piątek, 27 stycznia 2012

II ROZDZIAŁ


Polski wreszcie się skończył.. Generalnie nic na nim nie robiliśmy, pani oddawała tylko wypracowania w zeszytach na temat „rozmowa ze śmiercią”. Dostałam 6, oczywiście klasa patrzyła się na mnie jak na jakiegoś kujona.. Ale to co z tego, lubiłam się uczyć, oczywiście na przedmioty humanistyczne, bo fizyka, matematyka i chemia to same zło..
Następny przystanek klasa 011-fizyka.. Powtórzenie do jutrzejszej klasówki, na którą nie chciałam iść i zastanawiam się jakby tu się rozchorować, tak szczerze mówiąc, robiłam to już tyle razy, że rodzice zauważą moją wymyśloną chorobę na wylot, mogłam się także spóźnić, ponieważ fizyka była na pierwszej lekcji, no, ale się zobaczy.
Pozostałe lekcje minęły bez większych problemów, więc kiedy na zegarku wybiła 14.25 rozeszliśmy się do szatni, wzięłam moje ubrania i poszłam do domu.. Oczywiście nikogo nie było, jak zawsze zresztą, rodzice pracowali do późna i nie mieli na mnie czasu, zresztą wolałam siedzieć sama, w ciszy niż wysłuchiwać tych ich wszystkich kłótni.. Tak, moi rodzice się strasznie kłócili, dotyczyło to zazwyczaj pieniędzy i innych głupot.. o których nie miałam ochoty opowiadać.
Oczywiście nie usiadłam od razu do lekcji jak jakiś prymusek.. chociaż mnie za takiego brali. Pooglądałam tv, zjadłam płatki, pograłam w Xboxa i wreszcie zasiadłam do odrabiania lekcji. Szczerze mówiąc poszło mi to szybko i sprawnie. Musiałam przyłożyć się do matmy, bo jutro będzie mnie pytała za dzisiejszy wybryk, zresztą już 3 raz w tym tygodniu. Kurde, to nie moja wina, że miałam 3 razy w tygodniu matmę na pierwszej lekcji, czasem robiłam jej na złość i specjalnie nie przychodziłam.. A wtedy szła do wychowawczyni i zaczynała się „ta rozmowa”
Na 17.00 miałam korki z fizyki, musiałam się przyłożyć do klasówki, bo wtedy dostanę laptopa kurde, ale kompletnie nic mi nie wchodziło do głowy. No dobra, ale poszłam do mojego kochanego pana, którego uwielbiałam. Gdyby uczył mnie w szkole to przychodziłabym na tą lekcję z przyjemnością. Pośmialiśmy się, pożartowaliśmy, jeszcze do tego pomógł mi odrobić z chemii. I zaczęła się nauka.. Nic nie rozumiałam, ale po chwili tak mi to zaje***** przetłumaczył, że zrozumiałam wszystko, odgrywał jakieś durne scenki co  tak mnie rozśmieszyło, że prawie zakrztusiłam się ze śmiechu..
Wróciłam do domu, trochę ogarnęłam pokój.. Bo był w nim, nawet nie wiem jak to nazwać. Poszłam do sklepu po chipsy, bo nie jadłam nich od tak dawna, że nie wiem.. I wreszcie usiadłam do mojego kochanego komputerka, weszłam na upragniony od rana twitter i zaczęło się pisanie z ludźmi, lubiłam to.
Dochodziła 21, a ja siedziałam dalej sama. I dobrze, mogłam się powygłupiać, pośpiewać, to znaczy pofałszować piosenki chłopaków i potańczyć. Tak poza tym pisałam na gadu-gadu z dziewczynami z tt, z moim Fistaszkiem, Madison, Karoliną, Patrycją, Kamilą oraz Malikową.. Były super, kochałam z nimi pisać, ale dzieliło nas tyle kilometrów.. I to było najgorsze. Posiedziałam sobie jeszcze do 21.30 i postanowiłam się wykąpać i wreszcie ogarnąć moje włosy i je umyć.. A co do nich, miałam loki, sięgające mi prawie do łokci, czasem je lubiłam, a w szczególności kiedy mi je chwalili, ale dla mnie to były normalne włosy, tylko, że kręcone, byłam pani Stylesowa kurde, bo Harry też miał loczki.
Przygotowałam sobie piżamkę, tym razem niebieską i weszłam pod prysznic, kiedy skończyłam cała łazienka była zalana. Kurde, czy muszę to zawsze robić? Wytarcie tego miejsca zbrodni zajęło mi chyba z 15 minut, mokre ręczniki walnęłam do kosza.. I zaczęłam czesać swoje włosy, co nie wychodziło mi za dobrze, no, ale cóż, musiałam trochę pocierpieć.
Siedziałam w łazience dobrą godzinę, umyłam także ząbki, wy kremowałam się i wreszcie wyszłam. Moi rodzice wrócili i jak zawsze zresztą siedzieli w osobnych pokojach.. I do którego tu iść? Nie poszłam do nikogo, wykrzyczałam na cały dom „cześć” i schowałam się w swoim pokoju.. Przygotowałam sobie ubrania, (a jednak jest we mnie coś z Zayn’a!) i jeszcze powtórzyłam sobie z tej fizyki.. no cóż, muszę iść, nie chce mieć zaległości. Pewnie pan Kaszanka (tak nazywałam korepetytora od fizyki) zadzwonił do mojego taty i powiedział o klasówce, przyjaźnili się, czasem mnie wkurzali, no, ale cóż, przynajmniej mój ojciec miał przyjaciela.
