Po drodze do
mieszkania Larrego dużo rozmawialiśmy.. Naprawdę to było dziwne, czułam się tak
fajnie. Nie potrafię tego opisać.. Henry, teraz chłopcy, czułam, że tu będzie
naprawdę zajebiście.
-Co tak
myślisz?-zapytał Lou kiedy jechaliśmy windą do ich domu.
-A bo wiesz..
to dla mnie takie dziwne, bo macie miliony fanów i..
-Sami,
przestań, po prostu.. polubiliśmy cię! Jesteśmy przecież normalnymi ludźmi, nie
zwracamy uwagi na to czy osoba, którą darzymy sympatią jest sławna czy nieznana, to nie ma znaczenia..
-To takie
miłe! Dobra, na którym piętrze mieszkacie?
-Na ostatnim.
-Ty leniu!
Nawet po schodach nie chciało ci się wchodzić.-szturchnęłam do lekko w ramie
uśmiechając się.
-Ałaa!
Hhahah! To bolało! Jesteś jak..
-Pudzian?
-Co, lub kto?
-aa, no tak,
to taki polski siłacz, wiesz, podnosi ciężary itp.
-Aha, no
dobra, to jesteśmy.. przywitaj się z twoim nowym domem.
-Z moim?
-No
tak.-oznajmił Lou wyszczerzając się. I otwierając drzwi.
-Dobra, nie
wnikam w szczegóły… LOLA! Czekaj! Jesteś cała mokra… Nie trzep się! Cała woda,
zimna! Nieeee!
-AAAA! Co to
za pies? Jezuuu, Lou skąd wziąłeś psa? Jestem przez niego cały mokry.. ooo
kurde.-Harry spojrzał się na mnie.
-Ja
przepraszam, ale nie dopilnowałam jej i ten…
-Sam?! Lou?!
To Sam? Niee…
-To właśnie
była ta niespodzianka!
-Aha..
Wtedy
spojrzałam na dół, okazało się, że Harold łaził w bokserkach.. wyglądał całkiem
sexy, że tak powiem..
-Hazza! Dół!-
krzyknął pan marchewka.
-Dół? Aaa, no
tak! Mam na sobie.. dobra, idę się przebrać..
-Hhahahahhh,
przyzwyczajaj się!
-A luzik,
wyglądał nieźle.-szepnęłam, puszczając oczko.
Lou zaczął
się śmiać.. Wtedy wszedł Harry, tym razem w spodniach, ale jak to on miał je
opuszczone do połowy dupy.
-Z czego się
tak śmiejesz?
-Aaa z
niczego! My z Sam mamy takie fajne wyznania!
-Jakeś
szczegóły?
-Chciałbyś!-krzyknęłam..
eeej, a gdzie jest Lola? LOLA?! GDZIE JESTEŚ?
Zaczęłam
biegać po ich apartamencie przewalając się kilka razy.. bo było tam strasznie
ślisko. Chłopacy tylko śmieli się i wspominali razem moją reakcję na ich widok
w wakacje.. Nie zwracałam na to uwagi, chciałam tylko znaleźć tego psa.. Został
mi ostatni pokój, pisało na drzwiach „Harry”, weszłam i to co zobaczyłam mnie
przeraziło.. zaczęłam się drzeć.
-AAAA!
Zgłupiałaś! Boże… hahahahahh.. mam płakać czy się śmiać?
-Co się
dzieję?!-do pokoju wtargnął Lou z kijem bejsbolowym.. O mój boże, hahahahahhh,
ee ty! Mężu mój, chodź no tutaj!
-Co się
stało? OOOOO! Mój pokój! Co z nimi zrobiliście… ja się pytam?!
Całe
pomieszczenie wyglądało tak jakby przeszedł po nim huragan.. Ściany całe czarne, wszelkie szklane rzeczy
pobite, łózko całe pogryzione, podobnie jak kanapa i fotele.. Szafki
powyrywane, a Lola stała na środku merdając ogonkiem i ciesząc się ze swojego
dzieła.
-Ja..
przepraszam, to nie mój pies.. Zapłacę.. prze..
-Przestań! Ja
sobie radę dam, tak szczerze mówiąc to pomimo tych wszystkich naszych imprez
nie miałem jeszcze takiego czegoś w pokoju.. Skąd ty się wzięłaś?
-Hmm.. z
brzucha?
