niedziela, 8 lipca 2012

XXVII ROZDZIAŁ


Stałam w drzwiach, a łzy ciekły mi litrami… Zdziwiony Lou podniósł się z materaca i spojrzał na mnie wzrokiem, którego nie potrafię wytłumaczyć..
-Jejuu Sam, co jest? –wziął mnie za dłoń i zaprowadził na łóżko.
Usiadł obok mnie.
-Sam. –ujął mnie za dłoń. –Co się dzieję? –spojrzał mi w oczy.
-On.. On.. –nie potrafiłam wykrztusić z siebie słowa.
W tym momencie wtuliłam się w mojego przyjaciela jak najbardziej tylko mogłam.
-No już, cichutko. –pogłaskał mnie po plecach. –Ochłoń.
Jednak ja nie potrafiłam.. Cały czas miałam przed oczami ten widok.. Harrego i.. Jezuu.. Znowu wybuchłam płaczem.
-Sam, spokojnie kochana. –wziął mnie za ramiona i skierował moją twarz ku jego. –A teraz opowiedz. Spokojnie.
-Ja.. Ja.. On.. –znowu poleciały mi łzy.
Lou otarł je i lekko się uśmiechnął.
-Kochanie, opowiedz wszystko od początku. –pogłaskał mnie po policzku.
Odsunęłam się od niego i spojrzałam szklanymi oczami. Cały czas szlochałam.
-Lou, ja nie potrafię.. Jak on mógł. –znowu łzy.
Mój przyjaciel podszedł do szafki, wyjął z nich paczkę chusteczek.
-Proszę, a teraz opowiadaj.
Wyjęłam chusteczkę i otarłam nią oczy.
-Harry. –powiedziałam i ledwo powstrzymałam się od płaczu.
Złapałam się za głowę i schowałam twarz w kolanach.
-Ale co Harry? Sam, proszę. Opowiedz.
Spojrzałam się na Lou kątem oka. Patrzył się na mnie z wielką troską. Chłopak przysunął się do mnie.
-Sam, proszę. –powiedział spokojnie -Chce ci pomóc.
Wzięłam głęboki oddech.
-Kiedy poszliście to ja też weszłam na górę i jak już się tam znalazłam to.. to pokój Harrego był otwarty i pusty. Weszłam tam i wszystkie wspomnienia powróciły. –spojrzałam się na przyjaciela, słuchał mnie bardzo dokładnie.. Nabrałam oddechu. –I wtedy usłyszałam kroki.. Wystraszyłam się i schowałam do łazienki modląc aby on mnie nie zobaczył.. Po chwili pod drzwiami ktoś wsunął karteczkę, była od Harrego. Pisał żebyśmy spotkali się na tarasie.. Ja myślałam, że on chce porozmawiać, wszystko wytłumaczyć.. Byłam taka szczęśliwa i kiedy już znalazłam się na tym balkonie to… -wybuchłam płaczem. –To.. to..
-Sam. –chłopak objął mnie ramieniem. –Wiem, że ci ciężko, ale spokojnie. Co tam się stało?
-On był tam.. –leciały mi łzy, Lou ciągle je ocierał.
-Spokojnie.. Powiedz.
-On był z inną.. Dziewczyną, całował się z nią. –wtuliłam się w niego.
-Co?! –wrzasnął i nagle się podniósł.
-Lou, czekaj.
Chłopak wyszedł.

*Lou*
Zbiegłem szybko na dół po schodach i udałem na taras… Był tam Harry z jakoś blondyną. Obmacywał ją. Chyba mnie nie zauważył, szarpnąłem go za ramię i odwróciłem do siebie.
-Co ty odpierdalasz?! –krzyknąłem.
Uśmiechnął się ironicznie i spojrzał znudzonymi oczami.
-Sam już poszła na skargę? Ojej.. –powiedział bez entuzjazmu.  –Jakie to straszne..
-Debilu! Opanuj się! Przecież mówiłeś, że ją kochasz.
-No kocham, ale ją. –objął dziewczynę ramieniem i pocałował namiętnie.
-Jak ty… Ty skurwysynie! –rzuciłem się na niego.
-Nie! Stop! –usłyszałem znajomy głos.
Po chwili pomiędzy nami znalazła się zapłakana Sam.
-Sam, przesuń się! –wrzasnąłem i cały czas patrzyłem na Harrego.
Chciałem już do niego podejść, ale moja przyjaciółka zagrodziła drogę.
-Lou, nie! –wrzasnęła.
Nie posłuchałem jej, odepchnąłem ją i rzuciłem na Harrego.

-Lou! –zaczęłam go odciągać od Harrego. –NIE!
Blondyna stała przy barierce od balkonu i piszczała.
-ZAYN! –krzyknęłam jak najbardziej tylko mogłam.
Cały czas płakałam. Nie wiedziałam co się dzieję, ale musiałam coś zrobić..
-ZAYN! Proszę… -wrzasnęłam resztką sił.
Cały czas próbowałam ich od siebie odciągnąć, ale nie miałam wystarczającej siły aby rozdzielić dwóch większych od siebie chłopaków. Po chwili zjawił się mulat.
-Co tu… -spytał przerażony.
-Zayn, pomóż mi, proszę.. –powiedziałam błagalnie.
Chłopak podszedł do nich i szybko załagodził sprawę.. Odciągnął ich od siebie na dużą odległość. Jeszcze próbowali się na siebie rzucać, ale Zayn panował nad sytuacją.
-EJ! Uspokójcie się! –wrzasnął kiedy znowu chcieli się na siebie rzucić. -Harry! Najlepiej pójdź już sobie! –krzyknął do niego.
Chłopak wziął swoją dziewczynę pod rączkę i parsknął śmiechem.
-Nie jestem na twoje siły ty cieniasie. –powiedział do Lou.
Chłopak zaczął biec w jego kierunku, ale zagrodziłam mu drogę.
-Lou. Nie. –powiedziałam poważnie.
Przyjaciel spojrzał się na mnie i podszedł do barierki. Harry wyszedł z nią zamykając drzwi od mieszkania.
-Co to było?! –spytał zbity z tropu Zayn.
-Co tu było?! Ten skurwysyn.. –wybuchnął Lou.
-Lou! Nie mów tak… -powiedziałam do niego.
-..ten skurwysyn dał Sam liścik, bo chciał jej coś pokazać na tarasie.. Kiedy tam weszła on tam był, ale z inną dziewczyną, z którą się całował.
-Że co kurwa?! –spytał zdenerwowany mulat. –Gdybym wiedział o co chodzi pomógłbym ci go bić! –wrzasnął.
-Chłopaki! Czemu musicie wszystkie sprawy załatwiać siłą?! –wybiegłam stamtąd zapłakana.
-Sam, poczekaj.. –krzyknęli.
Zamknęłam się w łazience na górze.. W tej, w której dostałam ten liścik. Usiadłam w tym samym miejscu i schowałam twarz w kolanach… Ja w dalszym ciągu nie wiedziałam co się dzieję. Byłam całkowicie roztrzęsiona, choć nie było mi zimno. Ten widok.. Oni.. Wybuchłam płaczem. Usłyszałam kroki. Po chwili ktoś zapukał do moich drzwi.
-Sam. –powiedział chłopak. –Otwórz.
Był to nie kto inny jak Zayn.
-Nie. –odpowiedziałam.
-Jesteśmy sami.. Wszyscy poszli ochłonąć. Wiem, że chciałaś być sama.
Podniosłam głowę i spojrzałam w jakiś punkt.
-Kazałeś im to zrobić? –spytałam.
-Tak. Jeśli chcesz ja też pójdę.
Podniosłam się z miejsca i tworzyłam leciutko drzwi. Uchyliłam je. Wyszłam.
-Jeju, jak ty wyglądasz. –spojrzał się na mnie i pogłaskał po policzku.
-Nie patrz się na mnie. –odwróciłam głowę.
Wtedy mulat wziął moją twarz w jego dłonie i skierował ku niemu.
-Chce na ciebie patrzeć.. To najlepszy widok jaki kiedykolwiek miałem.
Patrzyliśmy się na siebie, po chwili chłopak mnie przytulił.
-Nie będę ci mówić, że wszystko będzie dobrze, ale wiedz, że ja ci zawsze pomogę.
Byłam cała roztrzęsiona, ale czując jego ciepło uspokajałam się. W pewnej chwili mulat wziął mnie na swoje silne ramiona i zaniósł do jego pokoju. Ułożył mnie na łóżku i przykrył kołdrą.
-Idź spać kochanie. Wiem, że tego potrzebujesz.. Wystarczy mi kanapa. –usiadł na nią.
Spojrzałam się na niego.
-Połóż się obok mnie. –powiedziałam cichutko. –Proszę.
Zayn podniósł się z sofy i odwinął lekko kołdrę, a następnie położył się pod nią, obok mnie. Objął mnie w talii. Poczułam się wtedy komuś… Potrzebna.
-Śpij. –pocałował mnie w głowę. –Ja tu będę.
Zamknęłam oczy i zasnęłam czując ciepło jego ciała.

