piątek, 20 lipca 2012

XXVIII ROZDZIAŁ


Zalała mnie wściekłość… Co on mógł z nią wczoraj robić? Czy ona…? Nie.. nie mogła… Idę w kierunku Harrego, mam ochotę go uderzyć tak aby zapamiętał to do końca życia.. Chce mu pokazać, że jestem silniejszy! Przyśpieszyłem kroku, jestem coraz bliżej, gotowy do sprawienia mu bólu… W tej chwili zjawił się przede mną Liam. Złapał mnie za ramiona i uspokoił.. On wie, co robić.

Uciekam.. Biegnę. Nie wiem gdzie.. Płacze, nie wiem dlaczego.. Znajduję się w parku, siadam na ławce, za drzewem, tak aby nikt mnie nie znalazł.. Chowam twarz w kolanach… Po chwili słyszę kroki, słyszę pękanie gałązek, jednak nie patrzę się kto to. Człowiek ten siada na tej samej ławeczce, dużą odległość ode mnie.. Teraz dobrze wiem kto to jest.
-Nie chce cię do niczego zmuszać. Jesteśmy przyjaciółmi. Nie musisz niczego mówić. Mogę stąd pójść. Powiedz tylko słowo. –odparł spokojnie.
Ja dalej się nie odzywam.. Czuję się tak jakbym nie potrafiła wykrztusić z siebie żadnego dźwięku.
-Martwię się o ciebie Sam. To cię niszczy.. Nie jesteś już tą dziewczyną co kiedyś.. Tą zwariowaną, gadatliwą, pełną życia.. Zmieniasz się. Z dnia na dzień.. Ale jeśli nawet będziesz mnie od siebie odtrącać ja cię nie zostawię, bo ja cię kocham. Nie tak jak Eleanor. To zupełnie inna miłość, kocham cię jak siostrę, jak rodzinę.. I cię nie opuszczę. –obejmuje mnie ramieniem.
Siedzimy w ciszy. On jako jedyny wie czego potrzebuję.
-Ja nie chce być taka. –mówię cicho. –nie chce żeby oni nie pragnęli.. Ja chce być kochana, potrzebna.
-Sam, jesteś nam potrzebna. Zawsze będziesz.. To dzięki tobie nie pomieszało nam się w głowie. Wykluczając jego oczywiście. –patrzy się na mnie. Czuję to.
Nie wymówił jego imienia.. On wie, że także tego nie chce.
-Ja nie chce być tylko dziewczyną do całowania i łóżka. Nie chce zachowywać się jak dzi..
-Nie kończ. Spójrz się  na mnie. –mówi stanowczo.
Robię to. Patrzę mu głęboko w oczy.
-Sam, świat nie kończy się właśnie na tych 2 chłopakach.. Dobrze wiem, że nie należy ci tylko na tym aby mieć sławnego chłopaka z kupą pieniędzy.. Gdyby nawet taki biedak okazał się człowiekiem, którego potrzebujesz to byłabyś z nim.. Pomogła mu. Właśnie to jest w tobie wyjątkowe. Ty masz dwie osobowości. Tą drugą pokazujesz tylko przede mną. Tylko ja cię znam na tyle dobrze aby z tobą porozmawiać… Ale..
Nie chce żeby kończył. Wtulam się w niego.
-Kocham cię, wiesz?
-Ja ciebie też kochanie. –przytula mnie mocniej. –A teraz porozmawiamy normalnie?
-Tak. –uśmiecham się do niego.
-Tylko pamiętaj, Sam,szczerość.
-Dobrze.
Siadam po turecku. On też. Nasze twarze są naprzeciwko siebie.
-Sam, czy ty go jeszcze kochasz? –pyta spokojnie.
-Gdybym ja to wiedziała Lou.. Wszystko jest tak cholernie trudne. To jednak nie była szczeniacka miłość, która trwała tydzień.. To było prawdziwe uczucie. Przynajmniej ja coś do niego czułam. Kochałam go całym sercem.. Ale teraz..
-On ciebie też tak kochał.
-Skąd to wiesz?
-Mówił mi to tysiące razy.. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałem. On mógłby zrobić dla ciebie wszystko..
-No właśnie Lou. Mówisz wszystko w czasie przeszłym.. I to najbardziej boli.
-Ja nie wiem jaki on jest teraz.. Nie wiem czy on udaję, że ma nas wszystkich w dupie, czy naprawdę tak jest.. Tak dawno z nim nie rozmawiałem. Brakuję mi go, ale nie chce tego po sobie poznać… Harry zachowuję się jak dziecko. Zwykłe dziecko.. A jest już przecież dorosły.
-Louis, a co z.. –wzięłam głęboki oddech. –Co z Zaynem? Jaki on jest? Ty go znasz.
-Zayn. –chłopak uśmiecha się lekko. –Zayn to.. Zayn.
-Czyli?
-Ty coś do niego czujesz, prawda?
-Właśnie dlatego czuję się puszczalska.. Jeszcze nie skończyłam z jednym, a zaczynam z drugim.
Lou uśmiechnął się.
-Zayn jest.. Powiem tak, przyjaźnię się z nim już tak bardzo długo, ale nie potrafię ci o nim opowiedzieć tak jak na przykład o Harrym.. On i Harry to dwie zupełnie inne osobowości.
-Co mam przez to rozumieć?
-Zayn jest tajemniczy.. Nie potrafiłem go nigdy rozszyfrować. On jest strasznie podobny do ciebie. Ma dwie osobowości, zupełnie jak ty.
-Czuję się przy nim bezpieczna.. A kiedy przy nim jestem to.. to nie panuję nad sobą.
-Co jak co, ale on potrafi onieśmielić dziewczynę.
-Robił to już z wieloma?
-Tak, ale z innymi na jeden, swój sposób.. On był przy nich taki pewny siebie, nie stresował się, a przy tobie.. Nad sobą też nie panuję.
-Naprawdę tak sądzisz?
-Sam, ja to widzę. Tego co ty z nim robisz nie dokonała żadna dziewczyna..  Czuj się zaszczycona.
-Teraz to mi namieszałeś w głowie..
-Teraz odpowiedz mi szczerze. Co tak naprawdę jeszcze czujesz do Harrego po tym wszystkim co ci zrobił?
-Ja nie wiem Lou. To bardzo trudne do wytłumaczenia.. Ciągle mam nadzieję, że on to robi specjalnie.
-Że specjalnie cię rani i doprowadza do płaczu?
Kiwnęłam głową.
-Jako twój przyjaciel powiem, że jesteś strasznie naiwna. Ja rozumiem.. Gdyby Eleanor zrobiłaby mi coś takiego to tęskniłbym za nią… Ale gdybym zobaczył ją obściskującą się z innym chłopakiem specjalnie na moich oczach to skończyłbym z nią.
-Czyli uważasz, że powinnam znaleźć sobie innego?
-No, to też miałem na myśli.. Jeśli znalazłabyś taką osobę, to tak. A ty chyba już ją znalazłaś. –uśmiechnął się do mnie cwaniacko.
-Lou! –uderzyłam go w ramię. –Tak naprawdę kiedy z nim jestem to zapominam o Harrym..
-No widzisz! Bądź silna.. I nie tylko udawaj to, że nie obchodzi cię to co on robi, tylko rób to szczerze.
-Masz rację, ale jeszcze nie jestem pewna czy potrafiłabym związać się z Zaynem…
-Okażę się. Do tego potrzeba czasu, Sam. –objął mnie ramieniem.
-Dziękuję Lou. –wtuliłam się w niego. –Naprawdę nie wiem co bym bez ciebie zrobiła..
-Nie ma za co wariacie! A teraz odpowiedz mi na pytanie..
-Na jakie?
-Kiedy masz urodziny? Bo nigdy nie wiem kiedy złożyć ci życzenia!
-Więc musisz poczekać do stycznia. –uśmiechnęłam się do niego.
-Którego?
-Dokładnie 26.
-Boże Sam! Przecież teraz będziesz miała osiemnastkę..
Przytaknęłam.
-Ale będzie imprezka.. Ohooohoh.
-Ty tam teraz nie myśl o imprezce. Lepiej chodź na próbę…

