wtorek, 14 lutego 2012

XI ROZDZIAŁ


*około 4 miesięcy później*
-SAM, ŁAP GO! DAWAJ!
-Mamo, no jak?! Nie mogę, wyślizguje mi się!
-Dawaj teraz..!
-AAAA! Mamo, on leci, z kolegami!
-Jestem cała mokra!
-Hhahahahahh, leżą na ziemi! Hhahhahahh.. RATUJMY ICH, REANIMACJA, DAWAJ MAMO!
-Trzeba je z powrotem tam wziąć.. ale nie mogę, one są śliskie i mokre!
-Mamo! One nie mogą oddychać. POWIETRZA! SZYBKO LUDZIE! DAWAĆ MASKI TLENOWE!- zaczęłam się wydzierać.
-Maski dla ryb? Serio?- wtrąciła się sprzedawczyni.
-Proszę pani, ale one zdechną!
-Sami, idź lepiej dokończyć zakupy z listy.. Ja tu sobie poradzę.
-To pani córka?
-Tak.
-Cały sklep jest mokry.. ludzie się ślizgają, a ryby leżą na ziemi! Co to za dziewczyna?! Jeszcze nigdy takiej nie spotkałam..
-Ja przepra..
-Nic się nie stało, hahahh, było przynajmniej zabawnie.
Jak już pewnie zauważyliście zbliżały się Święta Bożego Narodzenia.. jutro Wigilia, więc są już tuż, tuż. Tak wyglądały moje zakupy z mamą i kupno karpia. Czemu to właśnie ja musiałam coś odwalać w miejscach publicznych?! Ludzie dalej ślizgali się po podłodze, a ja dostałam głupawki śmiechowej i sama się przewróciłam! Byłam w tamtym momencie podobna do Nialla, który kiedy zobaczył jak Harry walnął w szybę, zaczął się śmiać, a po chwili zrobił to samo.. Kiedy pomyślałam, że z nimi rozmawiałam uśmiech aż sam się pojawiał na twarzy.. Kurde, gadałam z nimi! Jezuu, Ja, taka najzwyklejsza nastolatka.. do tego z Polski poznała One Direction. Wiem, że nic się drugi raz nie zdarza, ale chciałabym ich jeszcze raz spotkać.. Z tych rozmyśleń wyrwała mnie mama.
-To jak Sam? Zakupy zrobione?
-Można to tak ująć.
-Czemu twoja cała kurtka jest mokra?
-no bo wiesz.. przewróciłam się.
-hahahahahh, jesteś niemożliwa!
-Dobra, mam dzwonić po tatę żeby przyjechał po nas?
-Jeszcze tutaj trochę córeczko spędzimy.. są gigantyczne kolejki.
-No okej.. przynajmniej wyschnę.
Kiedy tak stałam z mamą dowiedziałam się ile mamy potraw na jutro zrobić.. wiedziałam, że 12, ale chodziło mi w jakich ilościach. Okazało się, że będzie dużo gości.. Zjedzie się cała rodzina. Z jednej strony spoko, ale z drugiej będzie mało miejsca.. W końcu nasze mieszkanie nie było ogromne, nie miało nawet piętra, ale jeśli zaprosili to co miałam zrobić.. Po powrocie do domu czekała mnie spora harówka, trzeba było tyle przygotować.. łoo. Na samą myśl byłam przerażona.
Po 3 godzinach zakupów padnięta wróciłam do domu.. Ale niestety musiałam posprzątać swój pokój, co było trudne, bo miałam tam taki Sajgon, poza tym macałam ciasto, w sensie je ugniatałam.. Obierałam jakieś białe coś, chyba pieczarki, gotowałam na kuchence i wszczęłam mały pożar.. Takie tam- Sam w kuchni. ogień był na całej kuchence, mama zaczęła głupieć.. Tata się wydzierać, a ja wkroczyłam jak bohater z gaśnicą, ugasiłam ogień i zachowywałam się jak strażak! Założyłam jakiś czerwony strój i zaczęłam tańczyć i biegać po całym domu..
-Dobra Sam! Koniec! Już możesz iść z kuchni.. Ja sobie poradzę! Ty strażaku tyy!
-Ale mamo! To nie moja wina.. no weeź!
-Nie, nic nie jest Twoją winą, ryby w markecie, ślizgający się ludzie i kurde potop! A to wszystko tylko przez jakieś 5 minut! Masz tempo..
-Dobra, ja już chyba pójdę, bo jak zaczniesz sobie przypominać moje wybryki to.. będzie źle.
Wróciłam do pokoju i włączyłam radio, leciało akurat „Last Christmas”, pod głosiłam na fula i zaczęłam tańczyć i wydzierać się na całą ulicę, psy zaczęły szczekać.. koty miałczeć, a ludzie krzyczeć. Taka świąteczna atmosfera!
Nastał wieczór.. to znaczy noc, bo była już 23. Moi rodzice siedzieli w kuchni i rozmawiali, bardzo spokojnie, jak widać pogodzili się, strasznie mnie to ucieszyło! Poszłam do łazienki żeby wykapać się po tym ciężkim dniu.. Musiałam wejść pod prysznic, bo wanna była zajęta przez karpia, „Ten to ma tupet, żeby zająć mi wannę!”. Jego usta tak słodko się ruszały, zaczęłam go naśladować i rozmawiać z nim.
-No co tam.. hmm.. jakby tu cię nazwać.. KUBA! Będziesz Kuba! Co tam Kuba?
- <poruszanie ustami> -brak odpowiedzi.
-Czemu mi nic nie odpowiadasz?! Bądź rybą, no weeź! Obraziłeś się na mnie za tamto w sklepie? Przepraszam.
-<poruszanie ustami> -brak odpowiedzi.
-NO POWIEDZ COŚ!- zaczęłam się wydzierać..
-Kochanie, co ty robisz?- spytał się tata zza drzwi.
-Gadam z Kubą! Ale on nie odpowiada..
-Z Kubą gadasz? Aha, to ja Ci nie przeszkadzam.. – „co ta Sam ma w tej główce?”-zadałem sobie pytanie w myślach śmiejąc się pod nosem..
-Dobra, jak nie chcesz gadać to nie! Foch?! Ha! Ja też mam, i co? Łyso Ci? A no tak, ty włosów nie masz.. Więc co, Rybio Ci?!
A on nadal ruszał tą buzią.. Dobra, nie męczyłam się już, tylko wzięłam przyjemny prysznic, założyłam piżamkę, umyłam ząbki i wyszłam z łazienki.. Pokierowałam się do mojego pokoju, bo chciałam iść już spać, weszłam pod kołderkę, położyłam głowę na poduszkę i usnęłam.
24 grudnia- wigilia, przepych w domu i urodziny LOU! Pamiętałam, jak mogłam zapomnieć.. to było niemożliwością. Na budziku widniała godzina 12.00, było późno, ale jeśli nikt mnie nie budził to co miałam nie spać. Wstałam i okazało się, że siedzę sama w domu, w kuchni znalazłam karteczkę:

