środa, 1 lutego 2012

VI ROZDZIAŁ


Ponieważ szpital był oddalony od mojego miasta z 40 km dojechaliśmy na miejsce w ciągu godziny. Musiałam czekać na przyjęcie z 2 godziny, międzyczasie poszłam do kawiarni szpitalnej i zaczęłam zastanawiać się jakie ciasto sobie wybrać. „Myśl jak Niall! No dawaj!” gadałam do siebie. Po chwili wybrałam sobie sernik i soczek pomarańczowy, zapłaciłam i wzięłam się do jedzenia. Wreszcie przyjęli nas. Facetki jeszcze raz wkładały mi te łyżki do buzi.. to było takie, straszne, Liam by pewnie uciekł z krzykiem, poza tym mierzyły mnie, ważyły i w końcu mogłam pójść na salę. Założyłam moje papucie, bo nie miałam zamiaru łazić teraz w piżamie.. bez przesady. Moi rodzice jeszcze posiedzieli, zostawili mi kasę w razie gdybym chciała coś z tej kawiarni, wycałowali, pożegnali i pojechali.. Okazało się, że w tym oto szpitalu jest Wifi. Tak się ucieszyłam, będę mogła czytać newsy o chłopakach i wgl. Fajnie kurde! Kiedy mi się nudził już Internet łaziłam do pielęgniarek i patrzyłam co robią i gadałam z nimi. Nie było na oddziale nikogo w moim przedziale wiekowym, więc po 2 dniach wszystkie pielęgniarki znały już moje imię i zawsze jak przychodziły do mojej Sali szczerzyły się jak jakieś dziwne. Okazało się, że zabieg powinien zostać przeprowadzony za jakieś 2 dni, więc musiałam czekać.. Oczywiście nie powiem, że się nudziłam, dowiedziałam się wiele o zawodzie pielęgniarki, ale i tak wolałam gadać na skype z dziewczynami.. Pielęgniarki już się bały, że gadałam do siebie, nawet nie wiedziały co to skype, więc wszystko im po trochu tłumaczyłam co związane z internetem.. Dzień przed operacją miałam jeszcze jakieś dodatkowe badania, pobieranie krwi i te sprawy. Wieczorem panie założyły mi kroplówkę, no muszę przyznać, te ukucie trochę bolało.. Będę miała jakieś znamię pewnie. W tym szpitalu nie można było spać, pielęgniarki budziły mnie o 7, nie lubiłam ich za tą rzecz. W dniu zabiegu nie mogłam nic jeść, od rana do wieczora musiałam głodować, teraz wiem co czuję Niall kiedy nie ma przy nim jedzenia.. Wybiła godzina 8, okazało się, że te facetki dały mi głupiego jasia, czyli taki lek uspokajający, po którym zachowujesz się jak pijana, pleciesz głupoty i ogólnie jesteś dziwna, no pijana no.. I tak się też zachowywałam, nawet chodzić sama nie mogłam, bo się przechylałam i gadałam do siebie „oj Sami, Sami, za dużo wódki” nawet nie wiem czemu to mówiłam, nie panowałam nad sobą….

Jakoś po 8 wzięli mnie na „salę operacyjną”, było to dziwne miejsce, w pewnym momencie przyszedł jakiś facet i zaczął się mnie wypytywać o różne rzeczy.. zgasło światło, a on włożył mi na buzię jakoś durną maskę i powiedział „jeszcze nie zasypiasz”, a ja odpowiedziałam „dziwny facet jesteś, serioo”, ale reszty nie pamiętam. Obudziłam się i już myślałam, że umarłam, bo zobaczyłam coś białego, myślałam, że to jakiś anioł.. jej. Okazało się, ze to tylko jakieś oślepiające światło, to był taki szok, że nie wiem normalnie.. Po chwili zabrali mnie na moją salę i usnęłam..

Obudziłam się pod wieczór, nikogo przy mnie nie było, tylko jakaś pielęgniarka zakładała mi kroplówkę, wyrywałam się jej, bo weź, czemu mnie rusza, przylazł jakiś facet i mnie zaczął uspokajać, dobra, opanowałam się.. Byłam strasznie słaba po narkozie, więc cały dzień prawie spałam, obudziłam się w nocy i złapał mnie okropny głód, ale nie mogłam dosięgnąć do lodówki, bo była daleko, a ja byłam podłączona do tych głupich butelek, więc zaczęłam się drzeć „Dajcie mi jeść!” . Rozbudziłam cały oddział, wtedy wpadła do mnie pielęgniarka, jakaś nowa chyba i zaczęłyśmy się kłócić. Oczywiście wygrałam z nią i przyniosła mi jakiś jogurt, wcale się nie najadłam, ale oznajmiła mi, że nic więcej nie mogę jeść, więc z burczącym brzuszkiem poszłam spać. Nazajutrz już się czułam tak dobrze, że mogłam wyjść z łóżka, dostałam od wczoraj jakiś 30 kroplówek.. Ale wszystko było dobrze chyba.. I wtedy poczułam, że coś mnie uwiera w nosie, podeszłam do lustra i pomimo tego, że wyglądałam jak jakiś strach na wróble zobaczyłam na nocie bandaż i jakoś rurkę.. Tak strasznie się wystraszyłam, że wbiegłam do pokoju tych bab i zaczęłam się drzeć:

-Co ja mam w nosie? Jesteście jakieś nienormalnie?!

