak, tak, właśnie wtedy.. Pamiętasz tego chłopaka,
podczas wolnej piosenki. Było ciemno.
-To.. to byłeś.. –zdziwiłam się.
-Tak, to ja. –dokończył.
-Muszę przyznać, że tańczyć umiesz. –uśmiechnęłam się.
–Dzięki za taniec.
-Nie ma za co.
-Boziu Zayn, już po 2 nocy. Idę spać. –położyłam się.
-Ale obiecasz, że jutro do nas przyjdziesz?
-Tak, przyjdę.
-Będziemy czekać. To znaczy ja będę czekał. –pocałował
mnie delikatnie w policzek i pogłaskał po włosach. –Kolorowych znów
księżniczko. –wyszedł przez okno.
Uśmiechnęłam się, pomodliłam i poszłam spać.
To dzisiaj. Dzisiaj pierwszy raz od 2 tygodni idę do
moich przyjaciół. I być może dzisiaj zobaczę chłopaka przez którego tak bardzo
zostałam zraniona. Najbardziej bałam się tego ostatniego, ale nie poddam się. Jestem Sam i kurde sobie
z tym poradzę! Ubrałam się i udałam w drogę do mieszkania Lou… Kiedy znalazłam
się przed drzwiami usłyszałam krzyki, śmiechy i to wszystko czego mi tak bardzo
brakowało. Zapukałam. Otworzył Lou.
-NIESPODZIANKA! –krzyknęłam.
-BOŻE! JA NIE MOGĘ! KURWA MAĆ! SAM! LUDZIE, SAM!
AAAAA! –mój przyjaciel zaczął piszczeć.
-Hej ty wariacie mój. –przytuliłam go.
Przybyła reszta. Wszyscy zaczęli mnie ściskać,
opowiadać różne dziwne rzeczy i pocieszać.
-Sam, ale się cieszymy, że jesteś. –Danielle drugi raz
mnie przytuliła.
-Też się cieszę. Hej Zayn. –uśmiechnęłam się do niego.
-Hej, -odwzajemnił uśmiech.
-Jejuuu, chodź! Do salonu! SAM! –Lou pociągnął mnie za
dłoń.
-Hhahah, jak mi brakowało tego waszego optymizmu.
–uśmiechnęłam się do nich.
-Kochamy cię! –znowu wszyscy się do mnie przytulili.
-I przepraszamy, że tak cię zostawiliśmy, ale nie
chcieliśmy niczego robić siłą. Dzwoniliśmy tysiące razy na dzień,
przychodziliśmy po dom i wysyłaliśmy setki sms.
-Tak wiem, że się staraliście i to ja was przepraszam,
ale tak łatwo się nie zapomina.
-Jasne, że to wiemy Sam. Obiecujemy, że teraz zawsze
będziemy z tobą. –oznajmiła El.
-WŁAŚNIE! –wszyscy przytaknęli.
-Dziękuję wam. Naprawdę bardzo dziękuję. –wzruszyłam
się.
-Hej kochana, nie płacz. –Liam mnie objął.
-Ale to jest takie miłe, że mi pomagacie i, że mnie
nie zostawiliście na progu. Byłam dla was taka wredna, a wy… -poleciały mi łzy.
-Sam! Wszystko jest okej! Najważniejsze, że jesteś tu
z nami. –Lou się uśmiechnął.
-Dziękuję jeszcze raz. –przytuliłam ich wszystkich.
Kiedy zrobiliśmy grupowy uścisk, zabrakło w nim Zayna.
Zobaczyłam go za to stojącego naprzeciwko mnie.
„Dziękuję” szepnęłam tak, że nikt nie słyszał, Mulat
uśmiechnął się.
-TO IDZIEMY NA IMPREZĘ?! –powiedział Lou pełny
entuzjazmu w głosie.
-Ja chyba nie powinnam… Bo wiecie.
-Sam przestań, w żałobie nie jesteś, hahaha…
-Ale ja nie chce.
-tak, tak, ty to se możesz mówić.
-tak się składa, że mogę. –uśmiechnęłam się.
Wszyscy w tym momencie podeszli do mnie i podnieśli.
-NO EEEJ! MAM PRAWO GŁOSU!
-A my prawo noszenia cię! NA IMPREZĘ! –zaczęli biec.
-Bo mnie zrzucicie!
-Hahaha, nie jesteśmy tobą Sam. –powiedział Niall.
-Idź ty blondasku!
Wsadzili mnie do samochodu.
-Uff, już myślałam, że do bagażnika..
-Chcesz? –spytał Zayn z chytrym uśmieszkiem.
-Nie ty mój seksi wampirku. –powiedziałam i pokazałam
ząbki.
Na szczęście nikt tego nie słyszał.
Pojechaliśmy.
-IMPRA! JEA JEA JEA JEA! LA LA LA! –Lou zaczął balować
przed klubem.
-No to ruszamy na podbój parkietu. –odparła Danielle.
Wszyscy zaczęli tańczyć, uśmiechnęłam się na widok
tych świrów.
-No, ale ej! DO ŚRODKA! JUŻ! –krzyknęłam.
Wpadliśmy.
-I’M SEXYY.. YEAH YEAH!
-AND I KNOW IT! –zaczęli się wydzierać.
Wkroczyliśmy na parkiet. Potańczyłam z chłopakami i
muszę przyznać, że Zayn zajął chyba pierwsze miejsce.
-Idę się napić. –powiedziałam do mojej paczki.
Zayn się na mnie spojrzał.
-Sexiii wampirek! –walnęłam do niego.
Zaśmiał się.
Podeszłam do baru i zamówiłam sok pomarańczowy. Usiadłam
na wysokim krzesełku. Kiedy dostałam szklankę usłyszałam ten głos.
-Sam. –powiedział.
Odwróciłam się.
-Harry.
_________________________________________________________
La la la, rozdział mi się nie udał...
Dzień dobry wszystkim! Znowu muszę przepraszać itd. jak zawsze zresztą... Ale serio, nie miałam czasu, bo wiecie, poprawki jakieś sprawdziany, a przy końcu roku dają niezły wycisk.
Niedługo wakacje, więc postaram się pisać i dawać nowe, zwariowanie rzeczy do tego bloga, bo on jest NUDNY! Po prostu kurde nudny, a ten rozdział to dno.
Czyta się go jak hmm.. sama nie wiem. Wiem tylko, że znajdują się w nim same powtórzenia i tak dalej.
Już miałam ochotę cały skasować i pisać od początku, ale nie chciałam żebyście czekali drugie 2 tygodnie.
Więc przepraszam za ten rozdział :<
Z całego mojego serduszka przepraszam.
PROSZĘ KOMENTOWAĆ :<
Bo tak jak to powiedziała moje przyjaciółka istnieje takie coś jak "depresja pisarska" (sory M. że ściągam :D) i chyba ja w nią popadam.
NIECH KAŻDY KTO CZYTAŁ ROZDZIAŁ I BEZ WZGLĘDU NA TO CZY MU SIĘ PODOBAŁ CZY NIE SKOMENTUJE GO! ZOBACZĘ ILE WAS JEST...
Pewnie z 2, hahahaha
Dobra, ja już nie zanudzam. KOMENTUJCIE! Bądźcie happy, ja dodam.. Jeszcze przed wakacjami aby życzyć wam udanego czasu wolnego i bla bla bla
+dodawajcie do obserwowanych.
Ola.
UUUUUUUUUU!