*Zayn*
Nie potrafiłem zasnąć obok niej. Za bardzo mnie onieśmielała.. Nie potrafiłem zamknąć oczu i nie myśleć o tym, że jedna z najważniejszych osób w moim życiu leży obok mnie, tak po prostu… Jej włosy pachniały tak ślicznie, a jej ciało było takie ciepłe. Nie potrafiłem zrozumieć jak Harry mógł ją zostawić, czemu o nią nie walczył? Nawet jeśli powiedziała, że go nie kocha to przecież wiedział, że kłamała, a on zamiast tego znalazł sobie inną.. Przygryzłem lekko wargę i objąłem ją jeszcze mocniej tak aby się nie obudziła… Tak bardzo chciałabym dla niej coś znaczyć, być kimś więcej niż tylko przyjacielem. Ona była dla mnie skarbem. Dziewczyną, jakiej jeszcze nigdy nie poznałem i dobrze wiedziałem, że nie poznam. Dla tej właśnie dziewczyny mógłbym zrobić wszystko.. Czułem do niej takie pożądanie. Marzyłem aby rzucić ją na łóżko i całować tak długo, dopóki zabraknie mi tchu. Ale było w tym pożądaniu także coś więcej, było w nim uczucie jakiego jeszcze nigdy nie zaznałem… To tylko przy niej mój uśmiech mógł być prawdziwy. Tylko przy niej mogłem być szczery i tylko przy niej mogłem być szczęśliwy.. Czułem, że przy niej wszystko jest możliwe i bez względu na to jak bardzo mnie odtrącała ja będę o nią walczyć.. Dziewczyna poruszyła się i odwróciła do mnie we śnie, oparła głowę na moim ramieniu i lekko uśmiechnęła. Mógłbym na nią patrzeć godzinami…
Kiedy się obudziła napotkała mój wzrok cały czas skierowany ku jej. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy.
-Dzień dobry. –szepnąłem do jej ucha i leciutko je ugryzłem.
Zaśmiała się.
-Dzień dobry wampirku. Już nawet ucho chcesz mi odgryźć. –uśmiechnęła się.
Parsknąłem cichym śmiechem.
-Ty za to chcesz skraść moje serce. –powiedziałem niepewnie i jeszcze mocniej ją objąłem. –Jak się czujesz?
-Już lepiej. Potrzebowałam snu.
-Tak, potrzebowałaś. Byłaś cała roztrzęsiona..
-Dziękuję Zayn. Jesteś dla mnie takim świetnym przyjacielem.. –powiedziała.
Posmutniałem.
-To znaczy…
-Nie tłumacz się Sam, wiem, że nigdy nie będę kimś więcej. –powiedziałem smutny.
-Zayn..
-Nie mówmy teraz o nas. Nie chce żebyś znowu cierpiała. –odparłem.
Jednak ona nic nie odpowiedziała, tylko się do mnie bardzo mocno przytuliła. Odwzajemniłem uścisk. Potrzebowałem tego.
-Nie łatwo jest mi zapomnieć o Harrym, ale będę się starać jak tylko mogę. Obiecuję. –pogłaskała mnie po policzku.
Drgnąłem na jej dotyk. Był taki zmysłowy.
-Nie bój się mnie. –uśmiechnęła się.
-Nie boję. Nigdy się nie bałem.
-Och, no dobrze ty twardzielu. –zaśmiała się.
-Przy tobie mógłbym się budzić codziennie, tylko przy tobie. –szepnąłem tak aby mnie nie usłyszała.
-Mówiłeś coś? –spytała.
-Nie, nic. –uśmiechnąłem się.
-Czas wstawać.. –zaczęła się podnosić.
Jednak ja ją przytrzymałem i runęła znowu na łóżko, obok mnie.
-Zayn, daj mi wstać! –krzyknęła żartobliwie.
-A co, jeśli nie? –zrobiłem cwaniacki uśmieszek.
-To dostaniesz karę. –odwzajemniła go.
-Ochooch, jestem na nią gotowy. Jeśli chcesz mnie zamknąć w lochach, to proszę bardzo.
-Niestety ich nie posiadam, ale zawsze jest łazienka.
Zaśmiałem się.
-Tylko jeżeli zamkniesz się tam ze mną.
-Zastanowię się nad tym. –w końcu się podniosła.
Związała swoje piękne włosy w długi kucyk i odwróciła do mnie.
-Co ty tak się na mnie patrzysz? –spytała przeszywając mnie wzrokiem.
-Kocham na ciebie patrzeć. –powiedziałem.
-Więc swój limit już dzisiaj wykorzystałeś. –odparła śmiejąc się. –Odwieziesz mnie do domu?
-No jasne. Pomóż mi wstać. –wyciągnąłem ręce.
-Ho ho ho, jeszcze czego?
Po dłuższym namyśle złapała mnie delikatnie za dłonie i chciała podnieść, jednak ja pociągnąłem ją w moim kierunku i opadła prosto na mnie.
-Tego nie było w planach! –oburzyła się.
-Może w twoich. –uśmiechnąłem się do niej.

