niedziela, 11 marca 2012

XVI ROZDZIAŁ


-Halo?-zapytałam półprzytomna.
-Halo? Halo?!-gadałam do głośnika nie słysząc odpowiedzi..
-Sa…-coraz ciszej i ciszej.
 -Halo?! O kurde! No tak! Telefon mam do góry nogami!-poprawiłam go i z powrotem ułożyłam się pod kołderką prawie zasypiając.
-Samanto…
-No nie gadaj, znowu?
-Tak.
-Która?
-8.40
-Ochhh noo! Czemu kurde!
-Spakowana torba z książkami leży na stole, zostawiłem ci także pieniądze na lunch. Muszę kończyć. Powodzenia!
-Ehm… nie dziękuję.-rozłączyłam się i szybko podniosłam z łóżka, podeszłam do szafy i wybrałam jakieś tam rurki granatowe, ciemno szary T-shirt z flagą Londynu i jasno siwą bluzę z czerwonymi wstawkami, weszłam do łazienki.. włożyłam szczoteczkę w te moje ząbki i zaczęłam je szorować tak szybko jak kurde rakieta! Trochę „strzepnęłam na Harolda” włosy i zeszłam na dół.. Tym razem bez upadku, włożyłam do torby kasę i udałam się po buty i inne potrzebne rzeczy.. Po jakiś 3 minutach zamykałam drzwi na kluczyk.
-8.55, spoko Sam.. wyrobisz się… to AŻ 5 minut! Do szkoły jest 10.. ale dobra, zdążysz! 1, 2, 3 FLICK! Nieee! Bieg! Czemu wszystko kojarzy mi się z chłopakami?!-gadałam i gadałam do siebie.. byłam dzisiaj całkowicie nieogarnięta.
Punkt 8.05 wpadłam do szkoły jak jakaś opętana.. zobaczyłam po prawej stronie szatnie, była otwarta, więc bez chwili zastanowienia podbiegłam tam i zaczęłam zdejmować szalik, rękawiczki i na końcu płaszcz.
-AAAAAŁ!-krzyknęłam chyba na całą szkołę, włosy zaczepiły mi się o guzik..
Po założeniu moich czerwonych trampek udałam się zgodnie z planem lekcji pod salę 102 gdzie miała odbyć się matematyka z panią Katherine West. Szybko wbiegłam po schodach jak Rocky Balboa zwycięsko podśpiewując i po przebiegnięciu kilku korytarzy z numerkami klas znalazłam tą jedyną. Po krótkim zapukaniu w partoliłam się do niej przejeżdżając trochę po podłodze na moich śliskich trampkach.
-Aaam.. Dzień Doby Pani West.-wyszczerzyłam się.
Wszyscy były wpatrzeni na mnie.. Dziewczyny chichotały pod nosami chyba obgadując mnie.. a chłopacy patrzyli jak na jakoś.. sama nie wiem, chyba nie ma na mnie już określeń… Nauczycielka odeszła od tablicy i jej oczy wyrażające złość utkwiły na mnie.
-Nie tolerujemy w tej szkole takiego zachowania Panno..
-Sam.. tak naprawdę Samanta, ale mówią na mnie..
-..Samanto.
-Ojej.. przepraszam, ale po prostu, wie pani jak to jest.. się zaspało..
-To niech się nie zasypia, proszę usiąść.
-Dobra, dobra.. jeszcze raz przepraszam.-zajęłam miejsce w ostatniej ławce, ponieważ były to jedyne 2 krzesła wolne w tej klasie.
Tak słuchałam tej faci i słuchałam i w pewnym momencie usnęłam.. Obudził mnie głośny huk, który był bardzo blisko mojego ucha.. podniosłam się na równe nogi waląc ręką w krzesełkom z całej siły.
-Aaaał! Poraz drugi! Ku..-nauczycielka się na mnie spojrzała.
-..rde!
-Panno Samanto! Nie ma spania na lekcji!
-Ale ja nie spałam.. Miałam po prostu..ee.. zamknięte oczy! Bo ten.. Jestem niewidoma! Nie.. Kurde, oczy mi odpoczywały.
-To niech odpoczywają Pani w innym miejscu, to jest szkoła, w szkole się uczymy, a nie śpimy.
-Hhahahahhahahhh..
-Pani sobie kpi?
-Nie! Ale hahahahha.. Pani! Jestem aż taka stara?
-Oooj, teraz Samanto przesadziłaś! Masz uwagę!
-Ale proszę pani.. kurde.. to znaczy, nauczycielko!
-Jeszcze nigdy nie postawiłam uwagi nowemu uczniowi w pierwszym dniu jego nauki w tej szkole.
-Dobra, niech mi pani stawia.. przeżyję.
-Jak Ty się do mnie odzy…