Kiedy znaleźliśmy się w studio akurat zaczęła się przerwa.
-Louis! Gdzie ty się podziewałeś?! –spytał ich manager.
-Ja byłem.. –zaczął niepewnie.
-To moja wina, przepraszam.. Po prostu, potrzebowałam przyjacielskiej rady.
Mężczyzna uśmiechnął się do mnie i tak po prostu poszedł.
-To ja was zostawię samych.. –odparł Lou.
-Co, ale jak to? –spytałam zdezorientowana.
Po chwili koło mnie znalazł się Zayn.
-Sam, wszystko dobrze? Ja przepraszam.
Spojrzałam mu głęboko w oczy, nie odpowiedziałam tylko mocno się w niego wtuliłam. Po chwili jego silne ramiona znalazły się na moich plecach.
-Nie przepraszaj więcej. –uśmiechnęłam się do niego.
-Pogadamy później?
-Tak, pogadamy.
-Zostaniesz na próbę?
-Oczywiście, że tak. Muszę usłyszeć jak śpiewasz, prawda? 
-Dziękuję. –pogłaskał mnie po policzku i wszedł do drugiego pokoju.
-I co suko, puszczasz się teraz z drugim? –spytał ktoś z tyłu.
Zignorowałam pytanie.
-Masz tempo dziwko, ochoch.
-Zachowaj chociaż kulturę i nie bluźnij w miejscach publicznych. –odparłam ostro.
-A co mi zrobisz? No co? –blondynka podeszła bliżej mnie.
-Jakoś nie mam zamiaru zniżać się do twojego poziomu. –odeszłam od niej.
Podeszłam do ich managera, który stał i słuchał przez słuchawki jak chłopacy śpiewają. Kiedy mnie zobaczył od razu podał mi drugie ze stołka i założył na uszy. Puściłam mu uśmiech. Wsłuchałam się w muzykę.. Zamknęłam oczy.. To było takie inne.. Nie mogę uwierzyć w to, że teraz tutaj stoję i tak po prostu słucham ich głosów i słyszę w nich te wszystkie stłumione uczucia.. Po prostu czuję, że muzyka to dla nich nie tylko praca, ale to ich życie. W pewnej chwili ktoś wyrwał mi słuchawki i mocno szarpnął za włosy.
-Ojj, przepraszam.. Przez przypadek. –dziewczyna uśmiechnęła się szyderczo. –Teraz czas żebym ja posłuchała mojego napalonego chłopaka.
Wymieniliśmy z mężczyzną spojrzenia i wybuchliśmy donośnym śmiechem. Blondyna popatrzyła się na nas i włożyła słuchawki.
-Nie przejmuj się takimi jak one. –powiedział do mnie Paul kiedy usiadłam na krzesełku.
-Spokojnie, nie przejmuję się. To już sprawa Harrego. –uśmiechnęłam się do niego.
-Piąteczka! –przybiliśmy ją sobie.
-Wiesz co Paul? Jesteś spoko facet.
-A ty spoko dziewczyna. To naprawdę dobrze, że chłopacy mają taką przyjaciółkę.
-Spokojnie! Nie odbiorę ci fuchy!
Mężczyzna zaśmiał się.
-Jak to zrobisz to źle z tobą dziewczynko! –pokazał mi pięść.
Oboje wybuchliśmy śmiechem.
-O której kończy się próba?
-Jeszcze jakieś 4 godziny..
-Serio? Aż tyle?!
-A potem mają wywiad, potem znowu do studia nagraniowego i audycja w radiu.
-Że jak? Nie no Paul, żartujesz?
-Nie Sam, niestety nie.. To ich praca.
-Czyli, że w domu będą dopiero wieczorem?
-Wydaję mi się, że tak na 22.
-Ughh.. Wspaniale..
-Ale za chwilę 45 minutowa przerwa.
-Bardzo ciekawie. Bo akurat jestem głodna.
-Ja już jadłem. Ale mogę obronić was przed fankami kiedy będziecie wychodzić ze studia.
-Fanki są przed budynkiem?
-Tak, ze sto chyba się znajdzie.
-O nie.. Nikt nie może mnie zobaczyć.. Jest tutaj tylne wyjście?
-Na szczęście jest. Nieotoczone.
-Yeeahh!

-To co robimy? –spytał się mnie Zayn pijąc wodę.
Wzięłam od niego butelkę i sama się napiłam.
-Nie damy rady potem się spotkać.. Będziesz wykończony.. Nie chce cię bardziej zamęczać. Może teraz gdzieś pójdziemy?
-Dziękuję, że się tak o mnie troszczysz. –uśmiechnął się. –No okej, jesteś głodna?
-JAK WILK!
Zaśmiał się. Włożył kaptur, okulary i złapał mnie za dłoń.
-Mogę?
-Tak, możesz. –spojrzałam się na niego.
Po chwili odnalazłam zdziwiony wzrok Harrego na nasz widok. Szybko skierowałam moje oczy na drzwi przez które wyszliśmy na dwór.
-Okej, w pobliżu jest taka kawiarnia, nie wiem jak ona ma..
-Prowadź. –uśmiechnęłam się do niego.