-Obstawiam,
że z jakieś innej planety, no, ale jeśli chcesz być uważana za normalną to
okej.-odpowiedział Harry szczerząc się.
-Hhahahh,
bardzo śmieszne!-w tej chwili usłyszałam jakiś huk w salonie.
-Chłopcy
przyszli!
-Normalnie
wejście smoków.-wydukałam..
Weszliśmy do
pokoju.. Zayn leżał na ziemi krzycząc „ałaaa”, Niall próbował ratować frytki z
tej powodzi, a Liam trzymał się za ramię i się darł „Co wyście dzieci
porobiły?!”
-To nie nasz
wina!-wydarł się na równo Larry.
-Eeeej no!
Nie taka była umowa!
wtedy
spojrzałam się na chłopaków.. uśmiechnęłam się, a oni w pewnej chwili wstali i
zaczęli biec w moim kierunku.. Zdążyłam krzyknąć tylko „AAAA!”, a oni już
leżeli na mnie..
-Aałć! Nie
jesteście tacy chudzi na jakich wyglądacie! Ale spoko, jedna trzecia 1D leży na
mnie, żyć nie umierać! Albo umierać.. nie mogę oddychać!
-Kurde, bo ją
zabijemy!-wydarł się Liam na chłopaków.
Kiedy się ze
mnie podnieśli odetchnęłam z ulgą od tego ciężkiego, ale jakże seksownego
zestawu.
-Dziękuję
tato..!
-SAM!-krzyknęli
wszyscy naraz.
-No weźcie,
wy też?
-Tak.. my
też! Co ty tutaj do cholery robisz?!-krzyknął entuzjastycznie Zayn.
-Hmm…
Mieszkam!
-TAAA?!-tym
razem spytali się wszyscy, prócz Lou, który wiedział.
-No taak..
Kurde, cześć!
-Heeej! Ale
fajnie, że jesteś, jeju, nudziło nam się tutaj.. bez ciebie!
-Hhahhahahhh,
spędziłam z wami niecałą godzinę i wam się beze mnie nudzi?
-eej, a kto
powiedział, że ta niecała godzina była genialna?
-No weźcie,
bo się zawstydzę, tyle komplementów naraz!
-Sam, Lola
jest chyba głodna, je jakieś buty…-oznajmił Lou zmieniając całkowicie temat.
-NIEEE! Moje
ulubione buty!-wydarł się Harry i rzucił na psa..
Siłował się z
nią dobre 15 minut i w końcu wygrał, ale buty nie były zdolne do użytku, tym
razem zamiast przepraszać zaczęłam się śmiać jak głupia z chłopakami kiedy
zobaczyłam Harolda klękającego na kolanach i unoszącego zmasakrowane buty do
nieba szlochając.
-Macie coś do
jedzenia?
-NIEE! Ja nic
nie mam!-po 2 sekundach powiedział Niall.
-Osz tyy!
Loli żałujesz? To taka dobra suczka.. A
ty Lou? Gospodarzu, mężu Haroldowy, zlitujesz się nad nami?
-Jasne, chodź
do kuchni..
-Więc to tu
Hazza codziennie robi Ci śniadanie?
-A skąd
wiesz, że ja nie robię jemu?
-Hhahahahhh,
chyba marchewki z mikrofalówki!
-Skąd wiesz?!
Nigdy tego nie zdradzałem.. chłopacy też!
-Zgadywałam.
-Taa? Czytasz
mi w myślach, jesteś jakaś nadprzyrodzona?
-Tak, jestem
wiedźmą!-zaczęłam go ganiać po całej kuchni.
-Hhahahahh,
dobra koniec, zmęczyłem się!
-Się wchodzi
po schodach, a nie! To masz coś tej lodówce?-wtedy chciałam ją otworzyć, ale
Lou mnie powstrzymał..
-Nie!
-Czemu?
-Bo ten..
tego..
-Wiesz, że
jestem wiedźmą tak? I wiesz co wiedźmy robią z niegrzecznymi chłopakami?
Piekarnik jest blisko!-puściłam mu oczko.
-No dobra,
ale się nie przeraź.
-O boże! Cała
lodówka jest pomarańczowa.. tutaj jest z 50 kilogramów marchewek..
-Dokładnie
49.5 kilograma, nie spodziewałem się gości! Lola lubi marchewki?
-Nie wiem..
NIALL!-krzyknęłam.