Nie dokończyła, przerwał jej dzwonek. Wzięłam torbę i szybko stamtąd wyszłam.. To co zobaczyłam mnie przeraziło. CAŁY korytarz przepełniony był jasnymi blondynami z wyprostowanymi włosami, które chyba miały jakiś skręt głowy, bo machały nimi jak jakieś psychiczne.. Wszystkie miały spódniczki.. co do jednej, poza tym obcisłe topy z wypchanymi stanikami, pewnie watą.. Nie zabrakło także tuszu do rzęs, błyszczyków i fluidów.. a chłopacy? Patrzyli tylko na kręcące się dupy tych nastolatek i ślinili się jakby zobaczyli kurde babeczki! No dobra.. wiedzieli je, ale mi chodzi takie wiecie.. czekoladowe albo śmietankowe!  Szłam sobie i szłam pod salę 202, a spojrzenia innych nie stawały końca.. A co się dziwić? Cała szkoła była przepełniona w blond laskach.. rozpieszczonych, z bogatymi rodzicami, wielkimi chatami.. które mają wszystko, a ja sobie taka przyłam.. Nie to, że nie za bogata, to jeszcze nie jasna blondynka, tylko ciemna i do tego z burzą loków na głowie.. Ubrana nie jak dziewczyna z chłopięcymi zainteresowaniami.. Taa! To się nazywa wpasować w styl szkoły! Po jakiś 7 minutach byłam na miejscu, ale trudno tu znaleźć salę,  nie zdziwię się jak kiedyś zabłądzę. Okazało się, że tym razem będzie chemia, z jakimś facetem.. Przed 50, w biało-szarym sweterku, chyba z ADHD , bo ciągle pukał o ławkę i gadał z dziewczynami z pierwszej ławki, które popisywały się przed nim jak nie wiem.. ciągle tylko prężyły te cycki.
-Samanta?-odezwał się nagle chemik.
-Yep, Samanta.
-A nazwisko?
-Bielaśko.
-Samanta Bielaszko.
-Bielaśko.
-Mówię Bielaszko.
-Bielaśko.
-Bielaszko no!
-Nie, źle pan mówi.. zamiast „sz” musi być literka „ś”
-śsz? Tak?
-Nie, śśś.
-śsz.. no mówię!
-No tak, tak.. już jest dobrze.-odpuściłam, nie chciało mi się go uczyć.
-A więc, skąd jesteś?
-Mhm.. Z Polski.
-Z Polski? Ale twoje imię..
-Tak, tak.. wiem, moja babcia chciała abym miała tak na imię, jestem w 100 procentach polką.
-Dobrze, a czemu się przeprowadziłaś?
-Sprawy prywatne.
-Można jaśniej?
-Nie będę opowiadać panu o tym opowiadać, to moje problemy.
-Dobrze.. nie wnikam, więc mówisz także po polsku?
-Mieszkałam w Polsce.. wiec chyba tak, tak, znam.
-Kiedyś musisz mnie nauczyć!
„Chciałabyś” pomyślałam.. Kolejny dzwoneczek, kolejne pakowanie się.. kolejne szukanie sali, kolejne błądzenie po szkole, ale tym razem sala była obok, więc spokojnie usiadłam przy ścianie i wyjęłam telefon, było tam chyba z 26 wiadomości. 5 od Liama, 5 od Zayna, 5 od Nialla, 5 od Hazzy, 5 od Hitlera i 6 od Lou. Wyszczerzyłam się do telefonu i zaczęłam je czytać.. na początku od wszystkich było podstawowe „Hej” z jakimś tam moim przezwiskiem.. Potem „co tam?”, potem czemu nie odpisuję.. I tak dalej, oczywiście Lou już wymyślał jakieś dramatyczne scenariusze i 4 sms od niego dotyczyły „żyjesz?!”, „porwali cię?!” i tak dalej.. Zaczęłam wszystkim odpisywać po kolei i tłumaczyłam się, że jestem w szkole i że nie słyszałam.. że dostałam swoją pierwszą uwagę w pierwszy dzień szkoły i,  że uczyłam chemika mówić moje nazwisko.. Po 2 minutach w tej samej sekundzie wszyscy mi odpisali.. jaka zgodność, jej. Okazało się, że chłopacy są teraz na próbie.. potem mają wywiad, a Henry zjeżdża na nartach i kurde cieszy mordkę. Odpisałam tylko „To nie fair. :<” i weszłam do Sali  i szczerzyłam się całą lekcje, usłyszałam w pewnym momencie :More than this” w mojej torbie.. no tak, zapomniałam wyciszyć telefonu.
-Co to?-spytał facet od historii.
*Cisza, w tle tylko dzwonek telefonu*
-Przyznać się! Miejcie jaja!
-To ja… To znaczy mój telefon i nie mam jaj proszę pana..
-Tak, tak, widać, że jesteś dziewczyną, przepraszam, idź odbierz czy cos, pozwalam na to.
-Nie, już nie trzeba. Oddzwonię na przerwie.
-Dobrze. Usiądź proszę.
-Okej.
Okazało się, że to kurde Lou. Zadzwoniłam do niego.
-Halo?
-Kurwa! Prawie uwagę przez ciebie dostałam!
-Hhahahahh! O to mi chodziło!
-Eeej! Jedna mi wystarczy!
-No to za co nasza niegrzeczna dziewczynka dostała uwagę?
-Ahh! No wiesz.. nie wyspałam się trochę!
-Hhahahahhh! Nie no.. takie tam, zaśnięcie na lekcji! Była ostra pobudka?
-Tak, zamachnęła się jakimś kijem i uderzyła nim z całej siły w moja ławkę.
-A potem?
-Zaczęła się na mnie drzeć.. a ja na nią i dostałam uwagę, a na koniec znowu zaczęłam jej pyskować i kiedy już chciała nawrzeszczeć odezwał się upragniony dzwonek.