 -Ja poproszę shake waniliowy i może francuskiego rogalika z jagodami. –oznajmiłam kelnerowi.
-A dla pana?
-Szklanka wody i sałatkę warzywną. Tylko bez oliwek proszę.
-Dobrze. –chłopak odszedł od naszego stolika.
-Uoa.. Aż tak zdrowo się odżywiasz?
-Tak nam każe manager. –westchnął.
-Jak dla mnie twoje ciało jest naprawdę.. Niesamowite.
-Dziękuję, tak się składa, że twoje też. –puścił mi oczko.
-Także dziękuję.
Zamilkliśmy.
-A więc… -zaczął Zayn.
-A więc… Zayn, dziwne jest to co się między nami dzieję, ja nie potrafię..
-Kocham cię. –powiedział nagle.
Zrzuciłam ze stolika solniczkę. Zbiła się. Zaczęłam zbierać bezbarwne odłamki szła z podłogi.
-Sam. –Zayn złapał mnie za nadgarstek. –Usiądź, ktoś to pozbiera. –spojrzał mi w oczy.
-Ja.. nie. –nie potrafiłam na niego po tym wszystkim patrzeć. Byłam w tak wielkim szoku, że nie umiałam nawet wziąć w dłoń szkła.
-A niech to! Pokaleczysz się! –krzyknął. –Zostaw to.
Jednak ja nie przestawałam tego zbierać.. Wtedy chłopak wstał, położył jakieś pieniądze na stolik, wziął mnie za rękę i wyprowadził z kawiarni. Gdzieś mnie prowadził, nie pytałam o nic.. Nawet nie wydaję mi się, że wykrztusiłabym z siebie słowo. Weszliśmy do jakieś ciemnej uliczki. Nie było tam żadnej żywej duszy. Tylko my.. Zayn w końcu mnie puścił. Chciałam uciekać jednak on znowu mnie złapał.
-Nie uciekaj. Nic ci przecież nie zrobię.. Zostało nam 30 minut.
-Ja..
-Tak Sam. Dobrze słyszałaś. Kocham cię. –cały czas trzymał moje nadgarstki.
Po chwili przycisnął mnie do ściany.
-Teraz już mi się nie wyrwiesz. –powiedział.
Przełknęłam ślinę.
-Sam, nie jestem do licha żadnym zabójcą! Po prostu mówię ci o swoich uczuciach..
Cały czas się na niego patrzyłam. Nic nie mówiłam.. Po chwili chłopak mocno mnie przytulił.
-Już lepiej? –pytał gładząc mój policzek.
Wzięłam głęboki oddech.
-Tak. –oznajmiłam.
-Mogę puścić? Nie uciekniesz?
Przytaknęłam. Zayn mnie uwolnił. Usiadłam na krawężniku. Chłopak obok mnie.
-Ja wiem, że ciężko jest ci to przyjąć. Powinienem powiedzieć ci to na jakieś romantycznej kolacji przy świecach, ale ja nie potrafiłem dłużej tego trzymać w sobie..
-Zayn. –ujęłam jego dłonie. –To był dla mnie szok, wielki szok. Ja wiem, że ty oczekujesz ode mnie tego samego..
-Oczywiście, że nie oczekuję. Miłość nie przychodzi z dnia na dzień.. Kiedy ja się w tobie zakochiwałem nie spojrzałaś na mnie nawet ukradkiem, bo byłaś zajęta Harrym, ale może to jest właśnie ten czas?
-To co się między nami dzieję jest naprawdę wyjątkowe, magiczne, ale dla mnie także bardzo dziwne.
-Nie mogę zapewnić ci uroku grzecznego chłopczyka, dużych, zielonych oczu i najpiękniejszego na świecie uśmiechu, ale za to mogę ci obiecać, że nigdy nie zrobię ci takiego świństwa.
-Nie musisz mi tego zapewniać.. Lubię cię takim jakim jesteś. –uśmiechnęłam się do niego. –Ale nie możemy właśnie teraz zdecydować czy będziemy razem. Do tego potrzeba czasu.
-Wtedy kiedy mnie całowałaś ja czułem, że ty..
-To był przypadek. Impuls. Chwila..
-Ach tak? A czym będzie to? –chłopak pochylił się nade mną i namiętnie mnie pocałował.
Potem spojrzał mi się głęboko w oczy.
-Nie całujesz mnie z obojętnością. Nie uciekasz kiedy to robię i to nie trwa chwilę.
-Zayn, zapomnijmy o tym wszystkim.
-Dlaczego nie chcesz zaryzykować? –spytał.
-Bo nie chce cię zranić! Nie chce żebyś cierpiał! Nie chce zepsuć tego wszystkiego co między nami jest.
-Jesteś dla mnie wszystkim i nie zapomnij o tym. –wstał i podał mi rękę. –Czas na nas.
Ujęłam jego dłoń i wstałam.
-Będę pamiętać, ale teraz, niech będzie tak jak dawniej, dobrze?
-Oczywiście kochanie. –objął mnie ramieniem i pocałował we włosy. –Kocham cię.
Poszliśmy na próbę.

-Za 5 minut zaczynamy! –usłyszeliśmy głos jednego z nagrywających.
-Za 5 minut idziesz śpiewać kochanie. –powiedziałam do Zayna i puściłam mu oczko.
-Wiem kochanie. –przytulił mnie. –Pa kochanie. –pocałował w policzek.
-Do jutra kochanie. –uśmiechnęłam się.
Wyszłam ze studia tylnym wyjściem i poszłam zobaczyć czy serio Paul nie żartował z ilością tych wszystkich fanek.
-O MÓJ BOŻE. –powiedziałam sobie pod nosem.
Ujrzałam cały parking wypełniony  zgrabnymi dziewczynami przewyższającymi sto razy bardziej urodą mnie. Stały tam i krzyczały „Zayn”, „Lou”, „Harry”, „Niall”, „Liam” lub inne zdania, zwroty, nazwy…

Jak ja mogłam chodzić z takim Harrym przez tak długi czas?!
Położyłam się na moim łóżku i patrzyłam w sufit.
Hhaha, ja, z Harrym, a teraz ten Zayn.. No kurna! Porąbało ich?! Mają miliony ładniejszych i seksownych dup na wyciągnięcie ręki! Czemu z nich nie korzystają? To takie… Dziwne.
-Sam! Zejdź tu proszę na chwilę. –krzyknął mój ojciec.
Podniosłam się z materaca i udałam na dół. Stał tam mój tata i Bogdan.
-Co jest?
-Słuchaj Sam. Pojutrze wyjeżdżamy do Los Angeles w interesach.
-No dobra, ja sobie poradzę. Jak zawsze. –uśmiechnęłam się do nich.
-Poczekaj, dokończę. Wyjeżdżamy tam na 10 dni…
-Boicie się o mnie? Nic mi się nie stanie.
-…A w domu będzie remont. –dokończył cierpliwie mój tata.
-Ale, że jak remont? I nie będę mogła tu mieszkać?
-Nie kochanie…
Od razu przypomniał mi się Zayn. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-…Bogdan załatwił ci już osobę u której mogłabyś zamieszkać na ten czas.
-Ale… -przerwałam mu.
-…Ale dobrze wiemy, że się na to nie zgodzisz, więc jeśli chcesz możesz znaleźć sobie osobę u której mogłabyś pobyć te 10 dni.
-No właśnie o to mi chodziło! Jutro pogadam z Danielle.
-Dobrze, a teraz zmykamy. Trzeba załatwić jeszcze wiele spraw przed wyjazdem. Pa. –ojciec pocałował mnie w czoło.
-Pa Sam. –powiedział Bogdan.
-Na razie. –pomachałam im.
Kiedy poszli wzięłam z szafki paczkę chipsów i rozwaliłam na kanapie. Włączyłam jakiś film.

