piątek, 3 lutego 2012

VII ROZDZIAŁ


-Tato, ale mówisz serio?!! Naprawdę?! Jeeeej..
-Tak kochanie, wiem, że wiele przeżyłaś od początku roku. Nasze wszystkie kłótnie z mamą, atmosfera w domu, wiem, że nic nie mówiłaś, ale naprawdę, widzę to. Więc to jest takie wynagrodzenie- uśmiechnął się.
-Jesteś taki kochany, dziękuję, nawet z tego szczęścia nie czuję tej rurki w nosie.. zaczęłam się szczerzyć.
O mój boże, moje marzenia się spełniają.. Bez względu na to wszystko co się stało moje pragnienie się spełniło. Wyjadę na wakacje do Londynu, czego tu można chcieć więcej? Obóz, Wielka Brytania.. uliczki Londynu, nowe otoczenie, nowi ludzie.. Nie mogłam wytrzymać z tych emocji, w pewnym momencie przyszła do nas pielęgniarka aby założyć mi kroplówkę, rzuciłam się na nią i zaczęłam tańczyć taniec szczęścia, chyba się mnie trochę wystraszyła..
-A może ja pomyliłam kroplówki, zamiast przeciwbólowej miałam wziąć uspokajającą.. Muszę iść sprawdzić.
-Nie, nie, przepraszam panią za mną córkę, po prostu cieszy się, usłyszała coś.. fajnego.
-Chyba aż za fajnego, nie zdziwię się jeśli będzie skakać pod wieczór po korytarzu z muzyką w tle.. Dlaczego ja mam dzisiaj dyżur?! Ochh!
-Wydaję mi się, że jutro też będzie to robić.. Kiedy ma wypis?
-Pojutrze.
-No, ale niech pani przyzna, przynajmniej nie macie nudno..
-Szczerze mówiąc, to jeszcze nie mieliśmy tak wybuchowej dziewczyny na naszym oddziale- wyszczerzyła się do mnie. No to, co to za niezwykła nowina?
Zaczęłam jej wszystko opowiadać.. Mój tata postanowił się zbierać, odprowadziłam go, przy okazji zatrzymałam się na serniku w kawiarni, bo mój brzusiu się odezwał. Kiedy wróciłam do Sali włączyłam sobie 1D i zaczęłam uśmiechać się sama do siebie, to było fajnie. Pierwszy raz mogłam powiedzieć, że naprawdę jestem szczęśliwa, a uśmiech przychodził sam z siebie.. Teraz wiem jak czują się te osoby, mam to za sobą.
Minęły 2 dni, dzisiaj miałam wypis, spędziłam 2 tygodnie w szpitalu.. Ale nie narzekałam, to w końcu tutaj dowiedziałam się tej nowiny.. Zapamiętam ten szpital, a on pewnie zapamięta mnie. Weszłam jeszcze do pokoju pielęgniarek i zaczęłam się żegnać.
-No to nas już opuszczasz?
-Tak, to już dzisiaj.. Po dwutygodniowym pobycie.. Wracam do domu.
-Przykro nam. Było tak wesoło. Jesteś naprawdę pozytywną dziewczyną.. Samo Ci to przychodzi?
-Czasem jestem, czasem nie.. W szpitalu nie chciałam się zadręczać tym wszystkim, tak, samo, ale teraz naprawdę już idę, tata czeka w samochodzie, a więc Do widzenia.
-Pa Samanto- pielęgniarki zaczęły mnie przytulać..
Wreszcie wyszłam do świata.. zaczerpnęłam trochę świeżego powietrza i pomyślałam „byle do wakacji”. Wsiadłam do samochodu i udałam się w drogę powrotną..
Jeszcze przez 2 tygodnie musiałam leżeć w domu, w tym czasie ponadrabiałam zaległości, pouczyłam się na niezaliczone klasówki i wreszcie wyszłam do ludzi.. Była połowa kwietnia, robiło się ciepło i pogodnie, aż uśmiech sam pojawiał się na twarzy. W klasie wszyscy wypytywali się mnie o to jak tam było, „bolało?”, „jak się czujesz?’, „jak to jest po narkozie” i tym podobne.. Oczywiście na wszystko odpowiadałam, z uśmiechem na twarzy. Opowiedziałam nawet o moich perypetiach z pielęgniarkami, ludzie się z tego śmieli, a ja z nimi, miałam taki zajebisty humor, że nic nie zdołałoby mi go zepsuć, kiedy myślałam o wakacjach moje kąciki ust naprawdę musiały wytrzymać ten ból od szczerzenia się.
Tak naprawdę już nie uczyliśmy się tak pilnie, olewaliśmy sobie.. Ja na spokojnie ponadrabiałam zaległości, zaliczyłam klasówki, na niezłe oceny i wyczekiwałam tylko do wakacji..
Czerwiec opierał się głównie na jakiś grach na lekcjach, wychodzeniem na pizzę i po prostu zabawach. Oceny były powystawiane, nauczyciele tylko myśleli podświadomie „wreszcie wakacje, spokój i cisza od tych pół mózgów!”, my myśleliśmy podobnie, tylko ostatnie słowo zmieniało się  na „bab i dziadów”.
Z niecierpliwością czekałam na 26 czerwca- zakończenie roku szkolnego, początek wakacji i ten dzień wreszcie nadszedł.. Mieliśmy do szkoły na 10, bo tam jakiś apel, wręczenie nagród, rozdanie świadectw, zasady bezpiecznych wakacji i bla, bla, bla. Ta klasa zakończyła się bardzo dobrze.. Moja średnia przekraczała 5.0, a dokładniej 5.2. Może i byłam kujonem, ale co tam, ta satysfakcja kiedy stoisz na środku Sali gimnastycznej pośród najlepszych uczniów szkoły.. a inni zastanawiają się czemu oni nie dostąpili tego zaszczytu. Dostałam książkę, jakoś tam dziwną.. Nie patrzyłam o czym jest. Chciałam wreszcie wyjść ze szkoły i być wolną…
KONIEC! WAKACJE! WOLNOŚĆ! Myślałam w duchu.. Byłam taka szczęśliwa jak dumałam o tych 2 tygodniach, które spędzę w Londynie. Wszystkie formalności były już załatwione.. Mój wyjazd był pewny na 100% i bez względu na to, że musiałam czekać jeszcze miesiąc nie psuło mi to humoru. W lipcu w końcu jechałam do rodziny w Gdyni, więc czas na pewno minie mi szybko.. To były pierwsze tak dobrze zaplanowane wakacje i pierwszy raz wierzyłam, że będą one najlepsze.

3 komentarze:

  1. O :) Już się nie mogę doczekać, aż zaczniesz opisywać to co będzie działo się w Londynie. Fajny rozdział :) [help-me-see]

    OdpowiedzUsuń
  2. O swietnie ! Xd Tez chcialabym pojechac do Londynu !!!!!!!!!! <3 Jak ona tu takie cyrki odstawia to strach sie bac co bd sie dzialo w Londynie ! 0.0 Ale ciekawosc zzera do tego co ty tam w swojej glowce wymyslisz ! <3 Zdecydowanie chce kolejnego !!!!! <3
    ~ Kathee xx

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział! nie moge się doczekac kiedy Samanta pojedzie do Londynu! dodawajs zybko następny <3

    OdpowiedzUsuń