-Ale jesteś bezczelnym małym loczkiem! Czuję się jakbym mówił o Hazzie, to dziwne.. mam teraz 2 loczki.
-Musisz się przyzwyczaić.
-Nie mrugaj okiem!
-Skąd wiedziałeś?
-Jestem wróżką!
-Hhahahahh, Lou, ale wiesz, że wróżkami są tylko dziewczyny?
-Ojej.. Pomyłka.
-Taa! Pomyłka, powiedziałeś tak specjalnie! Ukrywasz się po prostu, bo nie chcesz żeby wydał się twój romans z Harrym!
-Cóż za oskarżenia! Jak możesz?!
-No wiesz.. Chyba pójdę na prawnika kurde! Nikt mi się nie oprze!
-Kocham twoją skromność Sami! Muszę już kończyć mała.. bo zaraz wywiad.. myślę, że potem obejrzysz na youtube. Tęsknimy loczku, pa.
-Oczywiście, że obejrzę, też tęsknię, pa.-rozłączyłam się.
Podeszły do mnie w tym momencie jakaś grupka blondyn, było ich chyba z 10.
-A więc, jesteś fanką One Direction?
-Tak, ja nawet ich…-nie dokończyłam.
-Ty nawet ich?
-Nic.. Nawet ich widziałam dziś na zdjęciu.
-Tak? Gdzie?
-Na Tumblr jest dużo zdjęć.
-yy, na czym?
-Ehh.. włącz Internet w telefonie i mi go podaj, wpiszę ci nazwę.
Kiedy to zrobiłam i oddałam komórkę dziewczyny odeszły i po jakiś 15 sekundach zaczęły piszczeć, bo zobaczyły ich fotki.. Co do tego „ja nawet ich..” chciałam powiedzieć, że ich znam i, że się z nimi przyjaźnie, ale nie powiedziałam tego z kilku ważnych powodów.. kurde, na pewno by mi nie uwierzyły, a gdybym pokazała ich im to zaczęłaby się fałszywa przyjaźń wszystkich dziewczyn tej szkoły.. Byłoby tylko takie coś „Sam, poznaj mnie z chłopakami, proszę!”, inne wstawiłyby moje zdjęcia do Internetu i wydałoby się, że ich znam.. spotykam i tym podobne, ich fanki dawałby do mnie spamy na twitterze, inne obrażały, jeszcze inne przezywały, że jestem głupia i, że zależy mi tylko na wypromowaniu się ich kosztem.. Nie chciałam tego. Traktowałam chłopców jak normalnych nastolatków.. co prawda na początku byłam zestresowana, że to same One Direction.. ale potem stałam się po prostu sobą.. zero stresu, to normalni ludzie, z uczuciami, nie są robotami.. tyle powiem, a ja nie chciałam być znana i to jeszcze przez nich. To prawda.. kiedyś marzyłam o sławie, kasie i kurde luksusach, ale po co mi to? Chce być zwyczajna.. może trochę szalona i strasznie bezczelna, ale normalna, z nienormalnymi przyjaciółmi, do których mogę przyjść w każdej chwili i się zwierzyć oraz wtulić i popłakać oraz odwalać różne głupie rzeczy.. śmiać i po prostu być w ich towarzystwie Sam, tą Sam, którą zawsze chciałam być.. no i chyba to osiągnęłam!
Reszta lekcji minęła jako tako.. dostałam jeszcze jedną uwagę, z fizyki, bo jak to powiedziała facetka „zachowywałam się nieprzyzwoicie”. Ja tylko się kręciłam na krzesełku.. potem łaziłam pod ławkami, bo wypadł mi ołówek i nie mogłam go znaleźć, a kiedy facia spytała się czego szukam, odpowiedziałam „ee..pilota!”, bo zaraz przypomniał mi się cytat jak mówił to Harry do swojego ojca.. poza tym przewróciłam 3 krzesełka, wiecie.. tak przez przypadek zahaczyłam nogą i buu! Kiedy już skończyło się to piekło i wyszłam z budynku zadzwonił do mnie tym razem Zayn.
-No hej mała!
-Hej Zayyyyn!
-A skąd ten zachwyt?
-A no bo wiesz.. wreszcie skończyłam lekcje!
-Hhahah, Lou nam opowiadał! 1 uwaga, w pierwszy dzień szkoły..
-Eeem.. Dwie.
-jak to dwie, Louis mówił, że..
-Wiem, bo jak do niego dzwoniłam miałam jedna, ale potem wiesz.. fizyka.
-Hhahahh! Nie no, wymiatasz! Co tym razem?
-No bo pyskowałam nauczycielce, chodziłam pod ławkami i wierciłam się w krzesełku.
-Dobra, zostawię to bez komentarza.
I w tym momencie usłyszałam jakieś szmery z drugiej strony i krzyki „Aaaa!”, „PUŚĆ”, „Nieee!”
-Halo?
-Nieee!
-Żyjesz Zayn? Hhahhahahhh.
-No heej.
-Harry? A co ty?
-DAAAJ MI JĄ!
-Co tam się dzieję?
-To mój telefon.-krzyczał Zayn.
-Harry?
-Tak?
-Mam inny pomysł.. włączcie głośnik i oboje gadajcie.  
-No racja.
-Już?
-Tak. Czeeeść!-krzyknęli oboje.
-No cześć! Moje łobuzy kochane!
-oo, miło nam!
-To co, wracasz z uwagą do domu?-spytał Harry.
-Z dwoma!
-No nie gadaj? Za co?
-Niech Ci Zayn opowie.