Po 22 skończył się mój seans filmowy.
-Ughh… -jęczałam podnosząc się z kanapy. –jednak 3 paczki chipsów nie były dla mnie dobre…
Weszłam na górę i wzięłam długi prysznic. Potem położyłam się spać.

-Hej Lou, jesteś w mieszkaniu? –spytałam przez telefon.
-Tak, jestem.
-A jest jeszcze ktoś?
-Wszyscy, czekamy na ciebie.
-A dziewczyny?
-Też, przyłaź szybko!
Włożyłam moje Tomsy i udałam do mojej paczki.

-No siema, siema. –zaczęłam przybijać im piątki.
-Siema Samanto! –Lou mnie przytulił.
-Lesbijka z ciebie Louis. –uśmiechnęłam się do niego.
Wszyscy wybuchli śmiechem.
-Ach no wiesz.. Lubię dziewczynki. –puścił oczko do El.
-Danielle! Hej.
-Hej Sami. –uśmiechnęła się do mnie.
-Słuchaj mam sprawę.
-Wal. –podniosła się z kanapy i ustała naprzeciwko mnie. –Co jest?
-No więc jutro mój tata i Bogdan wyjeżdżają na 10 dni do LA…
-UUUU! Wolna chata! –krzyknął Niall.
-Jeśli masz ochotę tańczyć z robotnikami to proszę bardzo. –powiedziałam do niego.
-Że z kim? –spytał.
-No i słuchaj. –skierowałam wzrok na dziewczynę. –W domu będzie remont. A ja nie mam gdzie się podziać. Przenocowałabyś mnie? Przepraszam, że tak się wpraszam.. Naprawdę.
-Z przyjemnością bym cię przenocowała, przecież wiesz, ale wyjeżdżam z moją grupą taneczną na pokazy. Nie jestem pewna kiedy wrócę.
-Ach, jasne, rozumiem.
-Ale wyjeżdżam dopiero pojutrze, więc 2 dni u mnie masz zaklepane.
-Dzięki Danielle. –przytuliłam ją.
-A te w te pozostałe możesz zostać u nas. –powiedział Zayn uśmiechając się. –Myślę, że chłopakom to nie będzie przeszkadzało, co?
-Jasne, że nie! –krzyknął Niall z radością w głosie.
-A co z tobą Liam? –spytałam chłopaka.
-A jak myślisz? Oczywiście, że możesz u nas zostać przez ten czas, a nawet jeszcze dłużej. –uśmiechnął się do mnie.
-Nie! –nagle wrzasnął Harry.
Spojrzeliśmy się wszyscy na niego.
-Nie.. umm.. Nie będziemy się już.. amm.. dzisiaj widzieć Amber. –powiedział do swojej dziewczyny.
-Co? Ale ja przecież o nic takiego nie pyta… -chłopak zakrył jej usta swoją dłonią.
-Ech, nieważne. A więc ustalone! Naprawdę wam bardzo dziękuję. –uśmiechnęłam się.
-Ale tak szczerze to przydałoby się zrobić jakoś imprezkę.. –oznajmił Lou. –Na przykład na zakończenie wakacji Sam.. –spojrzał się na mnie.
-Dobry pomysł. –uśmiechnęłam się. –Wypada to akurat w ostatni dzień pobytu u chłopaków. Mojego ojca jeszcze nie będzie… Czyli….
-Czyli? –spytali wszyscy jednogłośnie.
-CZYLI IMPREZA! –krzyknęłam.
-Tak! Trzeba ustalić gdzie..
-U nas. –oznajmił Niall. –Jeszcze u nas nie było imprezy…
-No dobra, więc i nich.
-Danielle, a ty będziesz?  bo mówiłaś, że wyjeżdżasz.. –spytałam dziewczyny.
-Postaram się, a jeśli mnie nie będzie to pilnuj Liama, dobrze? –puściła mi oczko.
-No problemo seniorita!
-To jedziemy się do ciebie spakować?
-No właśnie! Jedziemy, ale z kim?
-Ekhm… Liam? –Dan zrobiła proszące oczka.
-To jedziemy!

-10 dni, musisz zabrać dużo rzeczy.. –odparła Danielle kiedy wchodziłyśmy po schodach.
-Dobrze, że Liam na nas nie czeka..- weszłyśmy do mojego pokoju. –dobra, gdzie ja mam walizki… A! tutaj! –wyjęłam je z szafy.
-No okej, gdzie masz ubrania?
-Część jest w tej komodzie po prawej.
-Mhm.. A więc…
-Dobra, daj kilka par krótkich spodenek, jakoś sukienkę..
-Okej. Reszta jest w tej szafie.
-Ile ty masz ubrań… Okej, bluzki są… Teraz piżamy. –oznajmiła Dan.
-Ostania półka w komodzie.
-Dobra, są. Teraz jakieś kosmetyki, szczoteczka.. Mam już wszystko! Jeszcze jakieś drobiazgi i możemy zejść na dół.
Spakowałam  laptopa, kilka naszyjników, okulary, 2 torebki, kilka par butów kolczyki, pierścionki..
-Wszystko! Możesz dzwonić po Liama.
Zeszłyśmy na dół.
-Liam? Już spakowane, możesz podjeżdżać, pa!
-Hej dziewczyny! –powiedział mój ojciec. –Dzień dobry Danielle.
-Dzień dobry panie Bielaśko. –uśmiechnęła się.
-Spakowane?
-Mhm.. Czekamy teraz na samochód i już się wyprowadzam.
-A my jutro.. Przywieźć wam coś?
-Tak! Lubię pamiątki! I Dan też lubi…
-Jeśli nie będzie kłopotu to bardzo chętnie.
Usłyszałyśmy klakson samochodu.
-Okej, to my jedziemy. Do zobaczenia tato! –pocałowałam go w policzek.
-Za 10 dni! A! Poczekaj! –złapał mnie za ramię.
-Słucham?
-Masz tu trochę pieniędzy.
-Tato, trochę?! To cała masa…
-Nie dziękuj, pa córeczko! Niedługo wrócimy!
-Pa. –pomachałam mu.
Wsiadłyśmy do samochodu.
-Co jak co, ale jak na dziewczynę Sam, to szybko się uwinęłaś.. –powiedział Liam.
-A no widzisz.. Ma się to coś.