-Co?
-Nakarmisz
psa marchewkami?
-Spoko! Lola
chodź!-i pies poszedł za nim, a ja rzuciłam mu 3 umyte marchewki.
-Chcesz coś
do picia?
-Sok
marchewkowy?
-Chyba muszę
wywalić ten piekarnik.. mikrofalówka wystarczy.-wydukał Lou przełykając ślinę.
-a myślisz,
ze do mini piekarnika się nie zmieścisz?-chytrze się uśmiechnęłam.
-No wiesz..
dieta..
-Marchewkowa?
I wtedy Louis
wywalił mikrofalówkę przez okno.
-ZGŁUPIAŁEŚ?!
-To nie
wiedziałaś?-zaczął się śmiać.
-Co tu się
dzieję?!-do kuchni wpadli pozostali chłopacy i Lola z marchewką w pysku.
-A takie tam,
Sam i Lou w kuchni!
-Gdzie jest
mikrofalówka?-spytał Hazza.
Wtedy w tym
samym czasie podeszliśmy do szafki na której stał piekarniczek i zasłoniłyśmy
ją plecami.
-Jaka
mikrofalówka?-spytaliśmy zdziwieni oboje.
-No tutaj
stała..
-Dobra mężu,
już nie gadaj, chodź do salonu!
-Ale..
-Kierunek
SALON!-krzyknęłam i wszyscy tam popędzili…
Kiedy już się
tam znaleźliśmy ogłosiłam wielkie sprzątanie.. Chłopcy wzięli mopy, szczotki,
ja zresztą też i zaczęły się feriowe porządki, kiedy już nam się to znudziło, a
jeszcze połowa pokoju wypoczynkowego była brudna zaczęliśmy bitwę na szczotki.
Latałam jak głupia po domu za chłopakami udając Dark Vadera i krzycząc na całą
japę „I’M YOUR FATHER!”, Hazzie zdecydowanie wychodziło to najlepiej.. Bo miał
chrypkę, ale mnie się za to najbardziej bali! No, a jakby nie! Po jakiś 30
minutach wygłupów byłam wykończona.. Więc wpadłam na kanapę i zajęłam całe
legowisko.
-No eej! A
my?
-Wasze 5 dup
nich się udomowi na dywaniku!
-Ale one są
takie zgrabne, że..
I wtedy
zadzwonił mi telefon, kiedy po niego biegłam potknęłam się o mop i wywinęłam
kilka piruetów.. Normalka u mnie. Okazało się, że to mój tata dzwoni.
-EEEJ! MÓJ
DAWCA PLEMNIKÓW DZWONI! CICHO!-I odebrałam.-Halo?
-No cześć
córeczko, słuchaj..
-SAM, DOLEJ
JESZCZE MI TEJ WÓDKI!-Krzyknął Lou.
-I PIWO
JESZCZE KUP! ZGRZEWKĘ NAJLEPIEJ!-Wtrącił się Zayn.
-Samanto, co
to było? Czy ktoś właśnie chciał od Ciebie.. Gdzie jesteś?!
-No na
spacerze! Z Lolą, pamiętasz?
-I ktoś cię
prosił o wódk…
-A tak w
ogóle, po co dzwonisz?
-Bo chce
żebyś przyszła do domu, chciałem pojechać..
-EEJ, A TE
PAPIEROSY TO ILE KOSZTUJĄ?! DAJ JEDNEGO!-wrzasnął Niall.
-Sam, kto
to?!-tym razem tata krzyknął.
-To bałwan…
Nie, Lola, boże, jakieś żule mi tu się drą nad słuchawką.
-To gdzie ty
jesteś?
-W tym.. w
Żulowie, będę niedługo, pa!
-Ale…
I rozłączyłam
się, spojrzałam na chłopaków z wrogością w oczach, nie obchodziło mnie kim są,
czy sławni, czy kochani przez miliony.. chciałam tylko teraz rzucić się na nich
i walczyć do upadłego!
-Zgłupieliście?!
Porąbało was?!-rzuciłam się na nich.
Turlaliśmy
się po łóżku i podłodze rozbijając przedmioty pozostałe po moim wejściu smoka
na początku i darliśmy się wniebogłosy z bólu, ze śmiechu i czasem nawet nie
wiem z czego. Taki gwałt zbiorowy! Podwójny trójkącik! 5 dupci ze mną.. I co
chwila na którejś leżę, to jest coś! Po około 40 minutach rozdzielił nas tatuś,
który przyniósł z pokoju Harolda kij bejsbolowy i zaczął nam nim grozić.
-Jak nie
przestaniecie nie zawaham się go użyć! Mówię serio!
-Hhahhahahhh,
tato no weź! Co my takiego robimy?
-Zachowujecie
się jak durnie.. 5 latki! Kiedy cię nie było był poziom 10 latków, ale teraz!
-To
źle?-zrobiłam smutną minkę.
-Hahhahh, no
jasne, że dobrze! Tylko dzisiaj naprawdę przesadziliście..
-Dobra
chłopacy, kończymy, bo tatuś się wkurzy.
Wszyscy się
podnieśliśmy.. I zobaczyliśmy mieszkanie Larrego z góry, było okropne.. jakby
jacyś żule tu mieszkali!
-No em.. ten
tego.. macie jakoś ekipę sprzątającą?-wydukałam.
-Hhahhahah,
spoko Sami, my już sobie poradzimy!
-Czyli jest
okej? Będę żyć?
-No
jasne..-krzyknęli wszyscy naraz.
-I pomyśleć,
że zrobiła to taka jedna, najzwyklejsza dziewczyna.-Liam złapał się za głowę..
-Najzwyklejsza?
A czy najnormalniejsza dziewczyna dokonałaby takiego czegoś? Ona jest
wyjątkowa! Idealna dla nas!
-Ojej, Lou,
dzięki, bo się zaczerwienie! Eej, coś się rusza!
Wszyscy
zaczęli się śmiać.
-Ludzie, bez
skojarzeń! O mój boże.. 20 nieodebranych połączeń, ile czasu minęło od naszej
walki?
-No już jakaś
godzina..
-O kur.. To
znaczy cholera! Musze lecieć, tata mnie zabije! Pewnie myśli, że mnie zgwałciliście!
-A nie
zgwałciliśmy? To chyba tak wyglądało.-oznajmił wyszczerzony Zayn.
-A z góry
jeszcze gorzej..-dokończył Liam.
-Dobra, nie
wchodzę w szczegóły tato, muszę lecieć do mojego drugiego ojca. Nie obrazisz
się, co?
-No będę
tęsknić córeczko, ale obiecaj, że jutro nas odwiedzisz.
-No jasne, że
tak! Ale nie.. nie mogę, przepraszam.
-No weź! Nie
przeżyjemy bez Ciebie! A pojutrze?
-Będę cała
wolna i do wzięcia!
-Uuuuuuuuuu!
Do wzięcia!-powiedzieli wszyscy z entuzjazmem.
-To znaczy
nie to miałam na myśli.. tylko, ten.. no wiecie.. a zresztą co ja będę wam
tłumaczyć!-skierowałam się po płaszcz.
-Chętnie
skorzystam z tej okazji!-krzyknął żartobliwie Harry.
-I
ja!-wydarli się Zayn i Niall.
-Hahah,
bardzo śmieszne! Idźcie dzieci! Tato, pilnuj ich!-otworzyłam już drzwi.
-Dobrze
córcia!
-Ale czekaj,
twój numer telefonu!
-Właśnie! Daj
nam!
-Leży na
stoliku.. pomyślałam!-I wyszłam, słysząc tylko dźwięk łamanego się stołu.. Jak
widać wszyscy się na niego rzucili, a Zayn jako pierwszy..
Kiedy
wróciłam do domu i rozebrałam Lolę zobaczyłam tatę siedzącego i oglądającego Tv
śmiejąc się. W pewniej chwili przybrał poważnej miny, bo mnie zobaczył, wstał z
kanapy i szedł w moim kierunku.. Znowu kazanie! O nie!
-Samanto
Bielaśko! Gdzie ty byłaś? Powiedz szczerze.
-No na
spacerze, nie wiesz?
-Nie oszukuj
mnie! Co to za żule?! Jacyś pedofile?
-Hhahahahh,
tak, zgwałcili mnie!-Takich 5 gorących chłopców pomyślałam.
-Taaak?!
-Nie tato!
Daj spokój, po prostu byłam na spacerze i zatrzymałam się w jakimś miejscu
dziwnym gdzie stali żule i coś tam się darli, to wszystko.-skłamałam.
-Niech Ci
będzie.. Ale i tak ci nie wierzę, bo jeśli miałabyś jakieś problemy..
-Nie mam ich!
Naprawdę, jest tutaj świetnie!-przytuliłam go.
-No dobrze.
-To co ode
mnie chciałeś?
-Aaa właśnie!
Bo mamy 17.. Chciałem załatwić z tobą wszelkie pozostałe formalności co do tej
szkoły, wiesz, plan lekcji, jakieś tam numery czy coś.. Potem nie będę miał
czasu.
-A do której
jest?
-Do 18, więc
jeszcze zdążymy!
-Więc jedźmy!
Szkoła nie
była oddalona daleko od domu, na szczęście! Ale przerażało mnie te poranne
wstawanie. Wysiadłam z samochodu i kierowałam się do środka budynku razem z
tatą, kiedy weszłam przeraziłam się było tam tak pusto.. i ciemno. Znaleźliśmy
pokój nauczycielski, mój tata zapukał i weszliśmy.
-Dzień
dobry!-powiedział prawdopodobnie dyrektor.
-Oj dobry,
dobry.-rozmarzyłam się w dzisiejszym dniu.
-A jakiej
sprawie państwo do nas przychodzą?
-A no w
sprawie tej panny.-tata wskazał mnie ręką.
-Mianowicie?
-Chcielibyśmy
dokonać pozostałych formalności jeśli chodzi o zapis do szkoły.
-Aha, jak się
nazywasz młoda damo?
-Samanta
Bielaśko proszę pana.-starałam się zachowywać poważnie, ale kiedy myślałam o
chłopakach ledwo powstrzymywałam się od śmiechu.
-Dobrze, mamy
panią, wydrukuję zaraz plan lekcji, a pan będzie musiał dać kilka podpisów.
-Dobrze.
-Proszę, oto
grafik przedstawiający nasze zajęcia.
-Dziękuję,
oo, codziennie na 9, wyśpię się!
-Oj dużo
panienka będzie spała. Zapomniałem wspomnieć, że z całego miesiąca nauki uczymy
się tylko 2 tygodnie.
-Słucham?!
Ale to przecież najlepsza londyńska szkoła..
-Bo tak jest,
nasza szkoła jest bardzo nowoczesnym budynkiem, każdy ma laptopy z zadaniami i
tematami zamiast książek. Nasze ostatnie obliczenia wykazały, że dzięki nim
nasze zajęcia trwały o połowę mniej roku szkolnego, więc oto i te wolne.
-Czyli, że 2
tygodnie?! Jezuu, na 9? Do 16? I potem wolne? To tak jakby ferie raz w
miesiącu, ale fajnie..
-Ale proszę
pana, tak nie wolno.-ojciec sprzeciwiał się.
-Wolno,
wszystko zostało zatwierdzone i dokładnie rozpatrzone.
-Dobrze,
postaram się uwierzyć.. Sam, bierz plan, musimy się jeszcze zastanowić.
-Do
widzenia.-krzyknęłam.
-Do
widzenia.-facio odpowiedział.
Mój tata nie
był pewny co do tej szkoły.. ale ja go namawiałam, tyle wolnego? Lajcik na
całego! Mówiłam mu, że będę się uczyć i takie tam.. w końcu się zgodził. Ucieszyłam
się.. ale nie dałam rady już skakać, więc pożegnałam się z ojcem, wykąpałam i
ułożyłam do łóżeczka.
„Jutro będzie
zajebisty dzień. Czuję to!”
No dobra, napisałam w końcu 14, duża przerwa, prawie cały tydzień.. ale w ogóle nie mam czasu, naprawdę. Tyle nauki.. Ledwo zdążam z odrabianiem lekcji. Teraz powinnam się uczyć do klasówki z matmy w poniedziałek, a siedzę na tt i myślę o chłopakach.. i nowych rozdziałach!
Tak wracając do nich, to naprawdę jestem z nich straszliwie dumna... Ta nagroda, ja skakałam ze szczęścia, normalnie się popłakałam.. SO PROUD! ♥
Bardzo chciałabym wam podziękować za wszystkie wejścia i komentarze.
Naprawdę aż się mordka cieszy na sam widok!
To dużo dla mnie znaczy.. Chciałabym być chociaż w jednej rzeczy w miarę dobra.
Chociaż dalej myślę, że ten blog to porażka, ale piszę dalej, dla was, to poprawia mi humor.