Po jakiś 2 minutach słyszałam tylko śmiechy w słuchawce.
-Bardzo śmieszne kurde!
-No śmieszne!
-Powiem ci coś jeszcze..
-Co?
-Kiedy łaziłam pod ławkami szukając ołówka, fizyczka spytała się mnie czego szukam i wyrwało mi się „pilota”, bo zaraz pomyślałam o tobie.
-Sami.
-Co Zayn?
-Hazza leży na ziemi.
-Dobra, nie przeszkadzajmy mu..
-Okej! Jeszcze 2 tygodnie w USA, trochę smutno.
-A właśnie, jak tam wywiad?
-A no dobrze! Wiesz.. tłumy fanek, autografy i ogólnie jakieś prywatne pytania do nas.
-Aha, okej.. A gdzie reszta chłopców?
-Lou i Liam poszli na siłownię.. A Niall..
-Do bufetu?
-Dokładnie.
-A Hazza?
-Chyba tam zasnął.
-Hhahahahhh! Podłóż słuchawkę do jego ucha.
-Okej.
-Już?
-No. 
-WSTAAAAAAAAAAAAAAAWAJ!
-Boooże! Co to kurwa było?!
-No hej śpiochu!
-Zawału prawie dostałem.. masz krzyk!
-No wiesz..
-Ma się to coś, nie?
-Dokładnie Zayn!
-Hahhahh!
-Co macie jeszcze dzisiaj w planach?
-Dzisiaj już nic, ogólnie leniuchowanie! A ty?
-No też, ogólnie muszę odrobić pracę domową, którą zadała mi fizyczka.. dłuuuga!
-Oj biedna ty! Pomóc Ci?
-Tak, tak Zayn.. bo ty jej pomożesz.-wydukał Harry.
-Pomogę!
-Nie Zayn.. spokojnie, ja dam radę! Aaaał!
-Co się stało?
-Przewaliłam się, chciałam zdjąć kozaki bez brania telefonu od ucha, ale mi się to nie udało..
-Wiesz co? Już się nawet śmiać nie mogę.. za bardzo mnie brzuch boli od tego.
-Spoko, śmiej się z bólu człowieka..
-Ojej, sory..
-Żartowałam Zayn! Ty wszystko bierzesz na poważnie!
-łuu, już myślałem!
-Spoko! Eej, muszę już kończyć, bo jestem cała mokra, popiszemy później albo spotkamy się na skype, pa.
-Paa!-krzyknęli oboje.
Weszłam na górę, przebrałam w dres i usiadłam do zadania z fizyki. Po 2 godzinnej męczarni jakoś je tam zrobiłam i postanowiłam wejść pod prysznic. Spędziłam w łazience jakoś godzinę.. Ubrana w piżamkę i ogólnie gotowa do spania zasiadłam do laptopa, dodałam kilka tweetów, popisałam z Henrym sms i zeszłam na dół, bo mój tata wrócił, a musiał podpisać mi uwagi.
-Heej tato!
-Hej, jak tam w szkole?
-A dobrze, słuchaj tato, mógłbyś mi to podpisać?
-A co to jest?
-No takie oświadczenia, że jestem nowa w szkole i tak dalej.
-No okej, daj.
-Uff, dzięki!
-Samanto..
-Tak..?
-To nie jest..
-Wiem, a co miałam powiedzieć?!
-Hhahahahhh, płakać czy się śmiać? Czy może nakrzyczeć?
-ŚMIEJ SIĘ! PROSZĘ!
-Za co?
-Wszystko tam jest napisane.
-Hhahaahhh! Czemu odpowiedziałaś „pilot”?
-Bo wiesz.. nie wiem, taki odruch!
-Coś często masz te odruchy.. Dobra Sam, idź spać, nic ci nie zrobię, ale wiesz, teraz powiem jak nadopiekuńczy ojciec, zachowuj się, okej?
-Okej! I dzięki, że się nie darłeś! Dobranoc!-przytuliłam go.
-Dobranoc.
Poszłam na górę..  I dochodziła 22, postanowiłam iść już spać. W krótkim czasie zasnęłam, tak spałam i spałam, śniła mi się jakaś lama na której siedzę i śpiewam „Na Na Na” chłopaków, potem przyszedł osioł i zaczął się całować z tą lamą i potem.. wiecie, a ja sama dalej śpiewałam „Na Na Na”, a potem do nich podeszłam i wydarłam się.. Oni zaczęli mnie gonić, bo przeszkodziłam im w robieniu dzieci, a ja uciekałam i sen się skończył, bo usłyszałam w tle „More than this”, okazało się, że to mój telefon.
-Eeee?
-Hej.
-Lou, pojebało cię?
-Nie tylko mnie! Wszyscy tutaj są.
-Kurde, jest 3 nad ranem durnie!
-Kurna, zapomniałem! Zayn! Taki mądry jesteś, byś przypomniał!
-Zayn to jeszcze dziecko, ale ty Lou.. I to jeszcze najstarszy!
-Właśnie Lou!-krzyknęli wszyscy.
-I jak zawsze wszystko na mnie.
-I tak cię kocham! Mój panie marchewko! Nie smuć się!
-No dobra.. już, już.
-Louis się szczerzy..
-Hhahh, zgadłaś.
-Ja nie zgadywałam, ja to widziałam!  Jestem wróżką!
-Hhahahahahahhhh.
-Hhahahahhahahhahahh.
-Czy my o czymś nie wiemy?
-A wiecie, takie nasze rozmowy..
-nie wnikamy, co robisz?
-Śpię.
-LlalallalallalaLAALALallalal!
-Przestańcie! Ja chce spać!
-Taa, chciałabyś..
-Eeej, zaśpiewajcie mi do snu.
-Co?
-„More than this”
-No dobra..
-I zaczęli śpiewać.