Leżeliśmy na sobie, to znaczy ja na Zaynie. Dotykaliśmy się siebie nawzajem naszą całą powierzchną ciała i jeszcze do tego chłopak nadal trzymał moje dłonie.
-Jesteś całkiem wygodny. –palnęłam pewna siebie.
-A ty całkiem lekka. –powiedział.
-Dobra Zayn, wstajemy. –chciałam się podnieść.
Jednak on cały czas mnie trzymał.
-Nie, proszę. Poleżmy tak jeszcze. –zrobił te swoje oczka.
-Hmm.. Mam na tobie leżeć, tak?
-Lubię jak na mnie leżysz. Lubię jak jesteś blisko. –odparł.
Przygryzłam wargę. Czułam się niezręcznie.
-Ty drżysz. Zimno ci?
-Eee.. Tak. –skłamałam.
Dobrze wiedziałam, że mi nie uwierzył i wiedział dlaczego tak robię.
-Tobie chyba też zimno. –oznajmiłam.
-Ja nie skłamię i powiem, że to z innego powodu. –uśmiechnął się.
-Ej, ja nie kłamałam! –oburzyłam się.
-Mhmm.. –pokazał te swoje białe ząbki.
-Jesteś niemożliwy. –zaśmiałam się.
-Czemu? Bo wiem, że kłamiesz?
-Nie kłamię!
No dobra, kłamałam, ale co miałam mu powiedzieć „Rozpalasz mnie?” –zaśmiałam się na samą myśl o tym jakby to brzmiało… No drżałam, bo leżałam na Zaynie.. Na chłopaku, którego pragną miliony. To było dziwne, bo przecież tyle razy leżałam na Harrym jednak nigdy nie czułam takiego czegoś jak przy Zaynie.. Jeszcze do tego trzymał mnie za dłonie i miał na sobie taką czarną, obcisłą koszulkę, w której widziałam jego wszystkie mięśnie..
-Muszę zejść. –powiedziałam poważnie.
Wystraszyłam się, że zaraz się na niego rzucę, bo byłam do tego zdolna… Właśnie tego teraz pragnęłam. Chciałam się podnieść, ale Zayn nie dawał za wgraną.
-Sam. –powiedział mulat.
Spojrzał się na mnie.
-Zayn, przestań.. –odwróciłam od niego twarz.
Nie mogłam na niego patrzeć.. On mnie w jakiś sposób hipnotyzował. On sam w sobie, jego oczy i jego ciało. Czułam, że tego pragnę… I stało się.

Rzuciłam się na jego usta i zaczęliśmy się mocno całować. Zayn chwycił mnie za nadgarstki, rzuci na materac, a potem na mnie cały czas całując. Jego wargi były tak zmysłowo delikatne. Nie potrafiłam się od nich oderwać.. Chłopak zaczął odpinać guziki koszuli, którą miałam na sobie. 
-Zayn. –powiedziałam między pocałunkami. –Proszę, nie..
Jednak on chyba tego nie usłyszał. Wyrwałam mu się. Nie stawiał oporu.. Szybko zapięłam koszulę.
-Ja.. Przepraszam. –był w szoku. –To było silniejsze ode mnie.
-Ode mnie też. –powiedziałam i wyszłam.
Nie zatrzymywał mnie. Dobrze wiedział, że chce to sobie przemyśleć.

Poszłam do parku i usiadłam na najbliższej ławeczce. Wzięłam głęboki oddech. Schowałam głowę w kolanach i koniuszkami palców dotknęłam moich warg rozpalonych pocałunkami Zayna… To wszystko moja wina! Moja i tylko moja.. To ja się na niego rzuciłam.. To mnie złapała żądza aby chociaż raz dotknąć jego soczystych ust i języka.. Było to zwykłe pożądanie, które chodziło za mną już od dłuższego czasu. Kiedy na nim leżałam całkowicie nad sobą nie panowałam. Chciałam móc całować go godzinami i rozkoszować się jego umięśnionym ciałem, ale w końcu się opamiętałam kiedy zaczął rozpinać moją bluzkę… Zachowuję się jak dziwka, zupełnie jak Harry.. Za wszelką cenę chce zranić drugą osobę nie licząc się z uczuciami innych. Jestem okropna.. Ale z drugiej strony Zayn jest dla mnie podporą, tylko po co ja go całowałam?! Ja przecież nic do niego nie czuję.. A może jednak coś?

Kiedy doszłam do domu nie byłam sama. W salonie siedzieli tata i Bogdan. Nie miałam ochoty z nimi rozmawiać. Poszłam prosto do mojego pokoju i zamknęłam się w nim na klucz. Wzięłam przyjemny prysznic i starałam ochłonąć pod pierzyną. Próbowałam zasnąć, jednak po ponad godzinie zrezygnowałam.. Wyspałam się przecież w objęciach Zayna. Kurde! Znowu Zayn.. A co z Harrym? Przecież cały czas wmawiam sobie, że go kocham i to jest prawda.. Chyba… Nienawidzę takiej mieszanki uczuć. Ale popatrzmy na to inaczej. Harry już mnie nie kocha i znalazł inną, to czemu ja mam nie zrobić tego samego? Mam nie zniżać się do jego poziomu? A może właśnie zniżyć! Zniżyć się po to aby zobaczył co czułam widząc go i jakoś dziewczynę obściskujących się… W sumie, dobra myśl. Ale nie.. Zayn przecież nie jest jakimś królikiem doświadczalnym.. Chociaż w sumie, będąc blisko niego nie czuję takiego czegoś jak przy pozostałych chłopakach.. Czuję przy nim to czego tak zawsze pragnęłam i czego nie potrafię wytłumaczyć..

Rano, od razu telefon. To znaczy dochodziła 14, ale nieważne.
-Sam.. Przepraszam. –powiedział Lou. –Za to wczoraj, że cię zostawiliśmy, wszyscy.
Uśmiechnęłam się. To słodkie, że Lou tak się o mnie troszczył.
-Nic się nie stało! Naprawdę.
-A jak tam się czujesz?
-Nadzwyczaj dobrze.
-Ach, nadzwyczaj mówisz? A co powiesz na wieczór w gronie przyjaciół?
-Która?
-16, nasze mieszkanie, najpierw pojedziemy na zakupy, a potem dużo horrorów.
-Wchodzę w to! –rozłączyłam się.
Popędziłam szybko do łazienki. Odświeżyłam się, ubrałam i zeszłam na śniadanie. Na stole leżały gustownie podane naleśniki, chyba z nutellą i obok szklanka mleka ze słomką o smaku czekoladowym. Przy kuchence ujrzałam tatę. Był do mnie odwrócony plecami. Chyba mnie nie zobaczył. Podbiegłam do niego i rzuciłam na plecy.
-Tato! Hej! –powiedziałam radośnie.
-Ooo, Sam. –odwrócił się. –Już miałem cię wołać na hmm.. obiad?
Popatrzyłam się na posiłek.
-Początkowo to miało być śniadanie, ale wypadło mi jakieś spotkanie. O 16 pędzę na drugie.
-Ale z ciebie się biznesmen zrobił! Mogę to zjeść?
-No tak, to dla ciebie. Jedz szybko i pojedziemy na zakupy. Bogdan zrobił już dłuuugą listę.
Zaśmiałam się i zabrałam do uczty.