-Spokojnie, miałaś podczas zabiegu krwotok, musieliśmy Ci to założyć aby krew już nie leciała.

-Nie będę łazić z jakoś głupią rurką jak debilka, bez przesady, ludzie, weźcie mnie stąd!

-Myślałam, że poczułaś ją wczoraj, byłyśmy zdziwione, że nie zaczęłaś krzyczeć.

-Dzisiaj czy wczoraj.. Mam więcej siły, więc mój krzyk może być naprawdę głośny!

-NIEE! Nie krzycz, proszę..

Odwróciłam się i poszłam, nie chciałam żeby wpadł do mnie ordynator i zaczął ze mną rozmawiać, że mam się zachowywać normalnie. Okazało się potem, że był taki pierwszy przypadek z krwotokiem podczas tego zabiegu, nie obchodziło mnie to, chciałam aby jak najszybciej zdjęli mi tą rurkę! Chodziłam po oddziale jak jakaś idiotka, cholera, czemu ja?! Przyjechało trochę osób w moim wieku i się na mnie patrzyli jak na.. hmm, dziwną osobę? Schowałam się do pokoju i włączyłam laptopa, zaczęłam myśleć o tym co będę robić w wakacje. Marzyłam o obozie za granicę, długo namawiam na to rodziców, ale nic nie działa. Do wakacji pozostały niecałe 2 miesiące. Postanowiłam sobie, ze gdzieś pojadę. Z tych marzeń wyrwał mnie tata, który przyjechał mnie odwiedzić, kiedy zobaczył mój nos normalnie prawie tarzał się po ziemi ze śmichu.. Udało mi się go usiszyć po jakiś 15 minutach.

-TATO! OPANUJ SIĘ! To nie jest śmieszne..

-aa, tak, ja wiem, bo wiesz, ja ten… noo… śmiałem się z czegoś innego.

-I patrzyłeś się akurat na mój nos?

-Nie, patrzyłem się, na ten, oo.. na ten koc, spójrz się, śmieszny jest.

-Zwykły pomarańczowy koc jest dla Ciebie śmieszny?

-No tak, ten jego kolor, jest taki.. pomarańczowy, sama spójrz..yy.. dobra, zmieńmy temat, jak się czujesz córeczko?

-Dobrze, jakoś leci, tylko muszę łazić z tą rurką jak jakaś idiotka.

-hahhahahahah..

-Tato!

-No spójrz się na ten koc!

-Tak, tak, bardzo śmieszne.

-Pielęgniarki już Cię tutaj dobrze znają, kilka rzeczy mi opowiedziały o Twoich wybrykach.

-Dobra, zmieńmy temat… Puściłam chytry uśmieszek.

Rozmawiałam z tatą o różnych sprawach przez dobrą godzinę, przyniósł mi kilka gazet, w jednej było nawet 1D i wreszcie.. TO SIĘ STAŁO! NIE MOGŁAM W TO UWIERZYĆ…! BYŁAM NAJSZCZĘŚLIWSZYM CZŁOWIEKIEM NA ŚWIECIE..!

5 komentarzy:

  1. podoba mi się i to nawet bardzo :D czekam na następne :) + nadrobiłam poprzednie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeejku nie mogę! Rozdział jest boskii! <333 I to "oj Sami Sami za dużo wódki" Buahahaaa masakraa xDxDxD Czekam na koleejny <33 xx

    OdpowiedzUsuń
  3. czemu była najszęśliwsza?! Dlaczego kończycie w takiem momencie?! Ludzieeeeeeeeeeeeeee!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyżby koncert chłopaków? Świetny rozdział, czekam na kolejny :) :* [help-me-see]

    OdpowiedzUsuń
  5. TO STAŁO SIĘ ?! NARESZCIE !!!!!!! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA !
    ... Ale co ? Hahahahh, wiem, mądra jestem xd Odwiedzą Polske czy co ? Czy może jakiś konkurs, czy co ? :D Kurczaki, musisz trzymać nas w niepewności ?! Ja chce już kolejnego rozdziału !!!!!!!!!!!!! Dawaj, dawaj, daaaaaaaaaaawaj ! <3 Hyhyhy, fajnie, że się dogadywała z pielęgniarkami i je potem tak wkurzała, haahha xd Boski rozdział ! :) Szybko, lekko i przyjemnie się go czyta ! xx PISZ NASTĘPNY ! :)

    OdpowiedzUsuń