I’m broken, do you hear me?
 I’m blinded, ‘cuz you are everything I see
 I’m dancing, alone
 I’m praying
 That your heart will just turn around
 And as I walk up to your door
 My head turns to face the floor
 Cause I can’t look you in the eyes and say

When he opens his arms and hold you close tonight
 It just won't feel right
 Cause I can love you more than this, yeah.
 When he lays you down I might just die inside
 It just don’t feel right
 Cause I can love you more than this
 Love you more than this

If I’m louder, would you see me?
 Would you lay down in my arms and rescue me?
 Cause we are the same
 You save me
 when you leave it’s gone again
-Sami? Jesteś?
-*cisza*
-Zasnął śpioszek, dobranoc mała.

Rano miałam pobudkę z wyszczerzem na twarzy, ta rozmowa była genialna.. usnęłam po zwrotce Nialla i gdyby tak było codziennie! No weźcie, One Direction śpiewało mi do snu moją ulubioną piosenkę.. Marzenia się spełniają.
Te 2 tygodnie ogólnie minęły mi spoko.. Bez większej nauki, miałam luzik, bo nowa i tak dalej.. Dostałam tylko 3 uwagi, czyli łącznie 5.. Muszę się trochę poprawić, bo łoo.. Jestem bezczelną dziewczyną, ale oceny mam dobre, żeby nie było! Wreszcie zadzwonił upragiony dzwonek na 2 tygodnie wolnego…  Ubrałam się, wyszłam ze szkoły i spotkała mnie miła niespodzianka.
-Henry! Cześć! Co ty tutaj robisz?
-Hej Sami! Niespodzianka!
-Ale miałeś wrócić jutro..
-No widzisz, tak mi się do ciebie śpieszyło!-W tej chwili przyjaciel przytulił mnie i pocałował w policzek.
-Ale fajnie, że jesteś!
-Hahhahh! Jak tam szkoła?
-Eee ty! W lokach!-krzyknęły oddalone ode mnie o kilka metrów blondynki.
-Co?
-Chodź na chwilę.
-Co chcecie?
-Kim jest ten chłopak?
-To Henry.
-Ładny, umówisz nas z nim?
-Nie.
-Czemu?
-Bo on jest… tym.. ten.. moim chłopakiem.
-Serio? To nara!
-Hahhahah, okeej, zaczęło się, cześć.-udałam się do czekającego Henrego.
-Co chciały?
-Umówić się z Tobą.
-A ty?
-Właśnie.. Chodzimy ze sobą.
-Czy ja o czymś nie wiem?
-Musiałam coś wymyśleć.. przecież nie szukasz dziewczyny.
-Dziękuję Samanto! Uchroniłaś mnie przed sweet nastolatkami!
-Nie ja za co mój Hitlerze kochany! To co robimy?
-Nie wiem.
-Eeej, może chodź do mnie, co?
-No dobra! Chodźmy!
Nasza podróż trwała 20 minut.. Dotarliśmy do domu równo na 16.30, zdjęłam wszystkie niepotrzebne rzeczy i udaliśmy się z Henrym do mojego pokoju.
-Ale przytulny pokoik, wow, ale widok!
-Widok śliczny.. a szczególnie nocą.
-To co robimy?
-Poczekaj, odpalę laptopa!
-Okej.
-Ej, masz tak w ogólnie twittera?
-Mam.
-Weź mnie follnij.
-Poczekaj, zaloguję się.
-No nie gadaj.. 30 tysięcy followers? Jesteś sławny..?
-Nie, tylko po prostu długo mam twittera, no i swoje zdjęcie 2 wstawiłem.
-hahhahahahhh! Wymiatasz! Masz 0 following?
-A po co mi? Widzisz.. ty będziesz nim jako pierwsza!
-Och! Cóż za zaszczyt ty mój Henreo!
-No widzisz…
-Poczekaj, pójdę po jakieś chipsy, cola czy soczek?
-Soczek.
-Okej, zaraz wracam.
-Tylko się nie wywal!
-Aha!
Ogólnie czas spędzony z Henrym był cudowny.. Śmialiśmy się, oglądaliśmy jakieś teledyski, opowiadałam mu o chłopakach, o szkole i naprawdę było kurde super, ale przerwał nam telefon od Lou.
-Tak Lou?
-Sami! Mieliśmy zadzwonić jako pierwsi! No więc.. Gdzie idziemy?
-Że jak?
-No wróciliśmy z USA!
-Ale mieliście jutro..
-Nie chciało nam się już tam siedzieć, to jak?
-No dobra!
-To w Strasburg o 19?
-Serio, tam?
-Proszę!
-Przeżyję, ale mam nadzieję, ze ten kelner już tam nie pracuję!  
-Okej, to do zobaczenia!
-Ale czekaj..!
-Co?
-Może pójść z nami mój przyjaciel?
-Hmm.. No jasne, im więcej, tym lepiej!
-Eeej, ale nikt nas nie rozpozna?
-Spoko, mamy specjalny kącik, jesteśmy wtedy ninja.
-To spoko! Pa!
-W co ty mnie znowu wkręciłaś?
-Poznasz wreszcie Nialla, Zayna, Liama, Lou i Harolda.
-A czy ja tego chce?
-No oczywiście, że chcesz! A właśnie, miałam 3 tygodnie temu taki pomysł.. zamknij oczy.
-Nie zadźgasz mnie?
-Hhahahh, nie! Zamykaj!
-Co mi przyczepiasz?
-Okej, już.. przejrzyj się w lustrze.  
-Hhahahhahahh! Ale ty jesteś psychiczna.. mam wąsy na Hitlera, śmieszne! Bardzo!
-Zobacz jaki mają zapach.
-Wanilii?! Serio Sam? Hhahahah, jesteś niemożliwa!
-Dobra Henry, zapieprzamy do kawiarni, już 18.45.
-Okej!