„Jesteśmy na zakupach.. Nie wiem kiedy będziemy, pierwsi goście przybędą o 14.00, jeśli się nie wyrobimy przyjmij ich. (bez pożarów)”
Rodzice.

Dobra, miałam jeszcze 2 godzinki.. Spokojnie się wyrobię. Poszłam do łazienki trochę się ogarnąć i zobaczyłam tam Kubę.
-To co? Jeszcze foch?
- <brak odpowiedzi>
-Jak widać jeszcze.. Dobra Kuba, jak chcesz! Twoja sprawa!
Myśli, że jak nie będzie się odzywać to fajny jest kurde.. olewam go! A co tam.. Umyłam ząbki, nawilżyłam twarz moim ulubionym kremem i musiałam jeszcze raz umyć włosy.. Bo każdy był w inną stronę. Nie lubię moich włosów, loki kurde.. Same problemy. Kiedy były już w ręczniku wyszłam z łazienki omijając z obrażalską miną Kubę i udałam się do mojej szafki.. Musiałam ubrać się jakoś przyzwoicie, w końcu przyjeżdża rodzina, ubolewałam nad tym.. bo z miłą chęcią włożyłabym rurki, t-shirt, bluzę i trampki.. Za to wyjęłam czerwoną, prostą sukienkę trochę przed kolana, czarne, grube rajstopy i ciemne balerinki, zestaw ten spokojnie spoczywał na moim łóżku czekając aż go włożę. Moje włosy nie wysychały.. Zbliżała się 14, a połowa ich była jeszcze mokra, postanowiłam je wysuszyć, czego nigdy nie robiłam, ale jeden wyjątek.. wytrzymam. Dokładnie o 13.59 byłam już gotowa do przyjęcia gości i ogólnie ogarnięta.. Wyglądałam, jak taka typowa dziewczyna, Sam i sukienka? Jeej, zawsze luzik, a teraz taka, elegancja.. Raz do roku można zrobić wyjątek. O 14.10 przybyli goście.
-Samanto.. No witaj!
-Cześć ciociu, cześć wujku.- uśmiechnęłam się.
-Jeej, jak tu urosłaś, jesteś taka.. Śliczna!
-Hahhahahh, śmieszne ciociu, śmieszne.
-I jeszcze te włosy! Po kim ty masz takie zawijasy..?! Jej.
-Dobra, dobra, koniec o mnie! A co tam u was?
-U nas? No świetnie wszystko.. A Sami, gdzie są rodzice?
-Jeszcze na zakupach.. Mam was przyjąć, bez pożarów!
-Hhahahah, czemu bez pożarów?- zapytał się wujek.
I wtedy zaczęłam im opowiadać o wczorajszym dniu, o obozie.. o wakacjach i ogólnie o szkole. Międzyczasie przybyła reszta gości, przyjechali rodzice, nakryliśmy wszyscy wspólnie do stołu, przynieśliśmy potrawy.. I rozpoczęła się kolacja wigilijna. Podzieliliśmy się opłatkiem, ja powymyślałam jakieś bezsensowne życzenia i wreszcie zaczęło się jedzenie.. Totalnie zamieniłam się w Nialla, zaczęłam wszystko jeść po kolei i mama przyniosła Kubę, tylko tym razem na pewno do mnie nie przemówi.. był upieczony, zaczęłam się na niego gapić z smutną miną, wszyscy się mnie pytali czy się przypadkiem nie zakochałam w tej rybie, a mój tata zaczął opowiadać o moich gadkach z „Kubą”, poza tym dużo żartowaliśmy i śmialiśmy się no i rozdaliśmy prezenty.. Moi rodzice byli pierwsi raz od dłuższego czasu zgodni, ale dawali sobie jakieś dziwne spojrzenia.. Postanowiłam się nie przejmować. Spędziłam tą wigilię naprawdę w świetnej, rodzinnej atmosferze..