Po zjedzonym obiedzie pojechaliśmy na zakupy. Tym razem nie do jakiegoś obszernego centrum handlowego, tylko supermarketu, bo dobrze wiedzieliśmy, że do 16 się w centrum nie wyrobimy.. Przed sklepem na jednym z wielkich bilbordów ujrzałam ogromny plakat One Direction. Chyba cały Londyn musiał być z nich dumny. Oni są szczęśliwi, to dla mnie najważniejsze.
-Sam, wchodzisz? –spytał tata.
-Tak, tak.
-Jakoś się tak zamyśliłaś. Czyżby to spowodowało tych 5 przystojniaków na bilbordzie? –uśmiechnął się.
-Tato, weź. –uderzyłam go lekko w ramię.
-No który ci się najbardziej podoba?
-A twoim zdaniem do którego najbardziej bym pasowała? –spytałam niby żartem.
Tata się zamyślił.
-Hmm.. Tamci wyglądają dla ciebie za staro, ten też nie.. A ten to wygląda tak jakby, hmm… Chyba ten w czarnych włosach, takich podniesionych.
Zrobiłam zdziwione oczy. Byłam pewna, że wybierze Harrego.
-Czemu on?
-Bo wygląda na takiego złego i w ogóle, ale po jego oczach widać, że jest całkiem normalnym chłopakiem.
-A ten w loczkach? Ten drugi od końca? –spytałam podejrzliwie.
-Ten wygląda na flirciarza. Wiesz, chce przyciągnąć uśmiechem, włosami i oczami… Hahh, ale czemu o tym gadamy? To gwiazdy na narodową skalę kotku, pomarz sobie. –zaśmiał się.
Oj tato.. gdybyś wiedział co ja z nimi wyrabiałam.

Po skończonych zakupach zegarek wskazywał dokładnie 15.43.
-tato, jedź ostrożniej!
-Och, nie zdążę! Zagadałaś mnie w tym sklepie!
-Tato! Znowu wszystko na mnie! –popatrzyłam się na niego z wyrzutem.
Znowu się zaśmiał.
-No żartuję przecież! To wina Bogdana, pożałuję tego! –zacisnął pięść.
-No ja myślę. –puściłam mu oczko.
Dojechaliśmy do domu. Ojciec zostawił mnie chyba z 10 torbami samą przed domem. Zanim je wniosłam i rozpakowałam minęło 15 minut, czyli już byłam spóźniona. Ale nieważne.. Zrozumieją. Zamknęłam drzwi i udałam się do mieszkania Lou.

-Jesteśmy sami? –spytałam siadając na kanapie.
Lou pokiwał głową.
-Inni siedzą jeszcze w domach, a my musimy zrobić zakupy…
-Nie możesz z Eleanor?
-No właśnie, bo dziewczyn nie będzie..
Gwałtownie się podniosłam.
-Lou! Wieczór z samymi chłopakami, serio?!
-No bo wiedziałem, że się inaczej nie zgodzisz!
-Och! –oburzyłam się i strzeliłam focha.
Mój przyjaciel zrobił proszące oczka.
-Prooszę!
Spojrzałam się na niego i wybuchłam śmiechem.
-Jasne głupku! Wczoraj tak mi pomogłeś. –uśmiechnęłam się do niego.
-Należało się temu skur…
Spojrzałam się na niego stanowczo.
-Dobra, już kończę.. Zamaskuję się tylko i możemy jechać. Trzymaj kluczyki. –rzucił mi je.
Złapałam i udałam się do samochodu.

-Tak w ogóle to o której oni mają przyjść? –spytałam kiedy weszliśmy do centrum.
-O 19.
-Jeszcze 2 i pół godziny..
-Ale wiesz, ja nie przyszedłem tutaj tylko na zakupy na wieczór.
-Lou! Mogłeś mi powiedzieć.. Założyłabym wygodniejsze buty.
Zaśmiał się.
-Oj tam.. Kierunek.. –zaczął.
-…Twój ulubiony sklep na najwyższym piętrze. –dokończyłam.
-Uhuuh, jak zapamiętałaś! –poczochrał mi włosy.

Pierwszy kwadrans, drugi kwadrans.. Godzina.. Ponad godzina, 2 godziny. Moja dupa boli mnie od siedzenia na sklepowym fotelu.. Chce mi się spać.. Załamuję głowę. W końcu słyszę upragnione zdanie.
-Możemy iść dalej! Ale dzisiaj szybko się uwinąłem.. Do widzenia! –macha na pożegnanie.
Szybko podnoszę się z krzesła i  kieruję do wyjścia tak aby Lou nie zmienił zdania i nie wrócił tam ponownie.
-Tak, bardzo szybko.. Zostało nam tylko pół godziny na zrobienie zakupów na wieczór.
-Taa? Nie gadaj? –wytrzeszczył oczy.
-Dokładnie tak, mój kochany Lou. –poklepałam go po plecach.
-To czekaj, ja zaniosę te torby do samochodu, a ty poczekaj przy wejściu.