-Pomóc wam? –spytał Liam kiedy podjechaliśmy pod dom Danielle.
-Tak, może jeszcze wyjdź na środek ulicy i krzyknij, że jesteś Liam Payne.. –powiedziałam.
-To chyba oznaczało nie.
-Do widzenia Liam! –pomachałam mu.
-Pa. -Dan dała mu buziaka.
-Ughh.. Jakie to ciężkie! Czemu nie masz tutaj windy?
-Bo lubię schody. –uśmiechnęła się.
-Które piętro?
-Ostatnie.
-NIEEEEEE!
Zaśmiała się.
-No ruchy ruchy!
Weszłyśmy do środka. Rzuciłam walizkę na podłogę i się na niej położyłam.
-O rzesz kurde jego mać… WODA!
-Już ci daję. –poszła do kuchni.
Podała mi szklankę.
-O jezuu.. –podniosłam się. –Dobra.
-Już?
-Mhm..
-To teraz chodź. –pociągnęła mnie za rękę. –To jest twój pokój, rozgość się.
-Ale śliczny! Dzięki Dan! –przytuliłam ją.
-Nie ma za co. –odwzajemniła uścisk. –Tutaj jest łazienka, tutaj salon, mój pokój i kuchnia.
-Mam nadzieję, że się nie zgubię. A teraz idę się rozpakować.

-Proszę. –powiedziałam słysząc pukanie do drzwi.
-Rozpakowana? –spytała Dan.
-Tak, właśnie skończyłam. –uśmiechnęłam się.
-Ja idę na próbę, może chcesz pójść ze mną?
-A mogę?
-Jasne!
-Kurde! Tak! Ale ja mam z wami życie… Takie fajne! Tylko te schody trochę przeszkadzają..
Zaśmiała się.
-Dobra, to chodź, bo się spóźnimy.

-Co dzisiaj tańczysz? –spytałam wchodząc do jakiegoś budynku.
-Hip Hop.
-Oo tak! Lubię hip hop!
-Hej Sel! –dała buziaka w policzek jakieś dziewczynie. –Sam, to Selena, tańczę razem z nią w zespole.
-Hej Selena! Jestem Sam. –podałam jej rękę.
-Cześć Sam. –uśmiechnęła się. –Będziesz oglądać naszą próbę, tak?
-Dokładnie.
-ZA 10 MINUT WIDZĘ WAS PRZEBRANYCH NA SALI! –krzyknęła jakaś kobieta.
-A to nasza kochana trenerka.. Poczekaj na mnie tutaj, tylko się przebiorę. –oznajmiła Dan.
Przytaknęłam.

-Okej, to możesz usiąść gdziekolwiek.. Ja idę tańczyć, do zobaczenia. –pomachała mi.
-Do zobaczenia! –usiadłam na jednym z krzesełek.
Rozbrzmiała muzyka. Bardzo fajna muzyka. Wszyscy w jednej chwili zaczęli tańczyć. Trenerka coś tam krzyczała, ale ja zbytnio na nią nie zwracałam uwagi, bo byłam zapatrzona na tancerzy, w tym na Danielle.

-Jezu! Byłaś taka świetna.. Te twoje ruchy jejuuu!
-Nie przesadzaj Sam. –uśmiechnęła się.
-jesteś taka skromna.. I masz taki talent! Zazdroszczę! Naprawdę.. Czemu jesteś taka jakaś cicha?
-Bo mam złą wiadomość z jedną dobrą stroną.
-Jaką?
-Jutro wyjeżdżam. Miałam pojutrze, ale naszej kochanej trenerce się terminy pomyliły, a nie chce cię zostawiać, wyganiać czy jak to tam nazwać.
-A ta dobra strona?
-No, wrócę akurat w dzień imprezy…
-Dan, nic się nie dzieję! Najwyżej już jutro pójdę do chłopaków. Nie ma sprawy.
-Na pewno?
-Na 100 procent. –uśmiechnęłam się.
-Uwielbiam cię.
-Hhah, ja ciebie też.
-A o której wyjeżdżasz?
-O 10 rano.
Doszłyśmy do budynku.
-No to schodki… -westchnęłam.
-Dawaj Dawaj Dawaj! I raz, dwa, trzy, cztery.. I raz, dwa, trzy, cztery…
Weszłyśmy do mieszkania.
-Dochodzi 22… Idziemy spać?
-Co? Nie! Seans filmowy… Nie będę cię widzieć tyle dni! –odparła Dan.
-Hahah, okej! Tylko pójdę się umyć, ubiorę piżamkę i zadzwonię do chłopaków o zmianie planów.
-Okej, a potem ja.
Wzięłam z pokoju ręcznik, piżamę, kosmetyki i udałam się wykąpać.

-Teraz twoja kolej. –powiedziałam wychodząc z łazienki.
-Mhm, już idę. –zamknęła za sobą drzwi.
Wzięłam do ręki telefon i wystukałam numer Zayna.
-Słucham? –spytał zaspanym głosem.
-O jejku! Zayn, obudziłam cię? Przepraszam…
-Nie, nie obudziłaś.. –ziewnął. –Co jest kochanie?
Zaśmiałam się.
-Plany się trochę zmieniły. Danielle wyjeżdża jednak jutro..
-Okej, o której mam po ciebie przyjechać?
-Nie ma żadnego problemu?
-No jasne, że nie.
-Więc o 9.30.
-Mhmm.. Będę czekać przed budynkiem. Kolorowych snów księżniczko.
-Dobranoc wampirku.
Rozłączyłam się i usiadłam na kanapie w salonie.  Ukradłam ze stołu kilka ciastek i chipsów.
-To co oglądamy? –spytała Dan wchodząc do pomieszczenia.
-Jakaś komedia?
-Chętnie. Może American Pie?
-Oo tak!
Zaczęłyśmy seans.