-Eej, ale wiesz, że kucyki nie mogą latać?
-Oczywiście, że mogą!
-Serio? Pokaż!
Wtedy Henry wziął mnie na ręce i zaczął obracać naokoło.
-AAAAA! Henry!
-Łooołoł! Hahah! Więc to ten twój przyjaciel?-odparł Lou.
-Tak, to jest Henry!
-No Henry, daj mi ją!
-Lou, nie!
-I jak?
-Ojej, ale jesteś cieplusi, wtulę się, okej?
-Oczywiście! Wniosę cię jak żonę do tej kawiarni!
-Taak! Wesele! Juuhu!-zaczęłam się wydzierać.
-Dobra Lou, możesz ja już puścić!
-Właśnie.. już sobie poradzę mężu!
Zajęłam miejsce obok Henrego, obok Hitlera siedział Zayn, naprzeciwko mnie Hazza, obok loczka Lou, a dalej Niall i Liam.
-Henry, mam pytanie.
-No?
-Czemu masz wąsy?
-Hhahahahahhahh!-wybuchłam śmiechem.
-Sam! Mówiłaś, że są odczepione!
-Hhahahahh! Ojej, zapomniałam Hitlerze!
-Hitler! Miałaś nam opowiedzieć..
-Dawaj!-krzyczał Lou.
-No dobra, a więc..
Zaczęłam im wszystko opowiadać, oblanie shakem, wymyślenie przezwiska i ogólnie całe nasze spotkanie, wszyscy wybuchli głośnym śmiechem razem ze mną, ale w pewnym momencie ucichłam, bo zobaczyłam, że wakacyjny kelner zmierza w naszym kierunku.
-Kurwa! Chować się ludzie!-szybko weszłam pod stolik i tam siedziałam.
-Ee, co ona odwala?
-Kelner po lewej!-odparłam.
-Hhahahhahh! Dzień dobry panie kelnerze.
-Dzień dobry, co podać?
-Pamięta pan może wakacyjną dziewczynę, przez którą miał pan kawę na buzi?-spytał Lou.
-Eee..
-Aaaaał!
-Coś się stało?
-Nie, nic, to pamięta ją pan?
-No tak.. Rekcja na wasz widok, takiego loczka nie da się zapomnieć. Dlaczego pytasz?
-Może chciałby pan ją zobaczyć? Aaaaał!-waliłam go w łydkę.
-Jest tutaj?
-No tak!
W tej chwili przewaliłam Henreo z krzesła, bo zahaczyłam nogą i poleciał w dół, a ja uciekłam do pobliskiego stolika na czworaka, poza tym na stoliki poleciał jakiś facet i kobieta, a ludzie śmieli się.
-Żyją państwo?
-Kto to mówi?
-Tutaj, z dołu.Ja przepraszam.. Uciekam przed kimś, wiecie, ucieczka na psa, chomika albo kota, oo, ucieczka na mysz też albo lamę.
-I tak cię widzę.-odparł kelner.
-Ojej.
-Chcesz drugi raz zrujnować kawiarnię? Już przewaliłaś 3 osoby.
-Ta przy naszym stoliku się nie liczy..
W tym momencie kelner zaczął się na mnie patrzeć, a ja na niego, myślałam, że będzie kazał mi wyjść z tego miejsca i da zakaz wstępu, ale on za to wybuchł głośnym śmiechem.
-To śmiech zemsty? Jak w atomówkach?
-Nie, bardziej śmiech śmiechowy.. W atomówkach?
-Nieważne, czyli, że mnie nie wygonisz czy coś? Bo nie za fajne mamy wspólne wspomnienia.  
-No fakt.. Nie, będziesz żyć, możesz iść do stolika. Do swojego męża.. i przyjaciół.
-Męża?
-Słyszałem jak dziękujesz swojemu mężowi, sam nie wiem.
-Dobrze, to idę! Dzięki.-wyszczerzyłam się.
-Nie ma za co..
Powędrowałam do stolika.
-Proszę, nie śmiejcie się!
-Jak tu można się nie śmiać? Hhahahahh, obaliłaś troje ludzi!
-No weźcie, bo czuję się zawstydzona!
-Hhahahah, to cudownie!
-Już zamówiliście?
-Tak.
-Co mam?
-Kawę!
-Mój boże.. weźcie!
-Hhahah, no co?
-Od razu uprzedzam.. bo może zrobić z was murzyna!-ostrzegł ich Henry.
-Postaramy się!
Kiedy przyszły ciepłe napoje trochę się ogarnęłam i nie oblałam nikogo, tylko siebie, byłam cała w kawie i dostałam przezwisko „murzyn”. Spoko.. Przyzwyczaiłam się, poza tym dużo się śmieliśmy i rozmawialiśmy o różnych bezsensownych rzeczach.. Dużo szeptałam z Henrym siedzącym obok mnie, chłopacy zaczęli snuć podejrzenia.
-Eeej, to wy jesteście.. ten.. parą? Razem?-spytał się Liam.
-Hahahahh! Po dzisiejszym postoju przed szkołą to chyba tak, co Sami?
-No jasne!
Wtedy Henry mnie objął i pocałował w policzek, poczułam na sobie wzrok chłopców.
-Ja.. przepraszam.. muszę wyjść.-odparł Harry.
-Stary, coś się stało?-spytał nadopiekuńczy Lou.
-Nie, po prostu muszę się przewietrzyć.
-No okej.
Kiedy loczek zakładał kurtkę spojrzał się na mnie tymi zielonymi oczami z taką jakby wrogością, nie wiedziałam o co mu chodzi.. Kiedy szybko wyszedł, zaczęłam się zastanawiać co mu jest.
-Eeej, co z Hazzą?-odparłam.
-Nie wiemy… Był w świetnym humorze kiedy gadaliśmy.
-Tak, potwierdzam.
-Wiecie co? Pójdę zobaczyć co z nim.
-No okej, leć Sami.
Ubrałam kurtkę i wyszłam przed drzwi, zobaczyłam siedzącego na schodach Harrego, który wpatrywał się w jakiś punkt, podeszłam do niego i położyłam rękę na jego ramieniu.
-Hej Hazza, co z tobą?
-A nic.
-Przestań.. przecież widzę, masz taka minę..
-Po prostu kawa musiała mi zaszkodzić, to wszystko.
-A tak naprawdę?
-No brzuch mnie boli.
-Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko.. jesteśmy przyjaciółmi, masz jakieś problemy?
-Przyjaciółmi.. ehh.. Nie, nie mam, spokojnie.
-No dobra, najlepszymi przyjaciółmi loczku!-puściłam mu oczko.-To idziemy do środka?
-Nie chce.
-No chodź!
-Nie, ja.. już pójdę.
-Gdzie?
-Do domu.
-Przestań! Nie wygłupiaj się! Chodź!-złapałam go za dłoń.
-Nie!-wyrwał ją.
-Dobra, nie musisz krzyczeć.. Na pewno chcesz iść?
-Tak, cześć.
-Dobranoc, powrotu do zdrowia.
Potem widziałam już tylko oddalającego się Harolda.. Nie wiem co go ugryzło, to było dziwne.