Po skończonych zakupach udaliśmy się do mieszkania.. Kupiliśmy kilkanaście paczek chipsów, ciastek, napoje, soki, żelki,  batony, cukierki.. Potem zamówimy jeszcze pizze i będzie spoko… Kiedy zjawiliśmy się w progu drzwi obładowani torbami słyszeliśmy z salonu jakieś dźwięki.
-Chłopacy mają klucze do domu? –spytałam.
-Z tego co pamiętam to zawsze zapominałem im je dać.. Tylko jedna osoba je posiada. –przełknął ślinę. –Dasz radę? –spytał się mnie niepewnie.
Zagryzłam lekko wargę.
-Tak, dam. –powiedziałam stanowczo.                
Weszliśmy do salonu.. Zrobiło mi się słabo, jednak musiałam udawać przy nim, że wszystko ze mną dobrze, że mnie wcale nie zranił znajdując sobie inną dziewczynę. Spojrzał się na mnie, a ja na niego.. Po chwili odwróciłam wzrok kiedy ujrzałam na jego twarzy ten sam uśmiech, który zrobił na tarasie.
-Siema Lou, witaj Sam. –ciągle się na mnie patrzył.
Robił to specjalnie. Dobrze o tym wiedziałam.
-Ekhm.. –wzięłam głęboki oddech. –Dzień dobry. – nabrałam pewności siebie i uśmiechnęłam tak samo jak on wcześniej. –Och, gdzie moja kultura. Jestem Sam. –pomachałam blondynie, którą obejmował czule Harry. –A jak ty się zwiesz niewiasto? –spytałam poważnie.
Lou wybuchł śmiechem.
-Nie twoja sprawa dziwko. –dziewczyna powiedziała stanowczo.
-Ach, bo ty myślałaś, że ja teraz ucieknę płacząc? Grubo się mylisz. –położyłam torby na ziemi.
Podeszłam do Harrego i tej dziewczyny. Podałam jej rękę.
-Będziesz na tyle niestosowna, że nawet ręki nie podasz? –spytałam z ironią w głosie.
Dziewczyna odwróciła ode mnie wzrok i pocałowała namiętnie Harrego.
-I niby ja jestem dziwką.. –westchnęłam.
Lou cały czas się z nich śmiał. Puścił mi oczko, a ja jemu. Weszliśmy do kuchni.
-Ale ją załatwiłaś.. –powiedział mój przyjaciel wyjmując słodycze z toreb.
-Nawet ręki nie podała. –zrobiłam smutną minę.
-Jesteś teraz taka inna. Zmieniłaś się. –Lou się uśmiechnął. –Ale zapewniam cię, że na dobre.
-Dzięki Lou. To co, wszystko do misek?
-Hhah, taa.. Jakoś potem nie chce mi się wkładać tego do zmywarki. W paczkach..
-Leń! –tym razem ja poczochrałam mu włosy.
Usłyszeliśmy trzask drzwi i głosy pozostałych chłopców. Wyszliśmy z kuchni… Wszyscy stali jak wmurowani na widok całującego się Harrego z tą.. dziewczyną.
-Hej chłopcy! –pomachałam do nich.
Spojrzeli się na mnie podejrzliwie.
-Ach, no tak.. Bo ty Niall i Liam jeszcze nie wiecie. To nowa dziewczyna Harrego. –powiedziałam.
Chłopcy nie wiedzieli co się dzieję. W końcu mój były chłopak oderwał się od ust blondyny.
-Korzystając z sytuacji, zostajemy dzisiaj z wami na wieczorze. Moja dziewczyna chce zobaczyć jak to jest spędzać z wami czas. –spojrzał się na mnie i przytulił ją.
-Hahaha, nigdy w życiu.. Pojebało się człowieku?! Myślisz, że masz czelność tak się tutaj wpier… -krzyczał Lou.
Złapałam go za nadgarstek i spojrzałam na niego.
-A mi się wydaję, że to świetny pomysł. –uśmiechnęłam się do nich. –Poznacie trochę dziewczynę Harrego, której dalej nie znam imienia. –spojrzałam się na nią.
-I się nie dowiesz. –znowu wessała się w wargi Harrego.
Lou pociągnął mnie do kuchni.
-Co ty wyrabiasz?! –podniósł głos.
-No co? Chce poznać po prostu nową dziewczynę mojego byłego chłopaka. Czy jest w tym coś złego?
-Sam, a tak na serio?
-Tak na serio chce pokazać Harremu, że gówno mnie obchodzi ta jego dziewczyna. Chce żeby zobaczył, że mnie to w żaden sposób nie rusza.
-Achh, mogłaś tak od razu. –uśmiechnął się do mnie.
Wyszliśmy z kuchni.
-Z miłą chęcią ugościmy tutaj twoją dziewczynę, Harreh. –Lou się ukłonił jak jakaś baba.
Wybuchliśmy we dwoje śmiechem.
-A wy chłopacy co tak stoicie? Siadajcie.. Zaraz przyniesiemy jedzenie.
Niall szybko walnął się na kanapę. Zaraz po nim pozostali chłopacy. Kiedy przynieśliśmy masę jedzenia Lou włączył pierwszy horror.

Cały czas czułam na sobie wzrok Harrego.. Jednak nie dałam po sobie poznać tego, że to co on robi mnie chociaż w małym stopniu obchodzi.. Siedziałam obok Zayna. Bardzo blisko niego. Dotykałam jego ciała. Potem nawet odważyłam się oprzeć głowę na jego umięśnionym ramieniu… Jednak nie czułam się komfortowo, bo on cały czas na mnie patrzył.. Nawet kiedy całował się z tą blondyną czułam to. Z tego wszystkiego zaczęłam drżeć.. W pewnym momencie Zayn podniósł się i skierował ku mnie przelotny uśmiech. Udał się na górę… Po chwili przyszedł z kocem w ręku i okrył mnie nim dokładnie. Wtuliłam się w niego.
-Dziękuję. –szepnęłam mu do ucha.
Byłam przy nim tak strasznie bezpieczna.. W pewnej chwili nawet przestałam myśleć o Harrym.

-Idę do łazienki. –powiedziałam i podniosłam się z kanapy.
Na górze było ciemno. Bardzo ciemno. Nie mogłam nigdzie znaleźć włącznika światła. Ktoś w pewnej chwili objął mnie w talii. Zadrżałam.
-Boisz się? –szepnął mi do ucha i lekko je pocałował.
Dobrze wiedziałam kto to.. poczułam to po jego dotyku, głosie i pocałunku, który mi podarował.
-Harry, daj spokój. –zaczęłam się wyrywać.
Jednak on nie zamierzał mnie puścić.
-Bo zaraz zacznę krzyczeć. –powiedziałam poważnie.                                                                                              
Wtedy chłopak obrócił mnie i skierował swoją twarz ku mojej. Bez względu na to jak było ciemno widziałam te jego zielone oczy, które uwielbiałam… Ale nie, ja nie zmięknę.
-Co się stało, że w tej chwili nie obmacujesz się ze swoją seks bombą? Czyżby ci się już znudziła? –spytałam sarkastycznie.
Harry zdziwił się pytaniem. Pewnie myślał, że mu ulegnę.
-Ty nigdy mi się nie znudziłaś. –przysunął mnie do siebie jeszcze mocniej.
-Oj Harry, Harry. –koniuszkami palców jeździłam po jego ciele.
Drżał.
-Gdybyś tylko wiedział ile dziewczyn już się tobą znudziło. –nie przestawałam tego robić.
-Nie przestawaj. –powiedział i jeszcze bardziej mnie do siebie przyciągnął.
Nasze ciała napierały się na siebie bardzo mocno… Przestałam go dotykać.
-Nie jestem już tobie posłuszna kochanie. –szepnąłem mu do ucha i lekko je ugryzłam.
W końcu się wyrwałam. Udałam się do łazienki… Kiedy z niej wyszłam ktoś znowu przyciągnął mnie do siebie.
-Od kiedy jesteś taka niedostępna? –zaczął całować mnie po szyi.
-Od kiedy nie jestem twoją własnością. –obróciłam się do niego. - Od kiedy znalazłeś sobie inną. –spojrzałam mu w oczy. –Czy twoja dziewczyna nie podejrzewa, że jesteś teraz właśnie ze mną?
-Och, czyżbyś była o nią zazdrosna? –jego usta rozpoczęły wędrować po mojej twarzy.
-Gdybym była o nią zazdrosna zapewniam cię, że patrzyłabym na was przez cały wieczór, tak jak robiłeś to ty. –Harrego dzieliło kilka milimetrów od moich ust. –Te pożądanie do mnie jeszcze nie minęło, prawda? –wplotłam moje dłonie w jego gęste włosy.
-Nigdy nie minie. –coraz mocniej na mnie naciskał, miał mnie już pocałować.
-Więc musisz się jeszcze postarać. –wyrwałam się mu i odeszłam.
Nie zdążył mnie pocałować.