Położyłam się, przykryłam kołderką, kocem i ustawiłam sobie budzik. Zaczęłam gadać do mojego telefonu:
-Jeśli nie obudzisz mnie jutro o 7 to Cię walnę o ścianę.. Mówię serio.
Po czym pocałowałam mojego misia Harolda i poszłam spać… (Zzzz..)
Budzik mnie obudził-JEA-Chyba się wystraszył-pomyślałam. No dobra, ubrałam się w moje przygotowane wcześniej ubrania, rozpuściłam włosy bo o dziwo, dzisiaj wyglądały przyzwoicie i poszłam na posiłek. Mój tata jest kochany, zrobił mi kanapki, herbatkę i włożył sałatki na śniadanie. Kiedy zjadłam, umyłam ząbki, ubrałam się i tym razem nie zapomniałam założyć butów.. Jeszcze na pożegnanie tata dał mi kopa, mówiąc, że to „na szczęście” i poszłam do szkoły. Spokojnie na 7.45 weszłam na korytarz i był zapełniony ludźmi (WRESZCIE!) rozebrałam się, zmieniłam buty i poszłam pod salę. Zaczęłam sobie przypominać wszystko, ale po 5 minutach skończyłam, bo usłyszałam jakieś krzyki. Okazało się, że nasz klasowa grupka dziewczyn kłóci się o jakiegoś chłopaka, postanowiłam tam podejść, bo zaraz zaczęły by się bić. No, ktoś tu musi być mamusią, Liam Dadddy Direction, a ja Sami mummy. Coś to nie pasuję, no, ale dobra..
-Eeej, dziewczyny, opanujecie się, co się stało?
-Nie Twoja sprawa.
-Dobra, już idę..
-Poczekaj.. Bo chodzi o to, że ona zabrała mi chłopaka..
-Tego Damiana?
-Jakiego?
-No wiecie, garbusa (zawsze jak przechodził obok mnie tak do niego mówiłam)
-Nie.. No co Ty.. Chodzi o Przemka, tego z II klasy.
-aaa, wiem, więc Karolina, po cholerę zabierałaś jej tego Przemka?
-Żeby się zemścić, ona mi ostatnio odbiła Michała..
-Ty też się chciałaś kurde zemścić? Masz Przemka, po co odbijałaś jej Michała?
-Bo mi wtedy nie układało się z Przemkiem i jak zobaczyłam jacy są szczęśliwi.. To coś we mnie weszło..
-W każdym związku są wzloty i upadki.. To, że się nie układa, nie znaczy, że możesz robić swojej przyjaciółce takie świństwa.
-Że komu?! Przyjaciółce? Pff, nie przyjaźnię się już z nią..
-A ja z Tobą.
I gdy chciały odejść pociągnęłam obie za uszy i przysunęłam do siebie,a wtedy krzyknęły "auuu" i kazałam na spokojnie porozmawiać. Po jakiś 5 minutach były pogodzone, podeszły do mnie i powiedziały:
-Dziękuję loczku.
-Nie ma za co, odpowiedziałam uśmiechając się.
Tak, tak, właśnie takie problemy były w mojej klasie…Szczerze mówiąc, nie rozumiałam ich, Dziewczyny kłócące się o chłopaków, o koleżanki i o to która jest ładniejsza.. Nie interesowały mnie takie rzeczy, a jeśli nie byłaś „cool” nie znajdziesz przyjaciółki, ale ja zawsze sobie mówiłam, że nie zmienię się dla innych, poczekam na taką osobę, która mnie zaakceptuje w pełni. Zazwyczaj w klasie byłam rozwiązywaczem problemów, ale szczerze mówiąc, pasowało mi to, bo lubiłam pomagać ludziom, po prostu byłam inna od tej klasy i szkoły.. i nie potrafiłam się zmienić.
No i nadeszła ta chwila grozy.. Wybiła 8.00, kiedy usłyszałam dzwonek ciarki przeszły po moim ciele.

5 komentarzy:

  1. Też nienawidze fizy. :// No ale rozdział fajny..i wciagajacy.:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wciągnęło mnie, choć ktoś inny mógłby napisać, że nic się nie działo. Ciekawa jestem co będzie dalej :* I kiedy pojawią się chłopcy. [help-me-see]

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje że zda ten egzamin ;) czekam na następny rozdział i zapraszam do siebie tell-me-a-lie-tonight.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooooo ! <3 Nareszcie doczytałam do końca ! :)) No nieźle, nieźle :DD Rozwiązywaczka problemów ? Znam to skądś xd Ale nie zawsze wychodzi :( Całego świata nie zbawisz -.- Chociaż wiadomo, że baaardzo się chce xdd Ehh, life is brutal :) Ale dobre było z tym korepetytorem i jego metodami nauczania :D Heh i te porównania i skojarzenia z chłopakami z 1D <3 Hyhyhy, ale ma fajnego tate :D

    OdpowiedzUsuń
  5. fajnie się wszystko zapowiada, polubiłam tą główną bohaterke .. czekam na 1D i no na NN . :D @wowlovely69

    OdpowiedzUsuń