-O KURNA! AAAA! –usłyszałam jakieś krzyki.
Otworzyłam oczy. Zobaczyłam biegającą po pokoju Danielle. Szybko się podniosłam.
-Jezu, co jest?! –spytałam.
-Już 8.30! Boże! Ja nic nie spakowana! Boże! Aaa!
Zaśmiałam się.
-Dan, wyluzuj.. Mamy półtorej godziny. Damy radę. Pomogę ci.
-Jezu! Dobra! To chodź do mojego pokoju…
Weszłyśmy tam.
-Wyjmij walizki. Gdzie masz ubrania?
-Tamta szafa przy łóżku.
-Okej, a więc weźmiesz to, hmm.. To jest całkiem fajne, to może być?
-Może.
-Ja ci spakuję ubrania, a ty idź po jakieś kosmetyki…
-Mhm, już idę!

-Jesteś spakowana. 30 minut przed czasem.  –uśmiechnęłam się do niej.
-Jezu Sam! Nawet nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.. Dziękuję! –przytuliła mnie.
-Nie ma za co. Podwieźć cię?
-Od kiedy masz prawko?
-Hahha, nie, Zayn po mnie podjechał.
-No okej, to mogę się z wami zabrać.
Ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłam je.
-Pomóc wam z tymi walizkami?
-Chętnie!
-Czekaj, czekaj.. Nie jesteś zmęczony wchodzeniem po schodach? –spytałam.
-Nie, ani trochę. –uśmiechnął się do mnie promiennie.
-Dobra, nieważne. To chodźmy.
-Tylko zamknę drzwi. –Dan przekręciła kluczyk w zamku. –Już!
-Zayn, na pewno ci nie pomóc? Masz nasze wszystkie walizki, to trochę waży..
-Nie ma sprawy Sam, nie są aż takie ciężkie.
-Okej.
Spakowałyśmy bagaże do samochodu.
-Gdzie cię powieźć Danielle?
Dziewczyna wytłumaczyła mu drogę. Zayn odpalił samochód.

-No to zostaliśmy sami kochanie. –chłopak uśmiechnął się do mnie.
-Buba z ciebie Zayn, wiesz? Taka buba!
Zaśmiał się.
-A z ciebie… koala!
-Hah, dzięki za tę agresywną odzywkę!
-Jedziemy na jakieś zakupy? –zmienił temat.
-Niebezpiecznie jest z wami na nie jeździć, więc nie.
-Przestań, mam okulary i czapkę.. Kto mnie rozpozna?
-Poczekaj. –zaczęłam gładzić mu stojące włosy. –Teraz chyba nikt. –uśmiechnęłam się.
-Koala z ciebie, wiesz? –pogładził mnie po policzku. –No to w drogę!

-Poproszę 70 funtów. –odparła kobieta przy kasie.
-Ugh.. –zajrzałam do portfela. –Jednak odłożę te spodnie i bluzkę.
W tym momencie zobaczyłam pieniądze na ladzie.
-Równe 70 funtów, dziękujemy. –Zayn wziął moje torby z zakupami.
-Zayn! Nie! Oddaj to… -zaczęłam wyrywać mu torby. –Przepraszam, chciałabym to zwrócić! –krzyknęłam do sprzedawczyni.
Chłopak ujął mnie w talii i przysunął do siebie.
-Niczego nie będziesz zwracać, dobrze? –spytał spokojnie.
-Nie! Chce to zwrócić i to zrobię! –chciałam się wyrwać.
Jednak Zayn szybką reakcją mnie unieruchomił.
-Zayn! JA CHCE TO ZWRÓCIĆ! Potrafię sama za siebie płacić…
-Więc dzisiaj tego nie zrobisz.
-Puść mnie!
-Przykro mi. –wziął mnie na ręce i przełożył przez swoje ramię. –Do widzenia! –krzyknął opuszczając sklep.
-Zayn! –zaczęłam bić go w plecy.
-Nie boli kochanie. Bij ile wlezie. –zaśmiał się.
-Och! Ty bubo! Puszczaj!
W końcu postawił mnie na ziemię.
-Ty.. ty bubo! Myślisz, że tak po prostu możesz płacić za moje ubrania, a potem nie słuchać się mnie i siłą wyprowadzać ze sklepu?! Więc ja ci powiem, że… -nie zdążyłam dokończyć, bo chłopak zamknął mi usta pocałunkiem.
-Ja ci coś powiem. –szepnął mi do ucha. –Kocham cię. –uśmiechnął się. –I będę za ciebie płacił czy ci się to podoba czy nie.
-Ale Zayn…
-Cii. –położył swój palec na moich ustach. –Nic nie mów. –znowu musnął moje wargi i poszedł.
Kiedy się od siebie oderwaliśmy stałam jak wmurowana na środku centrum handlowego i nie wiedziałam co robić. Iść za nim, czy zostać? Sam, zostań…

-Dlaczego nie trzymasz się zasad? –spytałam kiedy w końcu go dogoniłam. –mieliśmy umowę.
-A czy ja jestem człowiekiem, który przestrzega zasad? –uśmiechnął się.
-Zayn, dobrze wiesz o czym mówię.
-Oczywiście, że wiem. –przycisnął mnie do ściany i oparł o nią dłoń. –Ale co jeśli, nie mogę się oprzeć? –jeździł palcami po moich wargach. –To silniejsze ode mnie, Sam. A ja nie igram w uczuciami.
-A co jeśli ja lubię igrać? –uśmiechnęłam się do niego.
-No cóż, więc będę musiał się w tym pogodzić. –pocałował mnie.
-Zayn, już starczy. –chciałam odejść od ściany.
-Jesteś tego pewna? –spojrzał mi w oczy.
-Mhmm.. Tak właściwie, nic sobie nie kupiłeś..
-Nie wiedziałam co wybrać..
-Więc trzeba coś temu zaradzić. –przygryzłam dolną wargę. –Chodź! –pociągnęłam go za rękę.
Weszliśmy do sklepu męskiego.
-Styl eleganta, czy może bad boya? –uśmiechnęłam się do niego.
-Co masz na myśli mówiąc styl bad boya?
-No wiesz, koszule w kratę, luźne bluzki, podarte spodnie, duże buty, czapki…
-Właśnie tak jestem ubrany.
-Mhmm.. widzę i wyglądasz…
-Jak wyglądam?
-…Tak nieogarnięcie ponętnie.
Zaśmiał się.
-Więc teraz wiem jak mam się ubierać.
-Dobra, chodź pooglądać ubrania!

-Jestem padnięta i mi gorąco… -oznajmiłam wchodząc do samochodu. 
-Trzymaj. –Zyan podał mi shake.
-Dziękuję! Kiedy kupiłeś?
-Przed sklepem.
-Jesteś cudowny! –zaczęłam pić.
-Tylko się nie zakrztuś. –powiedział z troską w głosie.
-A co, nie chcesz mi zrobić usta-usta? –uśmiechnęłam się.
-Pij! Szybciej! Szybciej!
-Hhaha, jesteś niemożliwy. –walnęłam go w ramię. –A teraz kierunek wasze mieszkanie. Idę prosto do łóżka..
-Ze mną?  -puścił mi oczko.
-Tak kurde Zayn! Z tobą! –odparłam z sarkazmem.
-Kusząca propozycja.. –udawał, że gładzi sobie wąsy.
-Jedź!  -zaśmiałam się.