________________________________________________________

No i jest kurde 16. 
Przepraszam, że dodaję tak rzadko, ale w tym tygodniu naprawdę miałam duży wycisk w szkole. Chce wam się odwdzięczać długimi rozdziałami.. Zawalam noce żeby je pisać, ale co tam! 
Gimnazjum to nie bajka.. Same kartkówki w klasówki. Dziękujmy Bogu za weekendy.
A ja chce wam przede wszystkim podziękować za wejścia i komentarze.. Jesteście tacy kochany, że czytacie te wszystkie bzdury. Naprawdę bardzo zależy mi na waszej opinii, bo wiecie.. Nie wiem czy jest sens, dlatego zawsze liczę na te kilka słów zostawionych pod rozdziałem.
Musze się trochę ogarnąć i dodawać te rozdziały częściej.. Bo jeszcze zapomnicie o tym blogu i co? 

Tak już nie do tematu.. Jestem z was cholernie dumna! Za ten czat z chłopakami! POLAK POTRAFI! Ja płakałam normalnie jak to wszystko słyszałam.. Nie jesteśmy Narnią! Zapamiętajcie to! Wszyscy nam teraz zazdroszczą.. po prostu jesteśmy nierozłączne, taka directionowa rodzinka i kiedy chcemy potrafimy dopiać swego.. Te wszystkie akcje, teraz ten czat. Normalnie płaczę, teraz, jak to piszę. KOCHAM WAS! ♥

I jeszcze raz chce podziękować za czytanie, komentarze i ogólnie wszystko! Nie znam większości z was, ale i tak wiem, ze jesteście zajebiste! Po prostu polki są najlepsze! Jak przyjedzie tutaj One Direction, a to moim zdaniem mamy zapewnione to nie będą chcieli odjechać! Ja wam to mówię! 
Dobra, nie będę się rozpisywać.. bo będzie ta notka dłuższa niż rozdział.

