piątek, 17 lutego 2012

ROZDZIAŁ XII


Kilka dni spędziłam u cioci Anity. Nie byłam w stanie patrzeć na mamę bądź tatę.. chociaż przez chwilę. Anita jako jedyna mnie rozumiała, nawet nie wiem czemu, ale wiedziałam, że mogę jej zaufać. Zbliżał się dzień sądu ostatecznego.. Sylwester spędziłam w moim pokoju, jak to się mówi „Jaki nowy rok, taki cały rok”.. Dobrze wiedziałam, że tak będzie, nie potrafiłam się pozbierać, ciągle płakałam. To było okropne.. wcześniej tez to robiłam, ale tamten płacz był zupełnie inny.. Wreszcie nadszedł 3 luty- mój najgorszy dzień życia. Do sądu przyjechałam z ciocią. Budynek był taki ponury i okropny.. nie miałam ochoty zostawać tu ani chwili dłużej, ale musiałam. Rodzice już czekali, postanowiłam zamienić z nimi kilka słów.

-Hej córeczko i jak tam? Wszystko dobrze?

-Żyję, a jak tam u was?

-Smutno nam bez Ciebie..

I w tym momencie na korytarz wszedł jakiś mężczyzna. Podszedł do mamy, pocałował w usta i przytulił. Widziałam uśmiech na jej twarzy, taki szczery.. Nigdy przy tacie taka nie była.. Z jednej strony cieszyłam się, ale z drugiej moja psychika tego nie wytrzymywała, to był taki cios w moje serduszko.

-Sami, to jest Robert.

-Cześć Sam, jak widać córka odziedziczyła urodę po matce.-oznajmił mężczyzna uśmiechając się.

-Hhahahahh, zabawne.-odpowiedziałam ironicznie i odwróciłam się od niego.

-Córeczko, proszę Cię…

-Dobrze, zacznijmy od nowa. Dzień dobry proszę..

-Jestem Robert, witaj!

-Cześć, a ja Samanta.

-No więc jak tam Sam żyjesz?

-A jakoś leci.. ogólnie żyję, staram się być silna.

-Będę mieć bardzo wytrzymałą córeczkę.. och, jestem taki szczęśliwy!

-Zaraz. CO?! Jaką „córeczkę” do cholery?!-zapytałam podnosząc głos.

-No moją.. w końcu jeśli przeprowadzisz się do nas to będę Twoim..

-NIE BĘDZIESZ! Ja mam JEDNEGO tatę i go kocham najbardziej na świecie! Nikt mi go nie zastąpi!-powiedziałam ze łzami o oczach krzycząc na niego, po chwili wybiegłam stamtąd, słyszałam tylko niewyraźne słowa mojej rodziny..

Chodziłam po mieście jak obłąkana, moje oczy były całe czerwone.. A twarz wyglądała okropnie. Dlatego też ludzie się na mnie patrzyli jakbym uciekła z psychiatryka. „Gdzie jest ta zwariowana Sam do cholery?!” zadawałam sobie to pytanie.. Dobrze wiedziałam, że przez długi czas się nie pozbieram.. To było takie trudne. „Córeczka!”, niech sobie w dupę wsadzi tą córeczkę i własną zrobi z moją kochaną mamusią! Miałam ojca! Jednego.. i jedynego. Zawsze mnie pocieszał, rozśmieszał i był przy mnie, ale kochałam strasznie także mamę. Nie chciałam ich zranić i podejmować decyzji, których mogę w przyszłości żałować, dlatego oddałam ją sądowi. Wydawało mi się, że już chyba tam nie zawitam.. Siedziałam sobie w moim ulubionym miejscu z dala od ludzi, hałasów i silników samochodów. Nawet nie wiem skąd znałam tą kryjówkę, po prostu kiedyś jakby ktoś mi o niej opowiadał, ale nigdy nie potrafiłam sobie przypomnieć kto.. pomimo wszystko uwielbiałam to miejsce, mogłam się wyciszyć i przemyśleć kilka spraw.. Nikt o nim nie wiedział, więc nikogo się nie spodziewałam lecz po chwili usłyszałam jakieś szmery w krzakach.

-Kot tam jest?

-To ja Sami.

-Tata? Skąd znasz to miejsce..?

-A Ty skąd je znasz?

-Znalazłam je..

-Ja ci je pokazałam córeczko, kiedy miałaś 5 lat przyszliśmy tutaj.. Tak strasznie się zachwycałaś tym miejscem.

-Wiedziałam! Wiedziałam, że je skądś pamiętam.. A co ty tutaj tak w ogóle robisz?

-Przyjechałem po ciebie.. Sam, wiem, że ci ciężko, nam z mamą też, ale musisz być silna kochanie! Wiem, że to wytrzymasz.. masz to po tatusiu!

-Hahahahh, wiem tato, wiem, ale po prostu jak usłyszałam „Moja córeczka” coś we mnie wybuchło.. Naprawdę nie chciałam, ale..

-Wiem kochanie, rozumiem cię.-powiedział tata, a ja się w niego wtuliłam.

-To co, jedziemy?

-Gdzie?

-No do sądu..

-Sam, jesteś..?

-Tak, jestem pewna tato. Muszę być silna! Wytrzymam, w końcu po kimś to mam.

-Moja krew! Dobrze, a więc jedźmy..

Byliśmy na miejscu po 15 minutach. Idealnie trafiliśmy, właśnie wezwali nas do Sali.. Rodzice weszli pierwsi, mi kazali zostać i przyjść jak zostanę zawołana… O dziwo nie słyszałam za drzwiami żadnych krzyków mamy i taty, po 10 minutach wyszedł jakiś facet i spojrzał się na mnie.

-Pani Samanta Bielaśko?

-Tak.. ale nie pani, mam dopiero 15 lat.

-Dobrze, proszę na salę.

I weszłam.. Rodzice siedzieli oddzielnie naprzeciwko siebie, tata uśmiechnął się, a mama była wpatrzona w Robercika.. Podeszłam do jakieś barierki i prawie się przewaliłam, jak to ja zresztą..

-Przedstaw się nam proszę.-oznajmił sędzia.

-eem.. Nazywam się Samanta Bielaśko, uczęszczam do szkoły, nie pracuję, mam 15 lat.. coś jeszcze?

-Nie dziękuję, wystarczy, a więc Samanto, wezwaliśmy cię tutaj zapewne wiesz z jakiego powodu..

-Tak, wiem.

-Więc nie potrafisz powiedzieć z kim chciałabyś zostać?

-Nie, nie potrafię.. to cholernie.. to znaczy przepraszam, strasznie trudne. Ta decyzja jak i cały ten rozwód.

-Wiem Sam, a powiedz, z kim dogadywałaś się lepiej kiedy twoi rodzice byli razem?

-Sama nie wiem.. Czasem z mamą, czasem z tatą, ale kocham ich oboje tak samo.

Odpowiedziałam jeszcze na kilka pytań i poprosili mnie o opuszczenie Sali i poczekanie za drzwiami. Zgodziłam się.. bo nie chciałam tego słuchać, skuliłam się na ławce, włożyłam słuchawki w uszy i zaczęłam słuchać „More than this”, łzy leciały mi po policzkach.. To było takie trudne, nie wiedziałam z kim zostanę.. nie potrafiłam wybrać, bo ich tak cholernie kochałam, nie umiałam.. A teraz siedzę i czekam na decyzję, która zmieni moje całe życie, strasznie się stresowałam.. Zamknęłam oczy i zaczęłam myśleć.. o moim życiu i zrozumiałam, że one naprawdę było straszne, wiecznie sama, bez bliskiej osoby, z kłócącymi się rodzicami.. Marzyłam o zmianie, o szczęściu i po prostu uśmiechu na twarzy, tak bez powodu, innym przychodziło to tak łatwo, a mi? Nie potrafiłam tak.. pomimo tych wszystkich zwariowanych rzeczy, które mnie spotkały. Doceniałam to wszystko.. to, że mam rodzinę, co jeść, gdzie spać i, że dostałam szansę.. do życia, ale nie wytrzymywałam czasami i beczałam jak głupia tak jak w tym momencie.

Minęło jakieś 30 minut.. wyszedł do mnie ten facio i pokazał krótkim ruchem ręki gdzie mam się kierować. Wstałam.. wyprostowałam się i przygryzając wargę weszłam do Sali. Wiedziałam, że od tych słów moje życie ulegnie zmianie o 360 stopni.. Ale starałam się nie pokazywać mojego strachu i niepewności, więc ustałam przy barierce i wsłuchiwałam się w słowa sędziego.

-Sam, naprawdę chcemy dla ciebie jak najlepiej..-zaczął sędzia.- dlatego podjęliśmy tą decyzję z wielkim trudem i naprawdę chcemy abyś była szczęśliwa.. Wierzymy, że będzie Ci dobrze, a teraz do was rodzice.. Naprawdę oboje macie dobre predyspozycje na opiekunów Samanty, dlatego decyzja była skomplikowana, oboje macie pracę i oboje kochacie ją tak samo, ale waszą córkę przeznaczyliśmy w ręce..

Te sekundy trwały godzinami.. odczuwałam takie wrażenie, zagryzałam wargę jak wariatka, zawsze tak robiłam kiedy się stresowałam.. Już chciałam aby to wszystko się skończyło i wtedy przypomniały mi się słowa z piosenki „I’m broken, do you hear me?” i nie mogłam opanować łez.. Chciałam je powstrzymać, ale nie potrafiłam, sędzia patrzył się na mnie z takim bólem w oczach, a po chwili oznajmił:

-Z…. ojcem Samanty, Mariuszem Bielaśko. 

I się wszystko skończyło.. Zostałam z tatą, w tym momencie powinnam do niego podejść i być szczęśliwa, że z nim zostaje, ale kiedy zobaczyłam załamaną mamę podbiegłam do niej i wtuliłam się..

-Córeczko..

-Mamo, wiem, przepraszam.. ja nie..

-Wiem, to nie Twoja wina.. rozumiem, ale pomyśleć, że stracę moją córeczkę, nie mogę sobie tego wyobrazić..

-Spokojnie, zrobisz sobie nową z Robertem..-uśmiechnęłam się, tym razem szczerze.

-Ale żadna nie zastąpi Ciebie.

-Zastąpi, wierzę w to!

Potem podeszłam do taty, a mamę zostawiłam z Robertem.. chciałam jej szczęścia i wiedziałam, że je osiągnie, z takim facetem na pewno.

-Obiecuję ci kochanie, że teraz będzie zupełnie inaczej.

-Wierzę tato, wierzę.


Wróciliśmy do domu.. Okazało się, że tata wyjeżdża już za 4 dni, a ja mam dolecieć tam kiedy rozpoczną mi się ferie.. Kiedy poszłam do szkoły nikt nie wiedział ani o rozwodzie ani o wyprowadzce.. nikomu także nie mówiłam. Ludzie dowiedzieli się dopiero jak wychowawczyni oznajmiła innym nauczycielom. Mój tata musiał złożyć papiery o wypis ze szkoły.. a wtedy już wszyscy wiedzieli.

-Sam, a więc już nas zostawiasz? Gdzie się przeprowadzasz?-spytała wychowawczyni.. Wtedy wszystkie oczy były wpatrzone na mnie.

-Do Londynu.

-To, że znasz angielski to wiem.. nawet już chyba przebiłaś mnie, a jestem nauczycielką tego języka, więc tym się nie przejmuję, ale będzie nam tu nudno bez ciebie, nie będzie rozmów i śmiechów w pokoju nauczycielskim o twoich zwariowanych wybrykach i wpadkach, naprawdę szkoda..

-No cóż, na pewno jest dużo takich jak ja, więc spokojnie.

-Nie ma Sam, oj nie ma.. ech, no więc Londyn, zaczynasz nowe życie?

-Można tak powiedzieć.

Takie rzeczy gadali mi też inni nauczyciele, a uczniowie wypytywali się dlaczego tam jadę i, że fajnie mam i, że muszę być szczęśliwa, odpowiadałam na wszystko „tak”, bo nie chciałam nikomu opowiadać o tym co się stało. Nadszedł ostatni dzień mojego pobytu w Polsce, mama nie chciała abym szła do szkoły, ale oznajmiłam jej, że muszę się pożegnać z tymi ludźmi raz na zawsze. Kiedy kończyła się lekcja oznajmiałam, że wyjeżdżam i żegnałam się.. Ale najbardziej chyba bolało mnie moje rozstanie z matematyczką.. Tyle dobrych przygód.

-Do widzenia pani matematyczko, będę za panią tęsknić.

-Och Sam! Ja też!- a po chwili przytuliła się do mnie.

-Naprawdę miło mi panią było poznać..- i odeszłam.

Na ostatniej lekcji wtulałam się w wszystkich po kolei, nawet na przerwie w obcych ludzi i gadałam tylko takie coś „Będę tęsknić, nawet jeśli cię nie znam”, a oni o dziwo je odwzajemniali.. Przytulałam woźne dzięki którym ta szkoła nie była taka nudna.. nawet dyrektora. Tak nie chciałam opuszczać tego miejsca, ale dobrze wiedziałam, że nawet jeśli trafiłabym do mamy wyjechalibyśmy do Warszawy, a to było oddzielone o ponad 100 km od mojego małego i kochanego miasteczka.. Kiedy wróciłam do domu dokończyłam pakowanie, mama zresztą też, bo jechała już na stałe do Roberta, no, a tam było lotnisko. Wsiadając do samochodu wykrzyczałam na całą ulicę „ŻEGNAJCIE, ODCHODZĘ”


Samolot miałam na 16, a dochodziło 15 kiedy dojechaliśmy.. Mama spytała się mnie czy możemy pojechać do Roberta, zgodziłam się. Chłopak mojej rodzicielki mieszkał w centrum.. Miał ogromny dom, piętrowy i strasznie wypasiony, cieszyłam się, bo wiedziałam, że zostawiam mamę w dobrych rękach, zaczęłam patrzeć na Roberta jak na równego gościa, naprawdę wydawał się kochającym moja mamę mężczyzną. Zjadłam z nimi obiad, pogadałam, pośmiałam się i odjechaliśmy na lotnisko. Dochodziła godzina 15.45, bilety miałam już kupione, torby spakowane, a ja byłam gotowa do lotu, niestety mama nie chciała mnie wypuścić, a ja nie chciałam opuścić jej.

-Córeczko, kochana ty moja.. ty wyjeżdżasz.

-Mamo, proszę nie płacz..

-Jak mam nie płakać kiedy ty płaczesz? Naprawdę będę tęsknić, z całego serca..

-Ja też, moja rodzicielko, nie potrafię wyjechać..

-A ja nie potrafię Cię wypuścić, ale taka była decyzja sądu, obiecuję, że będę do ciebie przyjeżdżać, a ty musisz do mnie!

-Będę mamusiu, przysięgam na wszystko! Za 5 minut mam samolot.. Muszę już iść.

-Tak wiem.-całkowicie popłakała się..- Sami, kocham Cię! Jesteś niezastąpiona!

-Ty też mamo i też cię kocham! Cześć Robert.. proszę, kochaj, opiekuj się i pilnuj mamę.

-Oczywiście, że będę się nią opiekować, obiecuję, na wszystko.

-No ja myślę!-puściłam uśmiech przepełniony smutkiem..-Żegnajcie! Obiecuję, że niedługo do was przybędę! Paaa! Kocham Cie mamo!

-Ja Ciebie też!- słyszałam tylko krzyki mamy z tłumu ludzi..


Wsiadłam do samolotu.. Wiedziałam, że droga nie będzie długa. Część bagaży była w schowku, a te najbardziej potrzebne ze mną, oczywiście nie zabrakło mojego telefonu i słuchawek.. Puściłam sobie Eda „The a Team”. „Bądź silna Sam, musisz być!”, „Tam czeka Cię inne życie” tłumaczyłam sobie w myślach.. jednak nie mogłam się powstrzymać od łez. Niby wyjeżdżam do Londynu, zamieszkam tam, o tym zawsze marzyłam, Bóg daję mi szansę, którą muszę wykorzystać, ale dopiero jak to wszystko ogarnę. Kiedy to zrobię postaram się być taka jak kiedyś, czyli ta „Zwariowana Sam w loczkach”, obiecywałam sobie, że taka będę. Ostatnim czasu myślenie zabierało mi dużo czasu.. teraz podobnie, zanim się obejrzałam pilot kazał zapinać pasy, bo lądowaliśmy.

Czekał na mnie tata, zobaczyłam go na lotnisku.. Był taki szczęśliwy i uśmiechnięty kiedy mnie zobaczył, ja tak samo. Wzięliśmy bagaże i ruszyliśmy w drogę do mojego nowego tymczasowego domu..

-Jak się czujesz?- spytał tata w samochodzie.

-Powiem tak, nie jest dobrze, ale jest o wiele lepiej, naprawdę.

-Kochanie, wiem, że nie jest dobrze jeszcze z tobą, w 100 procentach to rozumiem, zresztą nie dziwię się, ale na pewno się ucieszysz kiedy zobaczysz gdzie położony jest dom Bogdana.

-Naprawdę? Gdzie?

-Zaraz się dowiesz, dojeżdżamy.

-Tato, ale jesteśmy w centrum.. W głównej siedzibie Londynu, gdzie się najwięcej dzieję.

-To jest właśnie ta niespodzianka.

-Pan Bogdan mieszka w centralnej części tego miasta? Tato?! Naprawdę?! Jezuu, ale fajnie, będę mogła zwiedzać ile wlezie..

-Wiedziałem, że się ucieszysz!

Po kilku minutach byliśmy na miejscu.. Myślałam, że przyjaciel taty będzie mieszkał w jakimś małym mieszkaniu, góra 2 pokoje, a zobaczyłam ogrooomny dom, z basenem (zamrożonym) i wielkim ogrodem. Nie mogłam się napatrzeć, a to był dopiero początek, kiedy zobaczyłam wnętrze tej willi buzia mi się nie zamykała.. Wszystko było białe, jak u jakiś milionerów.. Dom miał chyba z 7 pokoi, do tego kuchnia, łazienka, salon, nawet był pokój gier.. Dużo rzeczy było ze szkła, czułam się jak w jakimś zamku.. Ja, taka, która mieszkała w małym mieszkaniu z 3 pokojami bez piętra przenosi się do nie to, że do LONDYNU to jeszcze do takiej willi. Po chwili przyszedł Bogdan i zaczął się ze mnie śmiać.

-I jak wrażenia Sami? Poznajesz mnie? Jestem Bogdan.

-Tak, kojarzę, ale ten dom.. Proszę pana.

-Mów mi po imieniu, naprawdę, nie wstydź się mnie, jestem spoko, że tak powiem..

-Hahhahh, dobrze, dobrze, no więc Bogdan, ten dom, jej.

-Nie widziałaś jeszcze swojego pokoju!

-To ja będę miała pokój?

-I to jeszcze jaki.. myślę, ze Ci się spodoba.

I wtedy otworzył drzwi do wielkiego pomieszczenia, a mi opadła szczęka.. Jezu.. Ten pokój był zajebisty.. Wszystko w kolorach bieli i błękitu, nawet miałam własną łazienkę!.. A do tego ten widok, centralnie na same LONDON EYE! Byłam w siódmym niebie..

-KIM TY JESTEŚ?-spytałam się z tych emocji..

-W jakim sensie?

-Zawód?

-Aha, prowadzę firmę architektoniczną.

-Ten pokój jest nieziemski, dziękuję Ci Bogdan.-i wtuliłam się w mężczyznę.

Przez resztę dnia rozmawialiśmy z tatą o tym domu, o jego nowej pracy w firmie przyjaciela, co będzie ze mną, kiedy pójdę do szkoły i czy ma na oku jakoś dziewczynę, oczywiście zaprzeczał, ale chciałabym aby spotkał jakoś kobietę i ułożył sobie z nią życie. Kiedy skończyliśmy konwersacje postanowiłam wziąć odświeżający prysznic w MOJEJ łazience i położyć się spać. Na jutro zaplanowałam sobie zwiedzanie Londynu, sama, żeby nikt mi nie przeszkadzał.. Weszłam jeszcze na twittera i zostawiłam wpis:

„Nowe państwo, nowe miasto, nowe życie.. Nic dodać, nic ująć!”

Po tym ułożyłam się w mięciutkim łóżeczku i usnęłam jak suseł.

Obudziłam się o godzinie 12.00 wypoczęta i pełna nowych sił, ubrałam się w rurki, cieplusi sweterek, związałam włosy w koczka i zeszłam na dół.

-Cześć Bogdan, gdzie tata?

-Tata jest już w pracy.. ja też już muszę lecieć, jedzenie jest w lodówce, miłego zwiedzania Sam.-i wyszedł.

-W lodówce mówisz? Dzięki za wiadomość!

Zrobiłam sobie tosty z serem, po 4 nieudanych próbach postanowiłam się poddać, ale za 5 razem udało mi się je zrobić! Kiedy zjadłam, pooglądałam TV, założyłam kozaki, płaszcz i inne potrzebne rzeczy na zimę, włożyłam do torby telefon, słuchawki oraz przede wszystkim mapę i udałam się na zwiedzanie.. Po króciutkim czasie byłam już w centrum.. Nawet w zimę była tu masa ludzi.. Byłam już tutaj w wakacje, ale zimą Londyn miał to coś.. Poszłam jakoś nieznaną mi dróżką, ale potem okazało się, że nie ma jej zapisanej na mapie.. „Zgubiłam się!” taa.. A myślałam, że te fatum skończyło się z przyjazdem tutaj. Na moje szczęście było tutaj sporo ludzi.. podeszłam do człowieka, który stał najbliżej mnie leciutko puknęłam w ramię, a on się odwrócił i wyszczerzył…







Dobra, skończyłam rozdział. Teraz już wszystko będzie się tylko rozkręcać.

Wydaję mi się, że chyba lepiej będzie usunąć tego bloga.. jakoś tak nie wiem.

Nie podoba mi się moje pisanie, no, ale sama nie wiem, to zależy od was.

Dziękuję za czytanie, naprawdę bardzo dziękuję, jesteście kochani. :)

Jak to sam napisała na tt "Nic dodać, nic ująć!" <3

12 komentarzy:

  1. NIE WOLNO CI USUWAĆ! Błagam cię, nie rób tego, proszę z całego mojego malutkiego serduszka.<33
    Rozdział przepiękny, jeszcze nigdy tak się nie wzruszyłam. :')
    + Ten dom, Londyn.... aaach! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeej ten rozdział jest świetnyy! Naprawdę! Fajnie się czyta i wgl :D Czekam na nn! ♥♥ A i sprubujesz usunąć to nie wiem co ci zrobię! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ZABRANIAM CI USUWANIA TEGO BLOGA !
    polubiłam Sam, a nawet trochę pokochałam, jest po prostu świetna..
    Tobie sie może nie podoba styl/spoób pisania, ale ja go uwielbiam pisz tak dalej,a uszczęśliwisz nie jedną osobę :)

    zapraszam do siebie vas-happenin-boys.blogspot.com
    -@wowolovely69

    OdpowiedzUsuń
  4. NIC DODAC, NIC UJAC ! <3 To jest naprawde boskie ! :) Po pierwszych rozdzialach nie spodziewalam sie, ze to bedzie takie ... niesamowite :D Serio ! Podoba mi sie ! xdd Akcja sie rozkreca ! :) I wiesz, przyznam szczerze, ze jak byla ta rozprawa to tez zaciskalam kciuki, zeby wypadlo na jej tate ! :) Bo i sama chcialabym pojechac do Londynu ! :) Super, ze Robert to porzadny facet i mam nadzieje, ze mu sie ulozy z mama Sam, ale Bogadanowi nie dorasta do piet ! :D Normalnie moglby byc "dziewczyna", albo raczej "chlopakiem" ojca Sam, hahaha xd Sorki, odbija mi po Niamie i Larrym, ale serio, Bogdan rzadzi ! :D I ten dom ! O.O I jej pokoj ! Z lazienka ! I widokiem na LONDON EYE ! <3 Aaaaaa ! W samym centruuuuuuuuum ! :D No normalnie kocham wille p. BOGDANA ! :D Slodkie bylo i zabawne jednoczesnie, ze zegnala sie DOSLOWNIE z WSZYSTKIMI ! :D Cos tak mysle, ze ten chlopak, ktorego spotkala wyszczerzonego to ktorys z 1D, nie mam racji ? Hyhyhy xdd KOCHAM ! <3 NIE KONCZ TEGO ! O NIE ! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam wrażenie, że ona spotkała Harry'ego. Może przez ten wyszczerz? Haha. Rozdział mi się podoba, dużo się działo. Mam nadzieję, że jej życie w Londynie zmieni się na lepsze. [help-me-see] [beats-for-you]

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham cię za te długie rozdziały! i nawet nie próbuj usuwać, bo cię znajdę! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. nawet nie waż mi się go usuwać !!! Rozdział boski, czekam na kolejny. Fajnie, że dodajesz długie i tak co 3/4 dni, ale jest weekend i mam nadzieję, że dodasz chociaż jeszcze jeden. Całuje, Angela ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. zajebisty rozdział jak i całe opowiadanie <3
    nie usuwaj plss xxx

    OdpowiedzUsuń
  9. nie usuwaj!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Usuń, a znajde cię i zginesz marnie... ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Paaullaaaaa_1D18 lutego 2012 08:04

    Nie , masz go nie usuwać <3!!!
    Rozdział cudowny , bardzo mi się podoba.
    czekam na następny !! xx

    OdpowiedzUsuń
  12. No spróbuj usunąć to przysięgam że cię zamorduję!! Akurat w takim momencie chcesz usuwać??? To jest genialne!! Po prostu kocham tego bloga ;D Dodawaj szybko nn <33

    OdpowiedzUsuń