-Więc to jest twój pokój. –powiedział chłopak otwierając drzwi do pomieszczenia.
-A gdzie sypialnie chłopaków?
-W drugiej części domu.
-A twój?
-Tutaj. –pokazał mi drzwi obok. –A naprzeciwko drzwi łazienka.
-Mhmm…Nie będę tego komentować, dobranoc. –zamknęłam mu drzwi przed nosem.  
Przysunęłam moje bagaże do szafy i wyjęłam z toreb moje wszystkie zakupy. To takie miłe, że Zayn za mnie zapłacił, ale ja muszę mu oddać… Spojrzałam do portfela, mam 50 funtów. Jeszcze 20, skąd ja wezmę 20 funtów?! Czyżby jednodniowa praca? Jestem za! Wyjęłam z torby piżamę, ręcznik i kosmetyczkę, następnie udałam się do łazienki. Pociągnęłam klamkę, ale drzwi niestety były zamknięte. Wspaniale! Chciałam udać się z powrotem do mojego tymczasowego pokoju.
-Chcesz wejść? –usłyszałam głos Zayna.
-Nie Zayn.. Tak sobie pociągnęłam za klamkę. Dla żartów.
-Nie wyrażaj się tak do starszych!
-Się dorosły odezwał! –parsknęłam.
-Doroślejszy od ciebie. –puścił mi oczko.
-Wykąpałeś się już?
-Mhmm.. Nie widzisz?
Fakt, był obwiązany ręcznikiem. Te jego mięśnie…
-Ale muszę jeszcze wykonać kilka czynności. Jak chcesz możesz wejść.
-Serio? Mam się wykąpać przy tobie?
-Aż takim pedofilem nie jestem.. Mówiłem bardziej o zalaniu sobie wanny wodą czy coś w tym stylu.
-Achh! No to spoko. –weszłam do łazienki.
Usiadłam na brzegu wanny i odkręciłam wodę.
-Emm Sam, chyba o czymś zapomniałaś.
-O czym? –spojrzałam się na niego.
Podszedł do mnie i wziął coś co leżało na półce obok.
-To kochanie. –włożył korek do zlewu.
-Emm.. To było dla zmyły!
-Tak, tak. –pogłaskał mnie po włosach. –Dla zmyły… 
-Zayn! Po co układasz sobie te włosy, ochhhh… -tupnęłam nogą. –Przecież idziesz spać.
-Jak się śpi, to też trzeba ładnie wyglądać!
-Mhmm.. chyba w trumnie.
Wybuchnął śmiechem.
-Hahhaa, w trumnie..
-Śmiejesz się ze mnie? –wstałam.
-A nawet jeśli to co?
-A to! –podbiegłam do niego i roztrzepałam ręką jego włosy.
-SAM! ZABIJĘ CIĘ!
-Mhmm.. Nie masz mi co groz.. –w tej chwili przerzucił mnie przez swoje ramię.
-Mówiłaś coś?
-ZAYN! To już drugi raz! Odpuść!
-Hmm.. Jakoś nie mam ochoty.
Dosięgnęłam do mojej kosmetyczki i wyjęłam z niej damskie perfumy. Zaczęłam go nimi psikać.
-Przegięłaś! –zaniósł mnie do swojego pokoju.
Rzucił mnie na łóżko i wziął z półki szklany flakonik z cieczą.
-Zayn.. nie rób tego!
W tym momencie perfumy poleciały na mnie. Męskie perfumy.
-No, to teraz jesteśmy kwita. –uśmiechnął się.
Podniosłam się z materaca.
-Ochh! Śmierdzę! Zayn!
-Ja też! Ale wiesz, że cię kocham, no nie?
-Ochhh! Jesteś straszny! Idę stąd! –weszłam do łazienki.
Zakręciłam wodę i się rozebrałam. Weszłam do wanny. Była całkiem przestronna, tak, cały Zayn… Muszę pozbyć się tych perfum noo! Zaczęłam się szorować gąbką. Wsypałam jakieś kuleczki do wody. Po 30 minutach byłam już czyściutka i pachnąca. Obwiązałam moje nagie ciało ręcznikiem.
-AAAAA! ZAYN! KURWA! ZAYN! SZYBKO… -zaczęłam się wydzierać.
Chłopak wbiegł do łazienki. Fakt, zapomniałam zamknąć drzwi.
-Jezu Sam, co jest?!
-Tam… To coś! –wskazałam palcem na podłogę. –Boże…!  -ustałam na szafce.
-Ten pajączek? –wziął go na papier i wyrzucił przez okno. –Już go nie ma, chodź. –pomógł mi zejść.
-Ale on był taki wielki.. A jeśli jest jakiś w moim pokoju?! Nie wejdę tam, jezuu…
-Już cichutko. –chłopak objął mnie od tyłu. –nie ma żadnych pająków, dobrze?
-A chrabąszcze?! Chrabąszcze są okropne…
-Przebierz się, ja już pójdę.
-Zayn nie! –złapałam go za ramię. -Ten pająk może wrócić!
-Więc mam inny pomysł, przebierz się w moim pokoju, dobrze? Tam na pewno niczego nie ma. Ja poczekam przed drzwiami. 
Przytaknęłam przełykając ślinę. Weszłam do jego pokoju. Nabalsamowałam się, rozczesałam włosy i ubrałam.
-Okej, już. Dziękuję. –weszłam do mojego pokoju zamykając drzwi.
Zaczęłam się rozpakowywać. Coś zaczęło mi hałasować. Rozejrzałam się.
-O kurwa, kurwa, kurwa.. A! Idź stąd! –zaczęłam wymachiwać książką. –Odwal się! –uciekłam z pokoju.
Wtargnęłam do sypialni mojego sąsiada.
-Zayn! Och! Weź idź tam spać.. Boję się! Tam coś jest no! Chciałam to zabić książką, ale mi się nie udało! Okno było otwarte i tam wpadło! Chce spać! A to coś lata! Idź sprawdź! ‘
Chłopak podniósł się z łóżka i przetarł oczy. Wziął mnie na ręce i ułożył na jego łóżku, potem położył się obok mnie.
-Dobranoc. –pocałował mnie w głowę i objął w talii.
-Zayn, co ty wyrabiasz?! Zayn? Musiałeś zasnąć?! Tam coś lata no… Nie lubię cię. –chyba usnęłam.