DZIĘKUJĘ! KOCHAM WAS! I PRZEPRASZAM! ♥
Ola. (tt: FalalaPL) ;*

15 komentarzy:

  1. Pierwsza xd (no chyba, że ktoś mnie wyprzedził ;S) Kurde wpsaniale jak zawsze ;d Dostała dwie uwagi w jednym dniu dobra jest ;D haha xd
    To czekam na kolejny !
    u mnie też nowy gdyby co ;d
    pozdrawiam.
    [broken-inside]

    OdpowiedzUsuń
  2. coś wyczwam że hazza cos czuje do Sam...^^
    podoba mi sie to ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Superrr! Tylko ten Henry mnie jakoś nie bawi :-/ Juz bym wolała, zeby Sam wybrała Harrego. Szkoda mi go :-( Ale co napiszesz, to zależy od Ciebie :-)) Na pewno tak, czy inaczej bedzie super :-)) Ten blog jest świetny i mega zabawny :-D Juz sie nie mogę doczekać następnego rozdziału! Tylko pliss, wiecej 1D mniej Henrego. A zreszta, nie będę Ci sie wtrącać :-) I tak ten blog jest mega! Wierze, ze znowu cos ciekawego wymyślisz w następnym rozdziale ;-))

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahahh po pierwsze KOCHAM POLISH DIRECTIONERS ! <3 Po drugie : KOCHAM TO OPOWIADANIE ! <3 A po trzecie : KOCHAM CIEBIE ! <3 Wow, moja milosc objela wszystko i wszystkich, hahahah ! :D Kurcze, rzeczywiscie dlugi rozdzial ! <3 I to mi sie jeszcze bardziej podoba ! :D Hahha o kurcze, juz 16 ~ O.O Ale z tymi uwagami to bylo genialne ! <3 Hahha xd Albo jak Zayn dzwonil ! Albo Lou :D Uhuhu xd I potem Hazza zwijal sie ze smiechu ! :D Albo jak ja chlopcy w nocy o 3 obudzili i jej zaspiewali ! :D A potem ta akcja przed szkola ! :D Uhuhuh xd No to chodzi z Henrym, BUAHAHAH xd I tak wole, zeby byla z Hazza :D Biedny loczek :( Wiadomo, ze sie w niej buja ... HAHAHAH ale ta akcja z kelnerem ! I wywaleniem trojki ludzi ! I z kawa ! I pod stolikiem ! I kopaniem Lou ! Hahhaha KOCHAM TO ! <3 NEEEEEEEEEEEEEEEXT ! xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Super !! Ale jakoś tak niekoniecznie lubię Henrego.. Może dlatego , że jego konkurencją jest ONE DIRECTION , a niemożliwe , żebym polubiła jakiegoś chłopaka tak bardzo jak ich :D
    No i bieedny Harry :( Ale to twoje opowiadanie i nie pierdziel , że to głupoty :P Jakby były , to by nikt nie czytał (XD alem , żem genialna) . No więc jak już każdy piszę , "ŻE NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NEEEEXXXTA" . Weny . xx
    Natalie xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawie, ciekawie :D
    Tylko czasami nie mogę się połapać kto co mówi .. No tak mój genialny mózg . xD
    Czeeekam . :)

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG jaki ten rozdział fłuuuuuugi! Chyba najdłuższy jaki w życiu czytałam xDxD A tak poza tym to jest świetny już nie moge się doczekać kolejnego ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. jaki dłuugi :D strasznie mi się ten blog podoba i nawet nie masz prawa myśleć o tym, żeby go skończyć! co drugie zdanie leję ze śmiechu ^^ a te ich rozmowy mnie powalają... zajebiście jest :> szkoda mi Hazzy, bo coś czuję, że on coś czuje do Sam :D to jest chyba mój ulubiony blog i nie mogę się doczekać następnego ; ** dodawaj szybko.
    + mogłabyś mnie informować o nowych? mój twitter -- > @paulinoszek

    OdpowiedzUsuń
  9. kurwa dziewczyno jesteś zajebista itd. <3
    twoje opowiadanie jest najlepsze jakie czytałam a czytałam ich baaaardzo dużo ! ;D
    jak jesteś taka jak Sam to jesteśmy bardzo podobne ;)
    musisz zrobić kiedyś twitcama <33
    czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahah, taaak, ona definitywnie jest taka jak SAM! :D
      + dołączam się do prośby i czekam na twitcama!
      <3

      Usuń
  10. Proszę szybko o następny rozdział akurat skończyło się w najważniejszym momencie ! Proszę.! Jest kobito zarąbista .!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejejejejeje, HAZZA I SAM, wreeeeszcie!
    Niech sie lokowaty ogarnie i nie zostawia jej samej! :C
    Ale ogólni jest super, Murzyn i Hitler to ciekawe połączenie, nie powiem. :D
    Super, zajebiście jest, ale i tak już o tym wiesz! C(:
    + Tęsknie. </3 muszę cię złapać na gadu.

    kocham<3333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mnie złap teraz. Czekam na ciebie. :< Wjedź! :<

      Usuń
  12. rozdziały jak najbardziej mi się podobają, ale wyłapuję jeden błąd. Strasburg? to miasto, wydaje mi się że chodzi ci o Starbucks :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Super ! Nie moge sie doczekać nn ;D

    Zapraszam :
    http://do-you-love-it-so-much-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń