-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!
-Mój Boże, CO
SIĘ STAŁO SAM?- dziewczyny podniosły się z łóżka i spojrzały na mnie..
-BOŻE,
DZIEWCZYNY.. KURDE!
-NO CO SIĘ
STAŁO, GADAJ!
-Ale kurde..
ja nie mogę.. dziewczyny.. zaraz oszaleję, ale rozumiecie? Ja nie mogę.. kurde,
zawał normalnie!
-SAM! GADAJ
NOO!
-Bo chłopcy..
to znaczy.. 1D i oni, a ja, jej.
-Ogarnij się,
spokojnie, wdech wydech.. a teraz mów!
-Dobra, a
więc Niall, Lou, Liam, Harry i..
-I Zayn, co z
nimi?
-SĄ W
LONYDNIE, ROZUMIECIE?!!
-ŻE JAK?! W
LONDYNIE?! ONE DIRECTION W LONDYNIE?! MOŻEMY ICH SPOTKAĆ?!
-Tak, jejuu..
taki szok normalnie!
I w tym
momencie zaczęłyśmy drzeć japę na cały hotel. Obudziłyśmy wszystkich
obozowiczów.. Wpadła do nas nawet właścicielka hotelu.
-Dziewczyny!
Spokojnie, co się dzieję? Wasze krzyki słychać aż na dworze..
-Proszę pani,
pani nie wie.. Musi pani już iść.. Do widzenia!
-Ale..
chwileczkę.. oo, no dobra, do widzenia.
Darłyśmy się
jakie 15 minut, skakałyśmy po łóżkach, ja nawet udawałam titanica w oknie, ale
późniejsze wieści jakie do nas dotarły zamurowały mnie, Anie i Emilkę.
-Ale
opiekunko nasza kochana, prosimy!
-Nie
dziewczynki.. przepraszam, dzisiaj nie wybierzemy się do centrum,
zaplanowaliśmy inne atrakcje.
-Do dupy z
takimi atrakcjami! Ja chce do centrum, już ostatni raz, proszę, niech pani
zrobi wyjątek!
-Przepraszam
Samanto, ale nie, do centrum wybierzemy się ostatniego dnia, w niedzielę.
-Ale..
-NIE! Nie
możemy zmieniać planów wycieczki.. tak mamy zapisanie w umowach.
-Ale.. no,
proszę!
-Dzisiaj
spędzajmy dzień na dworze, przed hotelem, jest tu dużo atrakcji.
Odpuściłam..
dobrze wiedziałam, że i tak nie zmienią zdania, widać oni nie reagowali na moje
oczka ze Shrek’a.. Totalna załamka, ale starałam się tym nie przejmować, tylko
bawić, mieliśmy kilka dyskotek po których miałam takie zakwasy od tańca.. Nie
ma to jak tańczyć balet na Harrego, stałam na środku i skakałam po parkiecie
jak idiotka. Poza tym byliśmy na takim wielgaśnym basenie, na którym się
zgubiłam, ale po moim krzyku który dosięgnął nawet szatni odnaleźli mnie.
Nastał już
piątek.. a ja coraz bardziej smutniałam. I co z tego, że chłopacy są w
Londynie? I tak ich nigdzie nie spotkamy, w niedzielę pewnie siedzą w domu i
odpoczywają po próbach i koncertach.. Spędzają czas z dziewczynami i jest
fajnie. Niestety u mnie tak nie było. Zostały 2 dni tych wakacji i do tego w
sobotę cały dzień spędziliśmy w hotelu, bo tak strasznie padał deszcz.
-FUCK JEA! I
niedziela, ale mi smutno..
-Nam też Sam,
nam też, trzeba się pakować.
-Niestety tak,
kuurde, dostanę zaraz depresji!
-Ale dzisiaj
idziemy do centrum! To jest jakieś pocieszenie.. No i, jest taka piękna
pogoda.. nie to co wczoraj. Tak jakby to był jakiś znak!
-Hhahahahh,
tak, tak, co, przyjdą do nas wielgaśne roboty albo ufo i zaprzyjaźnimy się z
nimi?
-Hhahahahhh,
Sam, skąd ty bierzesz te wszystkie pomysły..?
-Nie wiem
sama, z głowy chyba. Dobra, jestem spakowana, chyba wzięłam wszystko.. teraz
tylko na śniadanie i idziemy, a potem do samolotu- zrobiłam smutną minę.
-Dobra,
dobra, nie rób tych przykrych oczek i smutnej buźki, bo zaraz się rozpłaczemy
normalnie. Idziemy na śniadanie, znowu jesteśmy spóźnione.
-Niall się
obrazi.. Idziemy!
Oczywiście ja
tradycyjnie wzięłam płatki i rozlałam je sobie na krótkie spodenki.. musiałam
znowu wyładować całą torbę żeby wyjąć drugie, bo ułożyłam je na samym dnie,
zajęło mi to jakieś 20 minut, postanowiłam także rozpuścić włosy, bo wyglądały
w miarę spoko. Zeszłam na dół i pani dała nam komunikat.
-Słuchajcie!
To ostatni dzień na tym obozie.. Więc chcemy abyście spędzili ten czas przy
kupnie pamiątek i ostatnim zwiedzaniem tego miasta. Radzimy was chodzić
pojedynczo, bo na centrum przeznaczamy tylko 4 godziny. To naprawdę mało. Co wy
na to?
Wszyscy
pokiwali głowami. Pani miała racje.. jak i reszta obozu, to ostatni dzień, więc
nie możemy go przesiedzieć w kawiarniach, a dobrze wiemy, że tak byłoby..
Doszliśmy do centrum i umówiliśmy się gdzie mamy spotkać się za 4 godziny,
każde z nas poszło w swoją stronę. Ja poszłam na prawo, Ania w lewo, a Emilka
prosto.. Chodziłam tak sobie, kupiłam pamiątki, sporo ich było i duuużo
gadżetów z 1D. Pomyśleć, że oni teraz siedzieli gdzieś sobie i grali w gry czy
coś tam.. Byłam tak blisko ich spotkania, ale wiedziałam, że to niemożliwe.
Została mi ostatnia godzinka, a ja byłam już padnięta.. Po chwili zobaczyłam
kawiarnie „Strasburg”. Była pusta.. ale otwarta, postanowiłam wejść i tak też
zrobiłam.
-Dzień dobry-
powiedziałam oczywiście po angielsku.. w takim języku brzmiała też reszta
rozmowy.
-Dzień dobry,
bardzo przepraszam, ale kawiarnia jest zarezerwowana. Otwarta będzie później,
za jakieś 3 godziny.
-o nie!
Proszę pana.. no- i zrobiłam moje oczka.
-Naprawdę nie
mogę wyrazić na to zgody.. Kawiarnia jest zajęta.
-Ale jestem
tutaj pierwszy raz.. ogólnie pierwszy raz w Londynie i tutaj, w Strasburg,
proszę, chociaż jeden wyjątek.
-Nie mogę..
Proszę, nie patrz się tak na mnie. No! Dobra, zrobię jeden wyjątek, ale tylko
ty, nikt więcej!
-Dobrze,
dziękuję! No wiec, co polecasz do wypicia? Ja się nie znam..
-Kawa,
herbata?
-Albo wiesz
co.. wypiję kawę z mlekiem, jestem młoda i jest gorąco, ale co tam, zaszaleję,
to mój ostatni dzień tutaj!
Po jakiś 5
minutach dostałam kawę i zaczęłam się nią rozkoszować, była pyszna..
Wypytywałam się również o rezerwacje, ale facet, a nawet chłopak ,bo był młody
nie chciał mi nic powiedzieć.. Gadał tylko, że jest tutaj kelnerem i, że nie
wiem kto tu przyjdzie. Nie pytałam o więcej.. Został mi ostatni łyk kawy i to
całkiem duży.. Kiedy już go wzięłam do kawiarni weszło 5 chłopaków, początkowo
nie rozpoznałam ich, ale po chwili skapnęłam się kto to jest.. Kiedy spojrzeli
się na mnie a ja na nich odwróciłam się do kelnera i mój wielki łyk kawy
poleciał właśnie na niego, a dokładniej na jego twarz.. To był szok, patrzyłam
się raz na nich zwijających ze śmiechu i na kelnera, który zaczął się drzeć..