Zeszłam na dół bardzo dumna z siebie. Uśmiechnęłam się do Zayna i znowu w niego wtuliłam. Po chwili przyszedł Harry i usiadł koło swojej dziewczyny. Jednak odtrącił jej pocałunek i uścisk.
-Co Harry, już ta dziwka cię nie kręci? –zauważył Lou.
-Lou.. –szepnęłam do niego.
Jednak ten nie przestawał.
-Znudziła ci się jej zgrabna dupa i nogi? Co, nie ma nic w środku co mógłbyś pokochać? No ile razy już ją przeleciałeś, przyznaj się… -spytał ironicznie.
-To nie twój zasrany interes. –powiedział Harry i objął dziewczynę.
-Ochh, jednak ją przytuliłeś. Tę twoją pustą lalę..
-Na pewno ma więcej w sobie niż twoja Eleanor. –uśmiechnął się do niego z ironią.
-Przegiąłeś.. –Lou podniósł się z miejsca i udał w kierunku Harrego.
-STOP! –wrzasnęłam. –Chłopacy, weźcie ich do kuchni. Rozładujcie atmosferę.. –wskazałam palcem na pomieszczenie.
Wszyscy równo się podnieśli i chwycili za ramię Harrego i Lou. Zamknęli drzwi od kuchni.. Zostałam tylko ja i ta blondyna. Dziewczyna patrzyła się na mnie ze złością.
-No, i jak ci się podoba wieczór? –spytałam z uśmiechem na twarzy.
-Nie udawaj dziwko! –powiedziała donośnie.
-Nie zwracaj się tak do mnie. –odparłam poważnie.
-Suka może być? –uśmiechnęła się sztucznie. –Myślisz, że co? Że jesteś lepsza ode mnie? Pewnie macałaś tam na górze Harrego, a on ci się dawał, dziwko.
-To chyba on powinien być dziwką, bo mi się dawał. –uśmiechnęłam się do niej.
-Nienawidzę cię. Harry jest moim chłopakiem i ma tak zostać, bo inaczej cię zabiję.
-Ohooh, cóż za poważnie groźby.. Żebyś sobie tipsa nie złamała z wrażenia.
-Jaka jesteś mocna w tej swojej brzydkiej gębie, a kiedy kogoś na ciebie naślę już nie będzie ci tak miło.
-Ojej, jaka z ciebie biedaczka.. Uważasz, że Harry mi ulegnie?
-Hah, nie. On kocha mnie.
Wybuchłam śmiechem.
-Gdybyś zobaczyła co robiliśmy tam na górze.. Było wystarczająco czasu na szybki numerek w jego łóżku. –uśmiechnęłam się do niej.
-Ty dziwko! –wstała do mnie.
W tej chwili do salonu wrócili chłopcy. Tym razem już uspokojeni.. Liam ustał przed nami.
-Chyba czas już zakończyć ten cały wieczór. –powiedział. –Wszyscy do swoich pokoi.
-Mogę u ciebie dzisiaj zostać? –spytała dziewczyna Harrego.
Próbowała go pocałować, ale on odwrócił od niej głowę.
-Dzisiaj nie. –spojrzał się na mnie. –Odprowadzę cię.
-Ale..
Chłopak wziął ją za nadgarstek i zaprowadził do drzwi.  Potem udał się na górę.
-Dobra, to wy idźcie na górę, a ja tutaj ogarnę. –powiedziałam do chłopaków.
-Na pewno? Możemy ci pomóc.. –palnął Niall.
-Sami widzicie jaka jest atmosfera. Idźcie spać, ja sobie poradzę. –uśmiechnęłam się do nich.
Wszyscy udali się do swoich pokoi. Zostałam sama… Czemu Harry jej odmówił? Ja myślałam, że wtedy na piętrze on robił to na żary, tak jak ja.. Bo właśnie tak było i ja muszę się tego trzymać. Tylko tak będę w stanie zapomnieć o Harrym. Kiedy już posprzątałam, powkładałam do zmywarki i wyrzuciłam wszystkie opakowania do śmietnika rozpoczęłam porządkować kanapę. Strząsnęłam kilka okruszków, poprawiłam poduszki i zaczęłam składać koc, który postanowiłam odnieść Zaynowi. Zapukałam do drzwi.
-Proszę. –powiedział.
Kiedy je otworzyłam zobaczyłam siedzącego na kanapie chłopaka, oglądał tv. Na mój widok nagle wstał.
-Sam.. Ja myślałem, że to któryś z tych.. chłopaków.
Zaśmiałam się.
-Przyniosłam ci koc, dzięki, że mnie wtedy przykryłeś, to było bardzo miłe. –uśmiechnęłam się do niego.
Wziął go odłożył na łóżko. Chciałam już wyjść kiedy wziął moją dłoń i przyciągnął do siebie.
-Porozmawiamy? –spytał niepewnie patrząc się mi w oczy.
-O czym?
-O życiu, o tobie, o mnie… -usadził mnie na łóżku. –o nas.
-emm, okej. –usiadł obok mnie, bardzo blisko mnie. –Więc jak tam ci minął dzień? –uśmiechnęłam się do niego.
Wtedy złapał moje obie dłonie.
-Sam, nie udawaj.
-Ale czego mam nie udawać?
Zarumieniłam się. 
-Jesteś taka śliczna kiedy się rumienisz. –pogłaskał mnie po policzku.
Znowu to zrobiłam.
-To co między nami zaszło.. –zaczął.
-..Zayn, to moja wina. –puściłam jego dłonie. –przepraszam.
-Sam. –objął mnie ramieniem. –nie przepraszaj mnie za to. Było doskonale. O tym zawsze marzyłem.
Zagryzłam wargę.
-Zachowaliśmy się jak dzieciaki. Nie powinniśmy tego robić, ale wygrało.. –nie potrafiłam znaleźć słowa.
-..Pożądanie. –powiedział spokojnie.
Przytaknęłam niepewnie.
-Ja nie żałuję, a ty? –spytał cicho.
-Ja.. nie wiem… Chyba też nie.
-Zamykają ci się już oczy Sam. Jeśli chcesz możesz spać tutaj, przy mnie.. Obiecuję, że nie wykonam żadnego niewłaściwego kroku. Niczego bez twojej zgody. –spojrzał się na mnie.
Nie wiedząc co robię znowu przytaknęłam. On mnie onieśmielał, ja.. musiałam się zgodzić.. W pewnej chwili chłopak wziął mnie w ramiona i położył na łóżku. Był taki delikatny.. Ułożył się obok mnie i lekko objął w talii. Nie protestowałam. Położyłam głowę na jego umięśnionym torsie. Zasnęłam, po raz drugi w jego silnych ramionach.