Goście siedzieli długo, bo do 22.. Ponieważ niektórzy mieli naprawdę daleko do domów rodzice zaproponowali nocleg. Okazało się, że cała przyjezdna rodzinka zmówiła i wynajęła pokoje w tym samym hotelu.. Obiecali, że jutro przyjadą i pożegnali się. Zaczęłam ogarniać i z tym wszystkim zeszło mi się do 23.30. O dziwo, nie byłam wgl. Wykończona, więc weszłam na laptopa, złożyłam życzenia Lou i postanowiłam pójść na pasterkę.. Rodzice nie byli co to tego pewni, na co ja odpowiedziałam, że sobie poradzę. Włożyłam płaszcz, kozaki, szalik i poszłam do kościoła.
Ksiądz gadał ogólnie o wigilii, Jezusie, świętej rodzinie i wszystkim po kolei.. Była tam masa ludzi, takie miłe otoczenie, wszyscy zgodni, mili i przyjemni.. Cały czas miałam uśmiech na twarzy! Wszystko się powoli układało! Po 1 w nocy msza skończyła się, a ja udałam się w drogę powrotną.. Zdałam sobie sprawę z tego, że już 1 Dzień Świąt- rocznica moich rodziców.. Wreszcie spędzą ją razem, może tata przygotuje jakoś kolację, czy coś? Muszę się go wypytać..
Wróciłam do domu i zobaczyłam rodziców siedzących w jednym pokoju dyskutujących o czymś, po chwili usłyszałam:
-Sam, chodź tutaj, musimy porozmawiać.
-No okej, to co się stało?
-Bo słuchaj..
-Aaa! Wiecie, że dzisiaj wasza rocznica? Bo już 25 grudnia, jeej, mam taki zaciesz, jesteście pogodzeni i w ogóle tak fajnie się teraz czuję, to co tato planujesz? Jakaś kolacja? Może kupiłeś mamie jakiś prezent..?- spytałam mrugając dyskretnie.
-Ja nie potrafię..-oznajmiła mama.
-Czego nie potrafisz? Zjeść kolacji? No dobra, to może jakiś naszyjnik?
-Musimy jej o tym powiedzieć..- wydukał tata.
-Ale o czym, co się stało? To, że jesteście pogodzeni to wiem.. oo, wiem! Może planujecie jakiś wyjazd razem? Spokojnie, ja sobie radę dam.
-Sam..-zaczęła matka.
-Bo my.. no ten tego..
-No co?! Dawać!- wyszczerzyłam się.
-Sami… Rozwodzimy się.-powiedzieli oboje w tym samym tempie.
-To żarty, tak? Proszę powiedzcie mi, że to nieprawda..
-Sam, niestety.. ale prawda.
W tym momencie mój świat stanął w miejscu.. Kompletnie nie kontaktowałam. Jak oni? Ale jak? Przecież.. dręczyły mnie tylko te pytania.
-JAK MOŻECIE?! WY NIE MOŻECIE.. JA NIE POZWOLĘ NA TO!- zaczęłam się wydzierać i płakać.. Po chwili uciekłam do pokoju cała zalana łzami.
-Córeczko.. poczekaj! Porozmawiaj z nami!
-Nie mamy o czym rozmawiać, DAJCIE MI WSZYSCY ŚWIĘTY SPOKÓJ!
Zamknęłam drzwi na kluczyk, uwaliłam się na łóżko i beczałam jak głupia.. Musiałam znowu wszystko spieprzyć.. Przecież oni się kochają, musi tak być, dzisiaj wszystko widziałam, te spojrzenia, uściski po złożeniu życzeń i podzieleniu opłatkiem.. to było niemożliwe. Tak cholernie tego nie chciałam, ale nikt nie mógł mi pomóc.. Przez to wszystko usnęłam z wielkim bólem w sercu.
Obudziły mnie rozmowy w kuchni.. Okazało się, że była już godzina 15, musiałam naprawdę długo spać, nie dziwiłam się sobie.. Miałam straszny sen, rozmowa rodziców, o własnym rozwodzie. Dopiero potem uświadomiłam sobie, że to bolesna prawda.. Oczywiście jak to ja, musiałam spaść z łóżka i wszyscy wiedzieli już, że nie śpię.. Po chwili do moich drzwi ktoś podszedł.
-Idź sobie!-krzyknęłam..
-Sami, to ja, ciocia.. Anita, proszę otwórz.
-Jesteś sama?