Kiedy rano otworzyłam oczy nie wiedziałam gdzie jestem. Dopiero potem zdałam sobie sprawę, że leżę obok obejmującego mnie mocno Zayna, a moje nogi splecione są z jego…
-Co ja tutaj? –spytałam sama siebie.
-Zaczęłaś w nocy panikować, ja chciałem spać, nie chciało mi się zabijać tego robaka i bla bla bla. –powiedział chłopak mając cały czas zamknięte oczy.
-Puścisz mnie?
-Przykro mi, ale jest mi ciepło, ładnie pachniesz i cię kocham. Jeszcze chwila no! Daj mi się nacieszyć!
Po 5 minutach chłopak wstał, a kiedy ja chciałam to zrobić przytrzymał mnie ręką.
-Poczekaj tutaj, połóż się, zaraz wrócę, dobrze?
-Co? Zayn!
-Czekaj!
Znowu weszłam pod kołdrę, a co mi tam.
-Śniadanie! –wszedł do pokoju z tacą.
Ułożył się obok mnie.
-Tu masz omleta, tutaj soczek pomarańczowy, a tutaj konfitury.
-Dziękuję! Jezu! Umieram z głodu! –przytuliłam go.

-To co dzisiaj robimy? –spytał Niall w salonie.
-Obijamy się, aż do wielkiej imprezy na zakończenie wakacji. –uśmiechnęłam się do chłopaków. 

___________________________________________________ 
hej! :) 
Nie będę was przepraszać, że tak długo nie dodawałam, bo sami rozumiecie jak to jest.. Wakacje, jakieś wyjścia, wyjazdy itp. 
Ale w końcu dodałam ten rozdział! Uff, udało mi się go napisać.. 
Jak widać poświęciłam do Zaynowi i Sam. 
Ale rozdział jest nieudany i nawet wiem dlaczego, ponieważ ja za długo piszę. Odkładam sobie dokończenie rozdziału na następny dzień i tak ciągle... Dlatego tworzą mi się takie nijakie zdania i zwroty. 
Mi się nie podoba.. Jeżeli macie do do rozdziału jakieś zastrzeżenia to piszcie, śmiało! ^^ 

No i życzę wam udanego następnego miesiąca wakacji! 
Dużo zabawy, żartów, odwalania i wyjazdów <3 

KOMENTUJCIE! ZALEŻY MI! :) 

Ola. 

9 komentarzy:

  1. o ja pierdziele, jak mi sie ten rozdzial podoba ! :DD
    kocham Zayna naprawde ! on jest taki słodki ! *__*
    a akcja z robalem byla zajebista !
    Uwielbiam to opowiadanie !
    Dziekuje ci za nie ! naprawde :DD
    kocham cie normalnie no ! xxxxxxxxxxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie, boskie, boskie. Twoje opowiadanie jest genialne. Świetnie piszesz. Jak możesz mówić, że rozdział jest nieudany?! Jest zajebisty. Naprawdę kocham twoje opowiadanie! Umiesz wszystko tak przedstawić, ubrać w słowa. Masz talent. W każdym rozdziale jest się z czego pośmiać. Normalnie kocham Cię za to co robisz. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. KOCHAM :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham ten blog! Dzisiaj go dopiero znalazłam a już pokochałam! Rozdział zajebisty! Oczywiscie ja tam lubie te z Hazzą <:D> ale ZAJEBISTE! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię Zayna i Sam. Zdecydowanie bardziej niż Sam i Harry'ego. Właściwie nie wiem czemu, ale mam nadzieję, że oni jednak będą razem. Zastanawia mnie co wymyślisz w następnym odcinku. Czekam! [help-me-see]

    OdpowiedzUsuń
  5. TEN ROZDZIAŁ JEST BOSKI. Nie wiem, co według Ciebie tutaj jest ,,nieudane". Zgodzę się z tym, że dlugo piszesz, ale żeby nie wyjść na złośliwą jędzę, powiem, że Cię jak najbardziej rozumiem :-)) Naprawdę genialny, cudowny rozdział. Pomijając fakt, że Sam mogłaby być z Zayn'em, bo mi go szkoda :-( Nie no błagam! To jest wymyślone opowiadanie, a mnie jest szkoda bohatera i jeszcze się zachowuje, jakby to wszystko było naprawdę. Wyjdę na nienormalną... Chociaż w sumie właśnie jestem nie do końca normalna, więc co mi tam? ;-)) Wracając do tematu, Zayn jest dla Sam taki kochany, a ona co? Mogłaby być szczęśliwa i dać szczęście komuś innemu. Niech się już otrząśnie po tym Harrym, ktory się zachował jak świnia i niech będzie z kimś, kto jej nie skrzywdzi... Bo nie skrzywdzi, prawda? Błagam, powiedz, że nie! No znowu się rozpisałam. Reasumując cudowny rozdział. Wspaniały, fantastyczny, niesamowity. Kocham to opowiadanie, zwłaszcza jak Sam jest PRAWIE z Zayn'em :-) Już się nie mogę doczekać, aż się ta dziewczyna opanuje i powie mu, że go kocha :-) Pisz szybko next, błagaaaaam! Bo się nie doczekam! ;-D

    OdpowiedzUsuń
  6. Omgg, nareszcie jest Zayn i Sam! :D Malik jaki kochany, ciągle jej powtarza, że ją kocha, awh :') I opiekuje się nią, dosłownie wszystko dla niej zrobi! Muszę przyznać, że zajebiście dobrze wykreowałaś jego postać, jest wprost idealny. :D Oprócz momentów, w którym trochę się go bałam, np. jak tam mocno trzymał ją za nadgarstki, to wszystko w nim jest perfecto!
    Jeszcze Louis, który jest tak świetnym kumplem, naprawdę, to co powiedział Sam aż mnie wzruszyło. Takie szczere i piękne!
    Hahahaha, a Harry jak wrzasnął NIE, myślałam, że padnę ze śmiechu i jeszcze jak się tłumaczył. xd
    Jest super mega odjazdowo i nie ma nic 'nieudanego'! Wszystko jak najbardziej dopracowane!
    Kochamm<333 I PISZ SZYBKO NASTĘPNY, ALE TO JUŻ!

    OdpowiedzUsuń
  7. cudownie piszesz! rozdział mega ^^ kocham to opo już mówiłam Ci to z tysiąc razy xd czekam już na następnyyy! :d

    zapraszam do mnie:
    http://vas-hapenin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział jest świetny jak wszystkie oczywiście. ; DD
    Tak się cieszę, że coraz bardziej zaczyna się coś dziać z Zayn'em i Sam. Myślę, że powinni być razem. ; ]]
    czekam na next'a i pozdrawiam. ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  9. No zajebisty .!

    OdpowiedzUsuń