Usłyszałam otwierające się drzwi. Po chwili zobaczyłam w nich Harrego. Chłopak początkowo mnie nie zauważył.
-Zayn! –krzyknął uśmiechnięty.
W końcu mnie ujrzał. Nasze spojrzenia się spotkały..
-emm.. –zaciął się. –Zayn ten.. –ciągle się na mnie patrzył. –próba, dół. –zatrzasnął mocno drzwi.
Chłopak na ten dźwięk otworzył oczy i je słodko przetarł. Był w tej chwili taki nieogarnięty, a zarazem taki śliczny.
-Czy coś się.. stało? –spytał zaspanym głosem.
-Był tu jeden  chłopaków. Kazał zejść, próbę macie podobno.
-Ach, kompletnie zapomniałem.. –złapał się za głowę. –Która godzina?
-Zaraz sprawdzę. –chciałam wyjść z jego objęć i pójść po telefon.
Jednak Zayn przytrzymał mnie i ścisnął jeszcze mocniej.
-Rozmyśliłem się, nie musisz już sprawdzać. –uśmiechnął się cwaniacko.
-Oj ty cwaniaku! –koniuszkiem palca pogłaskałam jego czubek nosa.
Po kilku minutach w końcu zwlekliśmy nasze dupy z miękkiego materaca.
-Chciałbym wziąć prysznic, ale to chyba niekulturalne żeby dziewczyna czekała.. –zaczął.
-Okej! To ja zejdę na dół. –wskazałam palcem na drzwi.
Wtedy chłopak ujął mnie w talii.
-Tak szybko chcesz mi uciec? –szepnął mi do ucha. –Poczekasz na kanapie?
Przytaknęłam i usiadłam na sofie. Włączyłam telewizję.

-Nudy, nudy.. Jeszcze większe nudy. –gadałam wciskając klawisze od pilota. –Ooo, nud…
Nie dokończyłam, bo w tym momencie Zayn wyszedł z łazienki w samym ręczniku obwiązanym od bioder do kolan. Widziałam jego tors. Jego wyrzeźbione ciało, mięśnie na ramionach, które imponowały mi już wtedy kiedy miał na sobie bluzkę, ale teraz… Gapiłam się na niego.
-Coś nie tak? –spytał.
-Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że mam widok na coś o czym marzą miliony dziewczyn.
-Ach, nie widziałaś jeszcze wszystkiego. –puścił mi oczko.
Odruchowo spojrzałam się na ręcznik, który spoczywał na jego ciele.. Szybko odwróciłam wzrok, zawstydziłam się. Zayn zaczął się śmiać.
-Nie wstydź się. –usiadł obok mnie. –To nic złego. –uśmiechnął się.
-Zachowuję się jak puszczalska.. –powiedziałam poważnie.
-Na pewno nie zachowujesz się tak jak Harry. –odparł. –Spójrz się na mnie. –ujął mnie za podbródek. –Nigdy tak o sobie nie mów, dobrze?
Przytaknęłam.
-Naprawdę nie spotkałem się z przypadkiem, że ową puszczalską –zrobił cudzysłów palcami. –pragnie dwóch sławnych mężczyzn.
Zamknęłam oczy.
-Właśnie. –zacisnęłam zęby.
-Co jest?
-Słowo „pragnie”.. Haha, tak w ogóle o co chodzi w tym słowie? Że chcecie mnie przelecieć? Harry już tego dokonał, teraz twoja kolej, tak? –odwróciłam wzrok.
-Nie o to mi chodziło Sam. Nie chce cię przelecieć.. Ja staram się..
Zaczął się zastanawiać. W pewnej chwili wziął moje oba ramiona i oplótł je swoimi dłońmi. Spojrzał mi głęboko w oczy. Chciał mi coś powiedzieć…
-Samanto Bielaśko, ja cię..
-NO DAWAJ ZAYN! –ktoś krzyknął z dołu.
-Kurwa jego mać! –przywalił pięścią o kanapę.
Spojrzałam się na niego zdziwiona.
-Lepiej już pójdę. –otworzyłam drzwi i przez nie wyszłam.
Chłopak dalej siedział na kanapie z zaciśniętymi pięściami.. Z tym jego ciałem.. Jak u Boga..

Zeszłam na dół, był tam już cały zespół prócz Zayna oczywiście.
-Sam, a ty jesteś u nas w mieszkaniu? Gdzie spałaś?
Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Ja.. –na szczęście uratowało mnie skrzypnięcie drzwi od mieszkania.
Do salonu wpadła blondynka. Ta blondynka, która wczoraj nazywała mnie od najgorszych.. Może miała rację? Podbiegła do Harrego i zaczęła go całować jak jakaś opętana. Nawet ja nigdy tak go nie całowałam.. Co to będzie jak wyjedzie na trasę i rozdzielą się na kilka miesięcy. Zresztą, Harry pewnie sobie znajdzie tam lepszą… Nie mając ochoty patrzeć na ten obrzydliwy widok poszłam do kuchni i napisałam soku pomarańczowego. Kiedy z niej wyszłam Zayn stał już ubrany przy reszcie.
-Dobra, to do samochodu. –uśmiechnął się do mnie Lou.
Zaczęli kierować się do drzwi.
-Nie. –powiedziałam spokojnie.
W tym samym momencie wszyscy zwrócili swoje twarze ku mojej.
-Nie idę. –oznajmiłam poważnie.
-Sam. –Zayn kierował się w moją stronę, położył rękę na moim ramieniu.
Wyrywam mu się.
-Dajcie wy mi wszyscy święty spokój.. –pobiegłam do wyjścia.
-Sam.. –krzyknęli.

*Zayn*
Tak bardzo chciałem za nią pobiec, zobaczyć co jej jest, czemu to zrobiła, ale nie potrafię.. Tak jakbym wiedział, że ona tego nie chce, że ona w tym momencie nie chce mnie obejmującej ją w talii lub pasie.. Ona potrzebuje przyjaciela.. Ja zawsze dawałem jej coś więcej niż tylko przyjaźń, a ona cały czas udawała, że nic między nami się nie dzieję… Ukradkiem oka patrzę na Lou, jej najlepszego przyjaciela z którym rozumie się bez słów. On patrzy na mnie. Dobrze wie o co chodzi. Zakłada kaptur i idzie za nią.. Olewa próbę, olewa wszystko. My go rozumiemy… Po chwili czuje jak ktoś klepie mi po ramieniu.
-Widzisz Zayn. Ona jeszcze o mnie nie zapomniała, ech.. Gdybyś widział co wczoraj z nią robiłem. –znowu ten jego szyderczy uśmiech.

_______________________________________________ 

HEEEJ!
Napisałam rozdział w ciągu 6 dni! I się cieszę..
Ostatnio tak mi się chce pisać! Już mam masę nowych wątków.. Jejciu, gdybym miała wystarczająco dużo czasu to pisałabym dniami!
Rozdział sami widzicie jaki jest.. Taka mieszanka uczuć, dziwny Harry, Zayn, Lou.. Tym razem zakończenie rozdziału nie jest takie jak przedtem.. Ale następny rozdział postaram się że także będzie ciekawy <3

Nie będę dawać mojej opinii na temat tego rozdziału, bo dobrze wiecie jaka będzie...