-Tak mała.. błagam, wpuść mnie.
-Dobrze, ale proszę, nie wpuszczaj nikogo więcej.- po chwili otworzyłam.
-Jezu, Sami, jak ty wyglądasz.. ty moja biedna, te twoje oczka, całe spuchnięte.. Jak się czujesz mała?
-Okropnie ciociu, dlaczego oni musieli mi to zrobić? Wiedziałaś?
-Kotku.. wiedziałam, ale nie mogłam nic powiedzieć, rodzice oznajmili rodzinie, że sami zamierzają ci o tym powiedzieć.
-Czyli tak po prostu udawaliście tak? Przez ten cały czas.. że nic się nie dzieję?
-Przepraszamy, ale to nie była nasza decyzja.- przytuliła mnie.
-Ciociu, co ze mną teraz będzie?- zaczęłam szlochać.
-Kochanie.. jak już pewnie wiesz, będzie rozprawa, sąd zdecyduję do kogo pójdziesz, wszystko muszą wyjaśnić Ci rodzice, proszę.. zrób to dla mnie i chodź ze mną do nich.
-Nie chce ich widzieć na oczy! Zniszczyli mi życie!
-Nie mów tak, dobrze wiesz, że Cię kochają najbardziej na świecie.. Tak jak i reszta rodzinki, naprawdę zależy nam na Twoim szczęściu, proszę, zrób to dla nas, musisz z nimi w końcu porozmawiać.. Obiecuję, że potem nie będziesz musiała na nich patrzeć.
Ciocia miała racje.. im szybciej tym lepiej, musiałam to zrobić i się na to zdobyć.
-Dobrze ciociu, zrobię to dla Ciebie.
-Dziękuję- pocałowała mnie w głowę.
Rodzice byli w kuchni, kiedy do niej weszłam siedzieli z załamanymi rękami opartymi o głowę.. Jak mnie zobaczyli od razu poszło w uściski, ale ja odpowiedziałam „nie” i ustałam z dala od nich.
-Kochanie..
-Przestańcie tak do mnie mówić! Powiedzcie tylko, DLACZEGO DO CHOLERY?!
-Bo się już.. nie kochamy- oznajmił tata- I mama.. no ona.
-No co?! Ma innego? Znalazłaś sobie innego kochasia? W czym był lepszy od taty, ma więcej kasy?! Nie jest chory?! Gadaj!
-Sam, nie mów takim tonem.. on po prostu.. ja go kocham.
-Będę mówić takim tonem jakim mi się podoba.. Tak, tak, kochasz go?! Tatę też kochałaś i gówno z tego wyszło, nienawidzę was! Zrujnowaliście mi całe życie.. Co teraz ze mną będzie?!
-O tym zdecyduję sąd.
-Kiedy?
-Rozprawa jest przewidywana na 3 stycznia, tydzień przed twoimi feriami.
-Naprawdę będę miała genialne ferie.. a co jeśli zostanę z Tobą?- spojrzałam na mamę..
-Wyprowadzimy się do Warszawy.. To tam mieszka Robert.
-No tak, jeszcze do tego miastowy.. nie dziwę się, że wymieniłaś na niego tatę.
-Sam, nie mów tak..
-Zignorowałam odpowiedź..- A co jeśli zostanę z tatą?
-Wyprowadzimy się do Londynu kochanie.-tata odparł spokojnie.
-Do Londynu..? Ale jak? Nie znasz języka.. nie masz żadnego punktu zaczepienia, jak to sobie wyobrażasz?
-Znam język… chodziłem na prywatne lekcje, tak jak ty chodzisz teraz. Ukrywałem to w tajemnicy, gdyż nie chciałem abyś snuła podejrzenia.. A jeśli chodzi o punkt zaczepienia.. Pamiętasz pana Bogdana?
-Pana Bogdana?
-Tak, kiedyś do nas przychodził.. przyjaźniłem się z nim.
-aa, tak, pamiętam! Co z nim?
-Mieszka w Londynie.. niedawno wrócił na święta do Polski, spotkaliśmy się i będziemy mogli na razie u niego mieszkać.. ale to już zależy od Ciebie.
-Od sądu- oznajmiłam, po czym wróciłam z powrotem do pokoju.