BARDZO DZIĘKUJĘ! UWIELBIAM WAS! MUCHLOVE. ♥ xxx
Świetne z niecierpliwością czekam na następny! Możesz mnie dalej informować o nowych? @KateGadek
OdpowiedzUsuńBuahahahahahahaha ! Kocham cie normalnie! Tee rozdziały są cudowne xxD Ojj jak ja jej zazdroszczę takiego zycia! A jaka szkoła nie no.. marzenieee xDxD Pisz szybko nn <333
OdpowiedzUsuń'taka miła suczka' nie powiem, ze nie mam skojarzeń! xD
OdpowiedzUsuńrozdział odlotowy jak zawsze! 1D jacy krejzole, Niall wpierdala wszystko, Louis tylko 50 kg marchewek.... Harry mmm w bokserkach! Daddy Liam jak zawsze rządzi a Zayn... haha ten stól! ;P
<33
+ 1D WINNERS!<3
+ jeszcze jesteś dobra w wieluu rzeczach! :*
ahahahahhahah...kocham cię <3
OdpowiedzUsuńczytając płakałam ze śmiechu xd serioo...
ciekawa jestem czy zachowujesz się jak ona, czy to tylko fikcja literacka. Wiem tyle, że mnie akurat ona bardzo przypomina pod względem zachowania, kiedy jestem z przyjaciółmi xd
Czekam na nowy rozdział i szalone przygody.
Całuje, Andzia ;**
Ten blog to porażka ? Pogieło cię xd Jeśli jeszcze raz tak powiesz, to dowiem sie gdzie mieszkasz przyjadę i pukne cię w głowę .. ZAJEBISTE TO JEST ! Te teksty mnie rozwaliły...a kiedy mówiła tacie gdzie była to było genialne ^^ "Ta zgwałcili mnie 5 razy " nie mogłam z tego ;D Kocham jak piszesz ;D trzymaj się i czekam na następny rozdział ;* [broken-inside]
OdpowiedzUsuńDziewczyno, chcesz mnie zabić?! Ja mogłam zginąć! Tzn. Jadłam kanapkę i jak przeczytałam o tych spodniach Harrego, to sie prawie udławiłam! ;-)) Masz chyba bardzo dobry humor, bo strasznie śmieszny ten rozdział! Wiecej takich proszę :-)) Świetny, świetny! Juz sie nie mogę doczekać następnego! Pisz szybko ;-) No wlasnie, wiesz juz mniej wiecej kiedy bedzie następny? Bo sie poważnie nie doczekam ;-))
OdpowiedzUsuńDwa moje ulubione momenty już przedstawiłam ci na Twitterze :D STOŁY I DAWCA PLEMNIKÓW. HAHAHAHA. No i podoba mi się ta jej szkoła! Chciałabym taką :D [help-me-see] [beats-for-you]
OdpowiedzUsuńLubię tego bloga, ale proponowałabym troszeczkę mniej dialogów.
OdpowiedzUsuńTYYYYYYYYYYYYYYY ! TO NIE JEST WCALE PORAZKA ! TO JEST PIEKNE ! *.* WRAZ Z KAZDYM ROZDZIALEM KOCHAM TEGO BLOGA JESZCZE BARDZIEJ ! <3 Ta Sam jest nie wyobrazalna ! Co czyni ja po prostu oryginalna, a co za tym idzie ? Ze twoje opowiadanie jest jedyne w swoim rodzaju ! <3 Naprawde to kocham ! :3 A dzien spedzony z chlopakami ? Hahah THE BEST ! <3 Biedny Hazza ! Najpierw pokoj, potem buty ! <3 Hahah, Lola jest nie zastapiona ! :D Albo z tym stolikiem, numerem i MIKROFALOWKA ! <3 To ostatnie w ogole mnie rozwalilo ! <3 :D Serio sie nie moge doczekac kolejnych rozdzialow ! <3 Mam nadzieje, ze szybciej dodasz niz za siedem dni ;p Wiem, egoistka jestem xd Ale taka juz moja natura :D WIECEJ CHLOPAKOW I SAMI W AKCJI ! Hahah, GWALT ZBIOROWY ! xd I krzyczenie jak dzwonil jej tata, hahah xd A ta szkola ! *.* Ja chce taka ! <3
OdpowiedzUsuńextra! dawaj dalej ;>
OdpowiedzUsuń@dominikaaxoxo