KOMENTUJCIE (to nie zajmie wam dużo czasu, a mnie strasznie uszczęśliwi..) 

Ola. 

14 komentarzy:

  1. Zajebisty rozdział, oby takich więcej.Czekam na następny : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeejkuuu pokochałam tego bloooga! Uwielbiam gooo ! Jest jednym z najlepszych jakie kiedykolwiek czytałam teraz pisz szybko nastepny boo znowuu jestem ciekawa co się stanie xD Błaaaaagam cieweź nie kończ w takich momentachh bo aż mnie ciekawość zzera i nie mogę siędoczekać kolejnego rozdziałuu! I jeeeeeejuu jaki ten Zaaayn jest słooooooooooooooodkii! *____*

    OdpowiedzUsuń
  3. Harry jest... ughgh *__* Nie potrafię go przetrawić, strasznie się zmienił. Za to Zayn bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że pomiędzy nimi coś będzie. :) Jestem ciekawa co tam jeszcze wymyślisz. [help-me-see]

    OdpowiedzUsuń
  4. bndavsijdbi za dużo emocji jak na jeden raz, mam na myśli, że musiałam nadrobić i jakieś 4 rozdziały na raz czytałam. Zayn jest teraz taaaki kochany *__*. Wkurwia mnie Harry. Ja pierdole co on sobie do cholery myśli ?! już dawno bym mu przypierdoliła. hehe dobra nie rozpisuję się. PISZ DALEJ <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu cudny, genialny, wspaniały. Naprawdę masz talent. Pisz dalej, proszę i nie przestawaj. Piszesz tak zajmująco, że maskara. Chce się jeszcze i jeszcze :P
    Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezusie!!! ŚWIETNY ROZDZIAŁ DZIEWCZYNO! proszę zmień swoje nastawienie. Nie oceniaj się tak nisko, bo naprawdę piszesz rewelacyjnie. Zazdroszczę ci takiego daru pisania. Sama chciałam założyć bloga, ale najpierw chciałam coś napisać na próbę i wiesz co? DUPA. Wogóle mi nie wyszło. Niestety muszę się pogodzić z tym, że nie mam talentu do pisania i pozostać przy czytaniu wielu ciekawych blogów (w tym twojego :D). W każdym razie opowiadanie jest idealne od początku do końca i w każdym calu. Pomimo tego, że Harry tak potraktował Sam mam nadzieję, że nie oprze się mu i bedzie z Zaynem. Jest taki słodki i wgl <333 Kocham cię za to, że piszesz tego bloga i pomimo tak małej i niezadawalającej ilości komentarzy wciąż dodajesz kolejne rozdziały i nie przerwałaś w połowie (jak niektóre bloggerki). Naprewdę podziwiam cię, i nic tego nie zmieni. Mogłabym zachwycać się twoim opowiadaniem godzinami, czytać je po raz setny od początku, a i tak za każdym razem miałabym wielkiego banana na twarzy (jak zwykle zresztą). Kiedyś mama stwierzdziła, że chyba powinnam pojechac do lekarza, po tym, jak zaczęłam się wydzierać ze szczęścia, że dodałaś kolejny rozdział. Naprawdę jesteś rewelacyjna. Kocham cie za wszystko <3 -Ania

    OdpowiedzUsuń
  7. O MATKO! Rozdział zajebisty. Pisz dalej! Kocham cię. ~Rosie

    OdpowiedzUsuń
  8. To był chyba najlepszy rozdział, jaki do tej pory napisalaś! Nie, żeby inne nie były fajne - wręcz przeciwnie :-) Jedno co mnie rozbawiło, to był muzułamnin, mówiący ,,o Jezu" ;-)) Ale spoko, ja się nie czepiam ani nic z tych rzeczy, tak tylko piszę, w formie ,,ciekawostki" ;-) Ja nie wiem, co Ty myślisz o tym rozdziale, ale powiem Ci, co ja sądzę - boski, świetny, genialny, fantastyczny, cudowny itd. Itp.!!! Mam nadzieję, że Sam będzie z Zayn'em. On jest dla niej taki kochany! Chociaż on ogólnie jest kochany... No a mi znowu odbija, nic nowego ;-)) W każdym razie super rozdział! I szybko się pojawił! Pisz next, bo się NIE DOCZEKAM! :-D

    OdpowiedzUsuń
  9. wow rozdział jest zajebisty.!!
    Zayn i Sam - normalnie kocham.♥♥ Chyba jednak chciałabym aby byli razem. Zayn jest taki przesłodki w tym opowiadaniu. Ten ich pocałunek był taki gorący, szkoda że nie doprowadziło to do czegoś więcej. ; ))
    mam nadzieję, że Sam wkrótce dokona właściwego wyboru i wszystko się ułoży.
    serdecznie pozdrawiam i czekam na next'a.

    OdpowiedzUsuń
  10. Słoooooooońce, uwielbiam twoje opowiadanie, teksty, wszystko! i czekam na kolejnego, właściwie mogłabyś dodać nawet teraz ;>

    OdpowiedzUsuń
  11. Oo mAtkoooooooooooOOO . ! Niech Sam wróci do Harrego .PRoszę . Wkurza mnie to że HArrego odtrącasz no ale i tak jest BOooSki .!! Tylko niech wróci do niego Ok .? Pisz szybko czekam na kolejny rozdział .; POzdrawiam SylWiAa : *

    OdpowiedzUsuń
  12. osz ja pierole ..... :DD
    zajebisty rozdzial norlanie zakochalam sie tu w Zaynie :))
    niech ona z nim bd on bardziej na nia zasluguje niz harry ! :DD

    OdpowiedzUsuń
  13. głupi Loczek, myśli, że nie umie pisać. ogarnij się, popatrz na komentarze powyżej, poczytaj sobie parę innych blogów i doeceń fakt, że NAPRAWDĘ, ale to NAPRAWDĘ świetnie piszesz. Wiele by chciało pisać tak jak ty!
    A teraz co do rozdziału:
    Harry to dupek i wszyscy o tym wiemy, ale teraz to przegiął. :/ mam nadzieję, że karma szybko go dopadnie! Na miejscu Sam ja bym mu chyba wymierzyła ostrego plaskacza, szkoda, że Lou mu tak nie zrobił!
    Awh, jak ja bym chciała żeby ktoś o mnie myślał tak jak Zayn o Sam.... :') Muszę przyznać, że ten opis wyszedł ci po prostu przepięknie!
    Ale i tak najlepsza była sytuacja pt. Harry i Sam, sami na górze. Omg, taką Sam właśnie lubię. :D Dobrze tak Hazzie, hyhy!
    No cóż, reszta chłopaków to jak zwykle świetni przyjaciele, uwielbiam ich takich. :D Tylko pozazdrościć Sam!

    PISZ NASTĘPNY SZYYBKO!
    + Piszesz mega ZAJEBIŚCIE!

    <333

    OdpowiedzUsuń
  14. Matko Boska dziewczyno zajebisty rozdział! Przejebiście piszesz. Szybko dodawaj następny ;) Czekam z niecierpliwością :D

    OdpowiedzUsuń