Siedziałam na tym miejscu i mówiłam pod nosem „ONE DIRECTION, ONE DIRECTION, O
MÓJ BOŻE, SAM OGARNIJ SIĘ!”. Nie wiedziałam co robić.. postanowiłam pójść do
kelnera i zobaczyć czy nic mu nie jest po gorącej kawie.. kiedy wychodziłam z
krzesła zahaczyłam o nie i wylądowałam na ziemi.. Tak, tak, nie potrafię się
zachować normalnie nawet w towarzystwie ICH! Po chwili usłyszałam donośniejszy
śmiech Niall’a , a potem dołączyła reszta, tarzali się na ziemi, nie dziwię się
im..
-Nic Ci nie jest?
Jeej, ja przepraszam, ale oni.. a potem ja, i jezu, sory.
-Hhaahhaahhhh,
nic się nie stało, twoja reakcja była genialna!
-Tak, tak, to
mój wdzięk!
I wtedy
odwróciłam się i skierowałam oczy w stronę chłopców.. Harry i Lou leżeli na
sobie śmiejąc się, Zayn stał na stole robiąc to samo, Liam na krześle, a Niall
patrzył oczywiście na menu chichotając!
-Bardzo
śmieszne!- tylko to wydukałam, nie wiedziałam co powiedzieć.. Miałam w końcu do
czynienia z 1D kurde, oni byli tacy.. jeej.
W tym
momencie chłopacy spojrzeli się na mnie, a ja puściłam buraka i uśmiechnęłam
się niepewnie.. Oni wstali i zrobili to samo.
-Przepraszamy,
ale wyglądałaś tak.. hahahahhh..-oznajmił Lou.
-Zayn, tylko
nie złam stołu! Bo jesteś do tego zdolny!- krzyknęłam..
Stałam
naprzeciwko nich z 3 minuty i gapiłam się.. Trochę się poszczypałam krzycząc
aby zobaczyć czy to nie sen, po chwili z tego transu rozbudził mnie Niall.
-Może z nami
coś wypijesz?
-Że ja..?
Jezu, nie wiem, tak, nie, nie wiem, o mój boże, TAAAK!
-Hhahaahhh,
fanka?- spytał się Lou.
-No wiecie..
czasem was słucham, ale nie żeby coś. Jezuuu, TAAAAK! Fanka, ludzie, to ty, Lou
i ty Niall, wieczny żarłok i Harry, ten loczek i Liam, mój tatuś i Zayn, łamacz
stołów.. nie mogę uwierzyć, jak wy tutaj, a ja z wami, o mój boże!
-A Ty jesteś?
-oo, jestem
Samanta, dla znajomych Sam, a dla przyjaciół Sami.
-No więc
Sami..- powiedzieli wszyscy razem, może z nami coś wypijesz?
-Ale, że
serio?
-Tak, tylko
proszę nie bierz kawy.. hahahahhah- wtrącił się Lou.
-Dobrze, nie
będę brać, ale serio?!
-Tak-
powiedział Liam.
-Ale serio?!
-TAK!-tym
razem wrzasnęli wszyscy..
-No dobra, to
siadam!
Rozmawiałam z
chłopakami i dowiedziałam się tak wielu rzeczy.. Byli z nich najnormalniejsi
nastolatkowie, trochę zwariowani, a nawet strasznie świrnięci.. Naprawdę w
pewnej chwili czułam się przy nich tak swobodnie, jakby w ogóle nie byli sławni.
Z tej sielanki oderwał mnie mój dzwoniący telefon, początkowo nie słyszałam go
słuchając wykładu marchewkowego Louisa, po chwili w ramię lekko szturchnął mnie
Niall i oznajmił, że coś dzwoni w mojej torbie, odebrałam i usłyszałam głos
Emilki.
-Sam, gdzie
ty do cholery jesteś?!
-A gdzie mam
być?
-Umówiliśmy
się przy London Eye o 16, a już 16.20.
-O kurde,
dobra, postaram się tam szybko dotrzeć.
-Ale..
-No to do
zobaczenia.
Spojrzałam
się na chłopców, którzy patrzyli się na mnie zadając sobie pytanie „WTF?! W
jakim języku ona mówi?!”, a ja tylko zepchnęłam Niall’a siedzącego obok mnie i
z bólem na twarzy powiedziałam słowa:
-Przepraszam,
ale muszę już wracać.. Żegnajcie, uznam nasze spotkanie za sen.. bo tak też
pewnie jest.