No dobra.. Jest rozdział. Męczyłam się nad nim 2 dni i nie wiedziałam jak napisać, sądzę, że nie wyszedł mi za dobrze.. Ale to już wy ocenicie. 
Z góry dziękuję za czytanie tych wszystkich literek i za komentarze. <3


8 komentarzy:

  1. Bardzo dobrze ci wyszedł! Szkoda, że się rozwodzą, ale za to mogę się domyślić z kim Sam zostanie... Czekam z niecierpliwością na następny!
    <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeej ten rozdział jest doskonały! I już zgaduję ze Sami będzie z tatą bo jak nie jak taak ^^ Jeejku już ja dopilnuję żebyś szybko napisała nn hahaa ^^ a tak serio to nie mogę się doczekaać <333 A i ta Sami mnie zadziwia coraz bardziej z każdym rozdziałeem ^^ Czekam ♥♥♥ [Kate2105]

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyyyyyyyyyyyy ! Ja to lubie ! :3 Hyhyhy xd Mimo, ze taki nie za wesoly ... Chociaz, fajnie bylo jak sie cieszyla z zakupow i tego, ze rodzice sie pogodzili i tu takie buuum ! Ja to bym wolala z tata do Londynu, niz z mama do warszawy do jakiego gnoja, ktory rozwalil ta rodzine -.- Chociaz jej matka tez ma prawo byc szczesliwa ... Skoro nie odnalazla szczescia w ojcu Sam, to niech znajdzie to szczescie w stolicy. Nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu :) A ta ciocia Anita jest bardzo mila :) A to z karpem bylo niezle :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No to nasza główna bohaterka za ciekawych Świąt nie miała... Coś podejrzewam, że wyjedzie do Londynu, ale.. no zobaczymy :) Rozdział podoba mi się, co chwilę wybuchałam śmiechem. [help-me-see] [beats-for-you]

    OdpowiedzUsuń
  5. Paaullaaaaa_1D15 lutego 2012 10:32

    JA CHCE ŻEBY WYJECHAŁA Z TATĄ :D
    I PEWNO TAM SPOTKA ZNOWU ONE DIRECTION <33 . !
    ROZDZIAŁ CUDOWNY ; )
    CZEKAM NA NASTĘPNY .XXX

    OdpowiedzUsuń
  6. Więc tak..przeczytałam i powiem jedno ! Podoba mi się i to strasznie ! Masz talent,a niektóre sytuajcę rozwalają ;D np. to z tymi rybkami ? MASKI dla ryb ? haha xd
    Pisz szybko następny rozdział.
    Pozdrawiam.
    [broken-inside]
    Forevergirlxd

    OdpowiedzUsuń
  7. ojeeej. :D świetnego masz tego bloga <3
    co drugie zdanie leję ze śmiechu xd.
    nie mogę się doczekać następnego rozdziałuu!
    + też obstawiam, że zostanie z tatą ;)
    Paulinaa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj biedna Sami.. ;[ Obstawiam że zostanie z tatą ;D Rozdział świetny i czekam na następny!! ;]

    OdpowiedzUsuń