-Ale Sami…
Nie
dokończyli, a ja wyszłam przez drzwi, włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam
biec coraz szybciej z mapą w ręku. Po 5 minutach dotarłam do London Eye,
opiekunowie zaczęli się na mnie drzeć, ale ich olałam.. Myślałam tylko o tym co
stało się przed chwilą.. o tym spotkaniu..
-Gdzie Ty się
podziewałaś?!- spytała się Ania..
-Tu i tam-
odpowiedziałam uśmiechając się- A tak na serio porwali mnie kosmici, ale
odnieśli z powrotem, bo okazałam się dla nich za dziwna.
-Ta druga
opcja jest bardziej realna- wtrąciła się Emilka.
Nie
opowiedziałam dziewczynom o tym co się stało.. bo dobrze wiedziałam, że mi nie
uwierzą, a po drugie nie wzięłam żadnego autografu , nie zrobiłam zdjęć, ani
nic, ale o tym nie myślałam.. Cholernie tego żałowałam, kurde, ale ich
spotkałam.. tylko bałam się, że się obudzę.
Doszliśmy do
hotelu, przez resztę dnia siedziałam na komputerze oglądając zdjęcia 1D z
dziewczynami.. „Spotkałam ich!”, „A może to sen?”
Zadawałam sobie te pytanie przez resztę dnia.. Wieczorem poszliśmy na kolacje, ja dopakowałam rzeczy, wykąpałam się i poszłam spać.
Zadawałam sobie te pytanie przez resztę dnia.. Wieczorem poszliśmy na kolacje, ja dopakowałam rzeczy, wykąpałam się i poszłam spać.
Następnego
dnia udaliśmy się w drogę powrotną..
No dobra, a więc jak widzicie poznała ich, wiem, że zakończenie jest trochę dziwne, ale sami zobaczycie w dalszych rozdziałach jak to się potoczy.
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i czytanie tych moich bzdur. ;)
Kocham was. <3
mega, czekam na kolejne!
OdpowiedzUsuńP.
fajnee, czekam na następny rozdział .; D
OdpowiedzUsuńOMG! Kocham tego bloga!! Uwielbiam Sam i wgl! Te rozdziały są cudowne!
OdpowiedzUsuńHahahahahaha ta Sam to jest genialna "udawałam titanica w oknnie" buahahahahahaha ;D;D;D Ich spotkanie było świetne! Nie moge sie doczekać nn dawaj szybko następny!! <333
Jaciee Ola uwielbiam cię! Ten blog jest boski i tylko spróbuj go przestać pisać to cię zatłukę! xd Ja nie rozumiem skad ty bierzesz te wszystkie pomysły! Normalnie nie było rozdziału przy którym bym sie nie śmiała xD Pisz szybkoo nn!;) xx <33 [Kate2105]
OdpowiedzUsuńno i to jest swietny rozdział ! Mam nadzieje ze Sam spotka chłopcow na lotnisku czy gdzies :D akcje jakie ona by z nimi odwalała byłyby swietne xd dodawaj szybkooo nastepny! :**
OdpowiedzUsuńAż normalnie nie wiem co mam powiedzieć ! Hahahah, te ich spotkanie ! No normalnie nigdy nie wpadłabym na tak zakręcony pomysł jak ty ! xd Jesteś pozytywnie powalona ! <3 Hahahah, o kurcze, POZNAŁA ICH ! Aaaaaaaaaaaa <3 O tak nagle wybiegła ?! o.o I teraz na lotnisko pojechała ... ehh, mam nadzieje, że spotkają się znowu, albo jakoś przez tt czy coś :D Ale to z kelnerem to było dobre ! I jak oni się polewali z tego ! <3 Kocham ten moment ! :D Z niecierpliwością wyczekuję kolejnego ! xx
OdpowiedzUsuńzajebisty! czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńtaaaaaak, nareszcie Sam w Londynie + jeszcze z 1D?!
OdpowiedzUsuńOni ja muszą jakoś znaleźć, ale myślę, że to nie będzie trudne, bo tylko jedna jest taka wariatka<3
nie muszę mówić, że jest świetne, prawda? :D
Uwielbiam jej reakcję na widok chłopaków <3 [help-me-see] [beats-for-you]
OdpowiedzUsuń